#258 Within Temptation “Mother Earth” (2000)

Mojej przygody z holenderskim zespołem ciąg dalszy. Po przesłuchaniu ich debiutanckiej płyty „Enter”wiedziałam, że na tym się nie zakończy. Chociaż nie wracam do niej tak często,jak myślałam, zrobiła na mnie spore wrażenie. Koniecznie musiałam się przekonać,jak sprawa ma się z wydanym trzy lata później krążkiem „Mother Earth”.

Stylistycznie album nie odbiega od tego, co już wcześniej serwowało nam Within Temptation. Nadal są to piosenki zawierające w sobie elementy symfonicznego metalu ze sporą porcją gotyckiego nastroju. W wielu piosenkach występuje chórek. Nie słyszymy natomiast growlującego Roberta, który na „Enter” pojawiał się regularnie. Nie powiem, aby mi go brakowało. Nie jestem fanką takich ‘wstawek’. Tym razem na „Mother Earth” główną rolę gra tylko i wyłącznie Sharon den Adel. Jej niezwykły, nieco operowy wokal już komplementowałam przy okazji recenzji „Enter”. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale na drugiej płycie zespołu w niektórych momentach mnie drażnił. Za wysoko śpiewała.

Początek płyty jest rewelacyjny. Utwór „Mother Earth” z miejsca stał się jednym z moich ulubionych kawałków Within Temptation. Podoba mi się w nim to, że jest zróżnicowany. Zaczyna się spokojnie, potem pojawia się mocniejsze uderzenie, by za chwilę znów zwolnić. Chociaż na początku nie podobał mi się refren, gdzie Sharon śpiewa bardzo cienkim głosem, przekonałam się i dziś uwielbiam chwilę, gdy padają słowa She rules until the end of time, She gives and she takes, She rules until the end of time, She goes her way (PL: Ona rządzi do końca świata, Daje i odbiera, Ona rządzi do końca świata, Idzie własną ścieżką). Utwór jest hołdem złożonym Ziemi. Przypomina mi „Hello Earth” Kate Bush. Podniosła atmosfera, męski chór i główna bohaterka to wspólne mianowniki tych dwóch piosenek. Którą wolę? Obie kocham. Jeszcze większym uczuciem darzę “Caged”. Była to pierwsza piosenka na “Mother Earth”, na jaką zwróciłam swoją uwagę. Zaczyna się celtycką melodią (która, jak zauważyłam, często przewija się w utworach na “Mother Earth”), dopiero po kilkunastu sekundach się rozkręca. Najlepszą częścią tej piosenki jest refren. Uwielbiam w nim zmianę, jaka zachodzi w wokalu Sharon. Najpierw śpiewa spokojnie He told me he loved me (PL: Mówił, że mnie kocha) a za chwilę pełnym gniewu, wściekłości głosem dodaje While he laughed in my face, He just led me astray (PL: Gdy śmiał mi się w twarz, Po prostu sprowadził mnie na manowce). Jestem zachwycona utworem “Intro”. Może ‘utwór’ to trochę za dużo powiedziane, bo trwająca nieco ponad minutę piosenka jest tylko dodatkiem do pozostałych kawałków na płycie. Szkoda, że zespół tego nie pociągnął. “Intro” jest wspaniałe! Przywodzi na myśl jakiś horror. Jest bardzo tajemnicze, niepokojące. Nie słyszymy w nim Sharon, ale dobiegające jakby z oddali głosy.

Mimo, iż pośród pozostałych piosenek na “Mother Earth” nie znalazłam takich, które zachwyciłyby mnie tak jak wspomniane wyżej, za nic nie spisuję płyty na straty. Warte uwagi jest chociażby nagranie ” Deceiver of Fools”. Podoba mi sie refren, gdzie pełnym emocji, ale również cholerne wysokim głosem Sharon śpiewa Deceiver of hearts, Deceiver of fools, He rules with fear (PL:  Zwodziciel serc, Zwodziciel głupców, Rządzi strachem). Bardzo ładnie przedstawia się też „Never-ending Story”. Jest to najłagodniejszy numer na płycie. W tle pogrywa sobie delikatnie pianino. Sharon również zrezygnowała z wokalnych popisów.

Czy na „Mother Earth” znajduje się jakiś numer, który mi się nie spodobał? Niestety tak. Na pocieszenie – tylko jeden. Jest nim ballada „Our Farewell”. Wprawdzie należy do najkrótszych piosenek na albumie, strasznie się dłuży. Nie przepadam też za wokalem Sharon w niektórych fragmentach.

Zazwyczaj w przypadku takich płyt sięgam po teksty. Wiem, że nie muszę obawiać się tekstów o tym, jak to zajebiście Sharon bawi się na imprezce. Piosenki Within Temptation zawsze opowiadają pewną historię. „Ice Queen” to opowieść o tytułowej królowej lodu. Sharon ostrzega You’d better hide from her freezing hell (PL: Lepiej schowaj się przed jej lodowatym piekłem). „Never-ending Story” opowiada o tym, że życie jest podróżą i nie trwa wiecznie. „In Perfect Harmony” to z kolei historia o osobie, żyjącej w przyjaźni z przyrodą: He found shelter under trees, He grew up in their company, They became his family (PL: Znalazł schronienie pod drzewami, Dorósł w ich towarzystwie, One stały się jego rodziną).

Drugi album Within Temptation zatytułowany “Mother Earth” zachwycił mnie jeszcze bardziej niż ich debiut. Piosenki są dopracowane, charakteryzują się bardzo bogatą aranżacją.I co najważniejsze – szybko wpadają w ucho i nie chcą się od człowieka odkleić. Podoba mi się to, że mimo, iż utwory różnią się od siebie, razem tworzą cudowną całość. “Mother Earth” podoba mi się bardziej niż “Enter”. Czy zespół utrzyma poziom? Dowiem się wkrótce, bo “The Silent Force” już cierpliwie czeka na swoją kolej.

 

2 Replies to “#258 Within Temptation “Mother Earth” (2000)”

  1. “All I need” to jedyna piosenka tego zespołu, którą znam, ponieważ była w soundtracku do The Vampire Diaries mojego ulubionego serialu. Jest świetna i chęnie posłucham więcej ich kawałków. :)www.jlo-fan.blog.one.pl

  2. Ja jak na razie jestem po wstępnych przesłuchaniach tego albumu. Ale z miejsca spodobała i się również “Mother Earth” i “Caged”. Mnie osobiście jednak bardziej podobał się debiut. Z elementami doom metalu była bardziej tajemniczy, wciągający. Aktualnie żałuję, że oceniłam go zaledwie na 4. Tobie się growl Roberta nie podobał, a mnie wprost przeciwnie. Brakuje mi go na tej płycie. :)miResena.wordpress.com

Odpowiedz na „~IzaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *