#236 Aaliyah “Age Ain’t Nothing but a Number” (1994)

Aaliyah była amerykańską wokalistką r&b. Pracę nad swoim debiutanckim albumem „Age Ain’t Nothing Buta Number” rozpoczęła już w 1992 roku, mając wtedy niespełna 13 lat. Dwa lata później płyta ujrzała światło dzienne. Nad jej tworzeniem czuwał R. Kelly.Szybko pojawiły się plotki, że między 15-letnią wokalistką a starszym o ponad 10 lat muzykiem coś jest. Czy te doniesienia okazały się prawdziwe czy też nie, wnikać nie będę. Liczy się przecież muzyka. Tak czy inaczej, intrygujący może być tytuł debiutanckiej płyty Aaliyah – „Age Ain’t Nothing But a Number” (PL: Wiek jest niczym tylko liczbą). Ja interpretuję go w świetle twórczości młodej, zmarłej tragicznie artystki. Nadal nie mogę uwierzyć, jak młoda była, kiedy nagrywała ten materiał. Niesamowite. Jak dużo trzeba przeżyć, by oddać choć odrobinę tyle emocji co ona.

Moim faworytem wśród wszystkich utworów zawartych na „Age Ain’t Nothing But a Number” jest numer tytułowy. Uwielbiam szczególnie moment, kiedy Aaliyah nuci tytuł piosenki. Te słowa układają się w niezwykle melodyjną całość. Bardzo podoba mi się wykonanie artystki. Takie prawdziwe, szczere. Takie prawdziwe, szczere. Zadziwia mnie jednak tekst. Aaliyah śpiewa Take my hand, and come with me, let me show you to ectasy, boy be brave don’t be afraid (PL: (PL: Weź moją rękę i chodź ze mną, pozwól, że wprowadzę cię w ekstazę, bądź odważny, nie bój się). Nie za śmiałe wyznanie jak na piętnastolatkę? Świetną piosenką jest również łączące w sobie hip hop i r&b “Throw Your Hands Up”. Momenty, kiedy Aaliyah śpiewa delikatnym głosem świetnie kontrastują z zadziornym refrenem i okrzykami w tle podczas zwrotek. Utwór jest jednak interesującym wyjątkiem.

W pozostałych numerach na płycie Aaliyah ma już bardziej przypiłowane pazurki a rapowymi wstawkami zajmują się inni. Tym sposobem doszliśmy do „Back & Forth”, gdzie obok młodej wokalistki pojawia się R. Kelly. Piosenka jest całkiem fajna, szybko zapada w pamięć. Podobnie zresztą jak „At Your Best (You Are Love)”. Początek utworu jest po prostu magiczny. Dalej Aaliyah utrzymała ten sam poziom. Jest to chyba jedyna piosenka na „Age Ain’t Nothing but a Number”, przy której uwierzyłam, że wokalistka w chwili wydania płyty miała faktycznie 15 lat. Kawałek jest bardzo delikatny, subtelny. Dziewczęcy i eteryczny. Tekst utworu również jest niesamowicie piękny. Aaliyah śpiewa But at your best you are love You’re a positive motivating force within my life Should you ever feel the need to wonder why Let me know (PL: Ale w najlepszym, wypadku jesteś miłością Jesteś pozytywnie motywującą siłą w moim życiu Jeśli kiedykolwiek będziesz się zastanawiał czemu Daj mi znak ). Uwielbiam początek „No One Knows How to Love Me Quite Like You Do”, kiedy tu artystka śpiewa a capella. Niech was jednak nie zmyli. To w rzeczywistości bujający kawałek spod znaku r&b i hip hopu.

Z pozostałych utworów, które znajdują się na tym albumie, warte uwagi jest jeszcze „Young Nation”. Obok Aaliyah pojawia się w nim chórek. Połączenie męskich i kobiecych wokali, które podśpiewują w tyle razem z delikatnym głosem artystki wypadło bardzo dobrze. Chórek nie pojawia się cały czas, co jest na plus. Polecam też „Old School”. Jest to piosenka, w której wyraźnie słychać, kto tu rządzi. Tym razem to nie Aaliyah, ale producent jej krążka – R. Kelly. W utworze często pojawiają się słowa R. Kelly play me something from the old school (PL: R. Kelly zagraj mi coś ze starej szkoły). Mamy tu również nie długi rap R. Kelly’ego na temat początków jego kariery. Słychać, że Aaliyah bardzo go szanuje i stawia sobie jako wzór.

Age Ain’t Nothing but a Numer. Te słowa cisną się na usta po posłuchaniu debiutanckiej płyty młodej wokalistki. Aaliyah otworzyła mi oczy na to, że nie każda nastolatka musi nagrywać radosne, teen popowe numery. Wiele bardziej doświadczonych artystek chciałoby mieć jej wdzięk, talent, łatwość w śpiewaniu kołyszących kawałków. Mam tylko jedno zastrzeżenie – powinno tu być więcej piosenek pokroju „Throw Your Hands Up”. Więcej przebojowości. Mimo to bardzo gorąco polecam krążek Aaliyah. Z pewnością wyznaczyła ona kierunek, w jakim powinna podążać muzyka r&b. Szkoda, że tak szybko odeszła. Dzisiaj z pewnością jej gwiazda lśniła by bardziej niż ta Beyonce.

16 Replies to “#236 Aaliyah “Age Ain’t Nothing but a Number” (1994)”

  1. Haha, pamiętam te czasy… pierwsze 2 lata “matura” kojarzyła mi się z wolnym, a potem zamkniętymi korytarzami (z salami w których były egzaminy) i taka niesamowita pustka w szkole… a w 3 klasie? Została pustka, było wiele wolnego, ale i ogromny stres podczas egzaminów;]Przyznam się, że o Aaliyah wcześniej nie słyszałam. Kiedy i jak umarła? Bardzo fajne zdjęcia Xtiny… szczególnie 4 bardzo mi się podoba;)

  2. szkoda, że nie wspominasz o new jack swingu, tak ważnym dla twórczości artystów w początkach latach 90.

Odpowiedz na „~Call Me MaybeAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *