#254 Oceana “Love Supply” (2009)

Kto kryje się pod tym pseudonimem? Oceana to niemiecka wokalistka o afrykańskich i karaibskich korzeniach. Już o jednej takiej pisałam – Ayo. Na dzień dzisiejszy nie umiem wybrać, której muzyka bardziej mną zawładnęła. Są do siebie całkiem podobne muzycznie, choć piosenki Oceany są bardziej taneczne.

Skąd wy możecie ją znać? Chociaż nie zrobiła tak dużej kariery jak Ayo, w Polsce ma spore grono sympatyków. Zaczęło się od przeboju “Cry Cry”, który został nagrodzony m.in. podczas festiwalu w Sopocie. Nie ma co – to był hit. W krótkim czasie pojawiła się płyta “Love Supply”, po którą Polacy chętnie wybrali się do sklepów. Oceana wystąpiła przy okazji w polskim “Tańcu z gwiazdami”. A teraz mamy kolejny powód do uwielbiania tej wokalistki – jej utwór “Endless Summer” to “Waka Waka (This Time for Africa)” Euro 2012. Oceana Shakirą może nie jest, ale nagrywa równie dobrą (choć inną) muzykę.

Podchodząc do albumu tej artystki po raz pierwszy, byłam przekonana, że to kolejna piosenkarka, która próbuje nam, słuchaczom, wcisnąć coś w stylu łagodnego r&b zmieszanego z popem, ze świetnym “Cry Cry” jako wyjątkiem. Jakie więc było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że na “Love Supply” właśnie tego popu i r&b jest najmniej. Bardzo dużo tu soulu (“Fucked up Situation”, “U Need a Hug”), trochę jazzu (“Bad Boys”, “As Sweet As You”) oraz rytmów reggae w postaci “He Says” i “Baby Hold On”, no ale w końcu karaibska krew do czegoś zobowiązuje ;).

Zaczyna się jednak trochę z innej beczki – lekko swingującym “Pussycat on the Leash”. Bardzo taneczny, przyjemny numer. Mój ulubiony fragment z tego utworu to moment, kiedy muzyka jest trochę spokojniejsza a Ocena śpiewa I love you and I love you too, why is it so hard to choose, I just want all of you (PL: Kocham cię i również kocham cię, dlaczego tak trudno jest wybrać, pragnę was wszystkich). Jeszcze bardziej zauroczył mnie kawałek “Cry Cry”. Jest to jedna z niewielu spokojnych piosenek na tym krążku. I chyba najbardziej udana. Oceana brzmi świetnie. Muzyka jest nienudna. Zaskoczył mnie tekst – spodziewałam się czegoś miałkiego o nieszczęśliwej miłości. A tymczasem Oceana opowiada historię swojej przyjaciółki: I was her best friend, we were inseparately (…) She drugs away the pain, turning off her lies (PL: Byłam jej najlepszą przyjaciółką, byłyśmy nierozłączne (…) Pozbywa się bólu narkotykami, wyłącza się kłamstwami). „Cry Cry” nieco tylko wysuwa się na przód w zestawieniu z „Until I See Your Face”, które z kolei jest bardziej różnorodne. Raz jest spokojniej, za chwilę przebojowo, do potupania nóżką. Typową balladą jest natomiast „U Need a Hug”. Niesamowicie nastrojowy numer. Brzmi trochę musicalowo, co sprawiło, że jeszcze bardziej pokochałam ten kawałek. Jedyne, co w nim mnie nie zbyt przekonuje, to refren. Zwrotki – cudne.

Wspomniałam na początku o inspiracji Oceany muzyką reggae. Na „Love Supply” objawia się w postaci dwóch kawałków: „He Says” oraz „Baby Hold On”. Pierwsza z nich to całkiem udana kompozycja. Może nie dorównuje przebojowością „Pussycat on the Leash” i nie czaruje tak jak „Cry Cry”, ale nie można odmówić jej swego rodzaju uroku. A ten saksofon pogrywający sobie jakby od niechcenia w tle? Świetny. Jednak druga z wymienionych przeze mnie piosenek po prostu wbiła mnie w fotel. Rytmy reggae zostały cudownie zmieszane z soulem. Głos Oceany w tym utworze to istny balsam dla uszu.

Moim numerem jeden z „Love Supply” nie jest jednak ani „Baby Hold On” ani też „U Need a Hug”. Ta rola przypadła „All Genetic”. Jest to piosenka niepodobna do niczego innego na debiutanckiej płycie Oceany. Wprawdzie mamy tu trochę soulu oraz jazzu, ale znajdziemy tu i gitary. Uwielbiam refren, gdzie artystka śpiewa I like my boys to be athletic I can’t help it they are so magnetic (PL: Podobają mi się wysportowani chłopcy, nic nie poradzę, że są tak magnetyczni). Bardzo lubię też fragment, kiedy zaproszona przez Oceanę nieznana w szerszych kręgach Kami Jones rapuje.

A minusy? Tyle już napisałam o płycie „Love Supply”, a nie wspomniałam o tym, co mi się na niej nie podoba. Ok., to zaczynam. … Gotowe. Co mam poradzić na to, że album Oceany jest znakomity? Nie przypuszczałam, że aż tak mi się spodoba. Myślałam, spoko, posłucham, ocenię. A tymczasem wsiąkłam na dobre. Proponowana przez artystkę mieszanka popu, r&b, soulu, jazzu oraz reggae zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Od tych wszystkich gatunków może rozboleć głowa, ale podane zostało to w takiej formie, by nie tylko nie zakręciło nam się od piosenek Oceany w głowach, ale również byśmy byli nimi zachwyceni. Ja jestem. A na koniec dodam, że jej piosenka „As Sweet As You” została wykorzystana w czołówce serialu „Przepis na życie” na TVN. Czy nowy album zapowiadany na ten rok utrzyma poziom? Zobaczymy. Ja mam ogromną nadzieję, że tak.

4 Replies to “#254 Oceana “Love Supply” (2009)”

  1. Ja Oceane właśnie kojarze z utworu ‘Cry,cry’, który bardzo wpada w ucho i Endless Summer, które tak średnio mi sie podoba. Nie pasuje za bardzo do ME ;p Ale musze przyznać, że dziewczyna ma na prawde przyjemny głos 🙂 Miło sie słucha jej piosenek, chociaż nie przepadam za takimi klimatami. Nigdy nie pomyślałabym, że ona jest niemiecką wokalistką. Po wyglądzie myślałam, że jest z Hiszpanii, albo Jamajki 😀 Świetna grafika ;* // LOVESTATION

  2. Nigdy nie przepadałam za Oceano szczególnie za kawałkiem Cry Cry , le jej ostatnia piosenka Endless Summer bardzo mi się spodobała, słucham ją nom stop.

  3. Nawet nie wiedziałam że w Przepisie na życie leci piosenka Oceany, z jej utworów znam tylko Cry cry i endless summer. Tak zachwaliłaś tę płytę że nawet pomyślę nad odłożeniem pieniędzy na jej zakup – i informuję o zmianie nazwy mojego bloga z canny na ramify

  4. Oceanę kojarzę z “Cry, cry” i piosenka też przypadła mi do gustu, a tekst pozytywnie zaskoczył. No i oczywiście znam jej piosenkę na Euro, która mnie strasznie irytuje.A tak w ogóle, to zawsze się o niej mówiło, że jest bardziej znana w Polsce niż w Niemczech -.- No cóż, to raczej prawda, skoro jej album(y?) nie dostały się nawet do Top 100…No, ale może “Endless Summer” to zmieni…I nigdy nie byłam zainteresowana jej twórczością, trochę mnie drażni, szczególnie ostatnio;D

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *