RECENZJA: Joan As Police Woman “The Deep Field” (2011) (#1515)

Swoją solową karierę jako Joan As Police Woman amerykańska wokalistka Joan Wasser zaczęła od chęci zostania nową jazz popową wokalistką. Niedługo potem rozszerzyła wachlarz swoich muzycznych możliwości o chamber pop i niespecjalnie energiczny pop rock, by jeszcze bardziej zaskoczyć krążkiem “Cover”, gdzie postawiła na indie wersje nagrań takich sław jak Britney Spears, T.I. czy Nina Simone. Słuchało się tego ciężko i z ulgą przyjęłam fakt, że kolejny projekt to ponownie porcja autorskich kawałków Joan.

Czytaj dalej RECENZJA: Joan As Police Woman “The Deep Field” (2011) (#1515)

RECENZJA: The National “High Violet” (2010) (#1241)

Jeśli płyta “Boxer” z 2007 roku zaczęła modę na smutną muzykę zespołu The National, to wydany trzy lata później krążek “High Violet” tylko ugruntował pozycję dowodzonej przez Matta Berningera kapeli na scenie indie. Do dzisiaj wielu fanów formacji z rozrzewnieniem wspomina to wydawnictwo, wskazując je jako największe dokonanie w karierze Amerykanów. Na mnie mocniej działa “Trouble Will Find Me”, ale uczciwie muszę przyznać, że i bez “High Violet” mój świat byłby uboższy.

Czytaj dalej RECENZJA: The National “High Violet” (2010) (#1241)

RECENZJA: Weyes Blood “The Outside Room” (2011) (#1218)

Wise Blood, Weyes Bluhd, Weyes Blood And The Dark Juices a w końcu Weyes Blood – amerykańska wokalistka Natalie Mering długo nie mogła zdecydować się, pod jakim pseudonimem chce występować. Stanęło na Weyes Blood, choć w wielu źródłach znaleźć możemy informację, iż jej debiutancka płyta ukazywała się pod szyldem wzbogaconym o nazwę The Dark Juices. Te wszystkie zawirowania sprawiły, że już na starcie Natalie zwykło się określać mianem enigmatycznej wokalistki.

Czytaj dalej RECENZJA: Weyes Blood “The Outside Room” (2011) (#1218)

#1194 Of Monsters and Men “My Head Is an Animal” (2011)

Od lokalnego konkursu po sceny na europejskich (i nie tylko) festiwalach. Pochodzący z mroźnej, odległej Islandii zespół Of Monsters and Men wstrzelił się idealnie między naszą ówczesną folkową fascynację Mumford & Sons a Edward Sharpe and the Magnetic Zeros. Początkowo wydana jedynie w ojczyźnie płyta “My Head Is an Animal” za sprawą nośnego singla “Little Talks” szybko rozlała się po świecie. Grupa nagle znalazła się w bajce, a my razem z nią.

Czytaj dalej #1194 Of Monsters and Men “My Head Is an Animal” (2011)

#885 Anna Calvi “Anna Calvi” (2011)

Wchodząc mniej lub bardziej w biografie różnych wykonawców nietrudno natknąć się na wyznania, iż muzyka i śpiew towarzyszyły im od najmłodszych lat. Nie inaczej było w przypadku brytyjskiej wokalistki i instrumentalistki Anny Calvi, która dorastała słuchając m.in. The Rolling Stones, Jimiego Hendrixa i Debussy’ego. Grę na gitarze opanowała do perfekcji, lecz przez długi czas miała problem ze śpiewaniem. Do tego stopnia nie lubiła swojego głosu, że przełamała się dopiero niecałe dziesięć lat temu. I całe szczęście, bo świat zyskał nieszablonową, intrygującą artystkę.

Czytaj dalej #885 Anna Calvi “Anna Calvi” (2011)

St. Vincent – dziewczyna z gitarą | #813, 814, 815, 816 St. Vincent “Marry Me” (2007) & “Actor” (2009) & “Strange Mercy” (2011) & “Masseduction” (2017)

Dylan Thomas died drunk in St. Vincent’s hospital śpiewał Nick Cave w piosence “There She Goes, My Beautiful World” na wydanej w 2004 roku płycie “Abattoir Blues/The Lyre of Orpheus”, a amerykańska wokalistka i multiinstrumentalistka Annie Clark już wiedziała, jaki przybierze sceniczny pseudonim. Przeistoczyła się w St. Vincent, szybko stając się jedną z najważniejszych przedstawicielek kobiecej alternatywnej sceny. W lipcu 2007 roku wydała swój debiutancki album. Dziś na koncie ma już pięć solowych płyt oraz krążek nagrany z Davidem Byrnem z Talking Heads.

Czytaj dalej St. Vincent – dziewczyna z gitarą | #813, 814, 815, 816 St. Vincent “Marry Me” (2007) & “Actor” (2009) & “Strange Mercy” (2011) & “Masseduction” (2017)

#683 Clare Maguire “Light After Dark” (2011)

Kruczoczarne włosy, smooky eyes, szkarłatne usta i tajemnicza poza. Tak na okładce swojej debiutanckiej płyty “Light After Dark” prezentuje się brytyjska wokalistka Clare Maguire. Jeśli jednak wydaje wam się, że album skrywa piosenki utrzymane w stylistyce retro, jak najszybciej muszę wyprowadzić was z błędu. “Light After Dark” to wydawnictwo współczesne, choć nieco dziś zapomniane. W sklepach od kilku tygodni czeka na nas druga płyta Clare, “Stranger Things Have Happened”, więc to dobry czas, by przypomnieć sobie o jej poprzedniku.

Czytaj dalej #683 Clare Maguire “Light After Dark” (2011)

#665 Kelly Rowland “Here I Am” (2011)

Długo się czasem czeka na niektórych wykonawców, trzymając kciuki, by ich nowe płyty zachęcały do ciągłego odkrywania. W niektórych przypadkach ciężko jest jednak przebrnąć przez – bądź co bądź – niedługi album. Sięga się po niego ponownie po długim czasie, by dać mu jeszcze jedną, tę ostatnią szansę. Niechlubnym reprezentantem takiej grupy wydawnictw jest trzeci solowy krążek Kelly Rowland “Here I Am”. Czy po pięciu latach, jakie minęły od jego premiery, zrozumiem w końcu wizję Amerykanki?

Czytaj dalej #665 Kelly Rowland “Here I Am” (2011)

#580 Chelsea Wolfe “Apokalypsis” (2011)

Okładka płyty “Apokalypsis” (stylizowane na “Ἀποκάλυψις”) intryguje, ale też przeraża. Wiele się na niej nie dzieje, ale nawiedzony obraz tych pustych (dosłownie!) oczu amerykańskiej wokalistki Chelsea Wolfe potrafi na długo zostać w pamięci, wracając do nas w nocnych koszmarach. Słuchacze o słabych nerwach powinni dać sobie szybko z tą artystką spokój. Pozostała grupa śmiało może przekroczyć bramy nawiedzonego świata Wolfe. “Apokalypsis” jest albumem, po który powinniśmy sięgać po zmierzchu. I najlepiej w samotności. Wówczas najszybciej poczujemy tę muzykę każdą komórką naszego ciała.

Czytaj dalej #580 Chelsea Wolfe “Apokalypsis” (2011)

#530 Kate Bush “50 Words for Snow” (2011)

Pokój posprzątany, choinka już ubrana, kłótnia o to, gdzie podziały się (co roku ginące) świąteczne ozdoby również odhaczona. Można więc usiąść i włączyć playlistę z takimi przebojami jak “Last Christmas” czy “Christmas (Baby Please Come Home)” i spróbować poczuć magię Świąt Bożego Narodzenia. Hmm… chyba w tym roku przeholowałam z takimi piosenkami, bo ich słuchanie jak nigdy nie sprawia mi przyjemności. Przypominam sobie jednak o albumie, który ze świętami nic wspólnego nie ma, ale jest pięknie zimowy. Kate Bush “50 Words for Snow”.

Czytaj dalej #530 Kate Bush “50 Words for Snow” (2011)