#309 Green Day “American Idiot” (2004)

Prosiliście, prosiliście i wyprosiliście. Uległam. Oto długo wyczekiwana recenzja “American Idiot” Green Day. Moja recenzja, zaznaczam. Możecie się z nią nie zgodzić, możecie myśleć zupełnie inaczej. Ok., macie do tego prawo. Ja też. Dlatego proszę o uszanowanie mojego zdania. Czemu to piszę? Bo z moich obserwacji wynika, że więcej fanatyków (czy też wyznawców) niż Green Day ma tylko One Direction… .

Jedyną płytą zespołu jaką znam (oprócz oczywiście “American Idiot”) jest ich debiut – “Kerplunk”. Krążek ten tak skutecznie zniechęcił mnie do Green Day, że po następny zdecydowałam się sięgnąć dopiero po roku. Nie porwała mnie ich muzyka. Do tego bardzo przeszkadzał mi zbyt niechlujny jak dla mnie wokal Billie’go. Zapytacie, czemu zignorowałam wcześniejsze albumy i sięgnęłam po “American Idiot”? Oprócz oczywiście waszych próśb zainteresował mnie sam pomysł na tę płytę. Sami muzycy z zespołu mówią, że jest to

rock opera o alienacji i pozbawieniu złudzeń amerykańskich obywateli pod rządami administracji George’a W. Busha.

Napisane są w formie pamiętnika. Byłam ciekawa, jak na krążek zareagują Amerykanie. Znacznie lżejsze “American Life” Madonny niemalże zbojkotowali.

Green Day zostali przyjęci jednak bardzo ciepło. Ich “American Idiot” w samych tylko Stanach zakupiło ponad 5 milionów ludzi. Nie bez znaczenia był fakt, że Amerykanie mieli już dość swojego prezydenta. A co o nim (zresztą – nie tylko) śpiewa Billie? W “Holiday” padają słowa:

Sieg heil to the president, bombs away is your punishment, pulverize the Eiffel towers who criticize your government (…) kill all the fags that don’t agree (PL: Sieg Heil dla prezydenta, bomby w oddali to twoja kara, zetrzyj w proch wieżę Eiffla tych, którzy krytykują twój rząd (…) zabij wszystkich pedałów, którzy się sprzeciwiają).

W pozostałych utworach jest lżej. “She’s a Rebel” opowiada o zbuntowanej dziewczynie, która jest czujna i niebezpieczna. W “American Idiot” Billie śpiewa o tym, że nie chce być kontrolowanym przez media idiotą. Amerykańskim idiotą.

Dwa utwory, które znalazły się na płycie Green Day, są bardzo rozbudowane. Trwają po 9 minut. Należą do nich “Jesus of Suburbia” oraz “Homecoming”. Każda z nich składa się z pięciu części. Przyznam, że na początku obawiałam się tych piosenek. Myślałam, 9 minut to zdecydowanie za dużo, zanudzę się. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło, bo poszczególne kawałki tych utworów różnią się od siebie. Na przykład w “Jesus of Suburbia” raz zespół gra mocniej, raz spokojniej. Początek jest spokojny, a na zakończenie dostajemy już mocną gitarę.

Na “American Idiot” udało mi się znaleźć kilka naprawdę świetnych, udanych kawałków. Jednym z nich jest “Holiday”. To mocny, przebojowy kawałek. Uwielbiam moment, kiedy Billie odrobinę przerobionym, pełnym gniewu głosem śpiewa zwrotkę, której słowa przytoczyłam wcześniej. Wspomaga go chórek, który wykrzykuje niektóre słowa. Bardzo podoba mi się też spokojne “Boulevard of Broken Dreams”, które jest inne, niż piosenki, których mogłam posłuchać na “American Idiot” wcześniej. Dobre wrażenie zrobiło na mnie również nagranie “Are We the Waiting”, w którego refrenie pojawia się chórek. Dodaje on powagi całemu utworowi. Nie mogłam również nie docenić pięknej ballady “Wake Me Up When September Ends”. Piosenka z początku jest bardzo delikatna, w dalszej części wchodzi ostrzejsza melodia. Billie napisał ją dla swojego ojca, który zmarł, kiedy wokalista miał zaledwie 10 lat. W “Wake Me Up When September Ends” słuchać, że mimo upływu lat jest to dla artysty bolesne wspomnienie. To, co czuje, porównuje do jesiennej pogody:

Here comes the rain again, falling from the stars, drenched in my pain again (PL: Idzie znów deszcz, spadający z gwiazd, przesiąknięty mym bólem).

Co ponadto znajdziemy na “American Idiot”? Chociażby tytułowy, pop punkowy, szybki numer, w którym (na początku) Billie ma lekko zmodyfikowany głos. Albo “St. Jimmy”, który pełni funkcję ‘dynamitu’ po dwóch spokojnych piosenkach. Znajdziemy też mało ciekawe, jednostajne “She’s a Rebel” i (dla odmiany) zróżnicowane tzn. raz delikatna gitara, raz mocne uderzenie perkusji, “Give Me Novacaine”. Interesująco zaczyna się “Extraordinary Girl”. Możemy bowiem usłyszeć muzykę, przywodząca na myśl Indie.

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że “American Idiot” odczarował tą moją niechęć do Green Day. To ciekawy zespół, ale ich wcześniejsza muzyka zupełnie mi nie odpowiadała. Była mało oryginalna, wszystkie piosenki brzmiały tak samo. W porównaniu z “Kerplunk” Green Day wykonał ogromny krok na przód. Podoba mi się to, że utwory są zróżnicowane tj. raz dostajemy spokojny kawałek, za chwilę szybki i przebojowy. Nie nudzimy się. Na ‘Kerplunk” nie mogłam znieść wokalu Billie’go. Teraz? Mogę go słuchać i słuchać. Co jeszcze napisać? Dobra robota, chłopaki.

19 Replies to “#309 Green Day “American Idiot” (2004)”

  1. Bardzo lubię muzykę Green Day. Uważam, że ta płyta jest ich najlepszą. Szczególnie uwielbiam piosenki Holiday i Boulevard of Broken Dreams 🙂
    Świetna recenzja 🙂
    Zapraszam do mnie na nową notkę 🙂 / kstewart.blog.pl

  2. Wybacz, muszę Cię poprawić: “Jedyną płytą zespołu jaką znam (oprócz oczywiście „American Idiot”) jest ich debiut – „Kerplunk”.” “Kerplunk” jeśli mnie pamięć nie myli jest drugą płytą. Przed nią wydali jedną płytę (tytułu nie pamiętam, coś z liczbą 39 czy jakąś inną) i 2 EPki, które były później razem wydane na jednym krążku (który to ja recenzowałam) i dziś jest niesłusznie nazywany ‘debiutem’ :]
    Co do “Amy” nie znam, ale kto ich tam wie, co czuli do Amy, jaki mieli wobec niej stosunek itp. Bo to, że wyszło “płaskie” nie oznacza, że zrobili tylko dla popularności. Może chcieli napisać coś dla niej w hołdzie, czuli taką potrzebę, ale nie wyszło? Tak w zasadzie to wiedzą tylko oni ;]
    Widzę, że przekonałaś się do tych długaśnych utworów 😉 Na Twitterze odniosłam wrażenie, że raczej ich nie lubisz ;p Ja od dawna uwielbiam “Jesus of Suburbia”, jeden z moich ulubionych utworów Green Daya i uwielbiam to, że raz jest mocniejsza raz łagodniejsza 🙂 Drugi utwór jest dla mnie ciut gorszy, ale nie jest zły, też go lubie. W zasadzie na AI nie ma piosenki, która mi się nie podoba.
    W zeszłym tygodniu miałam fazę na „Boulevard of Broken Dreams” 😀
    Uwielbiam „Wake Me Up When September Ends”. Nie raz się przy niej popłakałam ;D
    Teraz mam fazę na ostatni utwór z płyty, nie chce mi się sprawdzać, ale i tez nie chcę przekręcić tytułu ;D Być może wiesz, o co mi chodzi.
    Znam wszystkie albumy Green Daya aż do tego krążka, przede mną trylogia i to co było pomiędzy. Muszę powiedzieć, że moim zdaniem AI jest ich najlepszym albumem i wątpię, żeby późniejsze go przebiły. Co do pierwszych masz rację, nudne itp. ale ja taki typ muzyki lubię, więc od czasu do czasu lubię posłuchać. Polecam Ci jeszcze wcześniejszy “Warning” jest dobrym krążkiem, Billie też fajnie wyszedł a i przynajmniej jeden utwór będziesz znać, chyba nie ma nikogo, kto go nie zna. Tytuł, jak zwykle, wyleciał mi z głowy 😀

  3. Z Green Day miałam styczność ale nie zatrzymali mnie przy sobie na dłużej. Dopiero dzięki Twojej recenzji posłuchałam Boulevard of Broken Dreams i nawet mi się podoba. Z pewnością przejrzę ich album.

  4. ,,American Idiot” to jedna z lepszych płyt Green Day. Tak właściwie to Green Day poznałam właśnie od tego krążka. Cieszę się że album przypadł Ci do gustu 🙂 Jednak nie wiem dlaczego nie chcesz w najbliższym czasie posłuchać Trylogii „¡Uno!”, „¡Dos!”, „¡Tré!”. Nie uważam że Green Day nagrywając piosenkę ,,Amy” zrobił to aby podbudować swoją popularność, myślę że nie mają powodu aby coś takiego zrobić. Aha, ,,Kerplunk!” nie jest debiutancką płytą Green Day. Pierwszą płytą jest ,,1,039/Smoothed Out Slappy Hours” wydana 2 lata wcześniej. 🙂 http://www.PatriciaxLife.blogspot.com

  5. jak ja się cieszę, że uległaś tym, którzy prosili Cię o zrecenzowanie płyty! 😉
    na początku powiem, że kocham Green Day – chyba mój ulubiony zespół 🙂
    Wszystkie ich płyty sa znakomite. A co do American Idiot to moimi ulubionymi piosenkami są Holiday, Boulevard of broken dreams, wake me up september ends, Nie wiem czy słuchałaś np. tych (ale one są z innych albumów już): 21 Guns, The Forgotten, czy też ¿Viva la Gloria? (Little Girl) 🙂 według mnie są tez fajne 😉
    Zapraszam na 3 nowe newsy na http://tayloralisonswiftfan.blog.onet.pl/ ;**

  6. są jednym z moich ulubionych zespołów. patrząc na ogół ich muzyki to bardzo podoba mi się “Viva La Gloria: Little Girl”, “Wake me up when september end”, “21 guns” oraz “Time of Your Life”
    3NNemms-watson.blog.pl

  7. Nie chce mi się poprawiać błędów, bo to juz inni zrobili, a ja znowu wyjdę na obsesyjną fankę, tylko dlatego,ze koryguje błędy. W sumie nawet zgadzam sie z recenzją… letterbomb w sumie polubilam dopiero po usłyszeniu wersji musicalowej. W AI glos BJ na początku nie jest przerobiony, a w trzeciej tylko zatkał mikrofon! I Amy raczej nie jeswt napisana dla sławy czy popularnosci, bo oni juz to mają a jakby chcieli pieniedzy to by zagrali tą piosenke na mtv, a oni po prostu dali to sobie na plyte jako hold. Nagrywac dla kogos piosenke, nie znaczy nagrywac w stylu tego kogos. : )

  8. Jak można pisać recenzje i oceniac rozwój muzyczny zespołu, znając drugą (nie pierwszą, jak autorka napisała) i ostatnią płytę? Jeszcze był Dookie, który zrewolucjonizował muzykę lat 90, warta wspomnienia płyta. Poza tym Insomniac, Nimrod, Warning, w których zespół ewoluował. Bez tego ocena płyty jest powierzchowna niestety. Dlatego dziennikarze branżowi piszą recenzje z konkretnych gatunków bo mają pojęcie nt. danego zespołu. Ocenianie Green Daya na podstawie Kerplunka i American Idiot.. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *