#353 Hugh Laurie “Didn’t It Rain” (2013)

Jesteście fanami serialu “Dr. House”? Ja za sobą mam jedynie parę odcinków. Nigdy nie było czasu czy okazji, bym nadrobiła zaległości. A poza tym bardziej kręcą mnie seriale kryminalne niż lekarskie. Wcielający się w tytułową rolę brytyjski aktor Hugh Laurie ma spore grono sympatyków. Mnie zachwycił nie swoimi aktorskimi umiejętnościami, lecz… muzyką.

Po jego pierwszy studyjny krążek “Let Them Talk” sięgałam z pewną obawą. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że jedna osoba może mieć talent i do aktorstwa i do muzyki. Jednak już po pierwszych dźwiękach wiedziałam, że płyta Hugh Lauriego zostanie ze mną na dłużej. Artysta ma bardzo przyjemny głos a do tego potrafi grać na pianinie. Nie bawił się w pisanie własnych utworów, ale na warsztat wziął sprawdzone, bluesowe klasyki. Na “Let Them Talk” mamy chociażby “St. James Infirmary Blues”, “John Henry” oraz “Battle of Jerycho”. Wiele piosenek powstało na przełomie XIX i XX wieku., więc wielkie brawa dla Hugha za odświeżenie ich.

Informacja o tym, że artysta nagrywa drugi album spadła na mnie niespodziewanie. Była to wielka niespodzianka i skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie odliczałam dni do premiery krążka “Didn’t It Rain”. Na swojej drugiej studyjnej (i miejmy nadzieję – nieostatniej) płycie Hugh ponownie sięga po bluesowe utwory. Doskonale słychać, że w takim repertuarze czuje się najlepiej i czerpie z tej muzyki dużo radości. Chociaż jest Anglikiem, amerykańskiego bluesa czuje jak nikt inny.

Jest sporo analogii pomiędzy “Let Them Talk” oraz “Didn’t It Rain”. Na obu płytach sporo gości. I tu i tu Hugh odpowiedzialny jest za muzykę. Nawet podobnie się zaczyna. Jednak większe wrażenie zrobił na mnie muzyczny debiut aktora. Może dobór piosenek był lepszy? A może po prostu mam do “Let Them Talk” słabość, a nowy album nie zdążył mi się przegryźć? Nie oznacza to jednak, że “Didn’t It Rain” to krążek słaby. Wręcz przeciwnie – dawka porządnej, bluesowej muzyki. Gorszy niż poprzednik, ale posiadający ten sam cudowny klimat.

Jak już wspomniałam, utwór otwierający “Didn’t It Rain” ma sporo wspólnego z pierwszą piosenką na “Let Them Talk”. Zarówno “St. James Infirmary” jak i “The St. Louis Blues” rozpoczynają się długimi partiami instrumentalnymi, które świetnie wprowadzają w nastrój albumu. Dopiero po jakimś czasie pojawia się Hugh. Obie piosenki różni jednak tempo. O ile utwór z pierwszej płyty jest spokojniejszy, tak “The St. Louis Blues” brzmi bardziej dynamicznie. No i pojawia się w nim kobiecy głos. Należy on do Jean McClain (soulowej wokalistki). Utwór nie jest jedynym duetem na “Didn’t It Rain”. Jednak w większości nie są one takie, jakie otrzymaliśmy na “Let Them Talk”. Mniej tu piosenek na dwa głosy, więcej takich, które wykonuje ktoś inny, a Hugh jedynie akompaniuje mu na pianinie. Przyznam, że niezbyt mnie to cieszy. Uwielbiam wokal aktora i uważam, że powinien na własnej płycie więcej się udzielać. Przykładem tego jest utwór “Send Me To The ‘Lectric Chair” wykonywany przez wspomnianą już wcześniej Jean McClain. Przyznam niestety, że mimo cudownej muzyki, piosenkę nieco popsuła sama artystka. Nie podoba mi się jej niski głos. Dużo lepiej wypadła w “I Hate the Men Like You”. W “Vicksburg Blues” z kolei, usłyszeć możemy legendę bluesa – Taj Mahala. Lepsze wrażenie robi “The Weed Smoker’s Dream”, w którym pojawia się Gaby Moreno. Kiedy pierwszy raz usłyszałam ten utwór, myślałam, że wykonuje go Katie Melua. Obie panie mają podobne głosy. Tak czy inaczej uważam, że “The Weed Smoker’s Dream” to świetny, jazzowo-bluesowy kawałek, a Gaby, którą w nim słyszymy wypadła niesamowicie. Cieszę się, że na “Didn’t It Rain” artystka pojawia się ponownie. Słyszymy ją jeszcze w “Kiss of Fire”, które tym razem (co mnie bardzo cieszy) jest duetem z Hughem. Piosenka to angielsko-hiszpańska kompozycja. Utwór jest bardzo charakterystyczny. Ma w sobie coś z muzyki latynoskiej. Wokale obu artystów świetnie się ze sobą komponują.

Co jeszcze przygotował dla nas aktor? Chociażby nieco teatralne, oszczędne w dźwięki nagranie “Junkers Blues” albo niesamowicie chwytliwe i zachęcające do tańca “Wide Honey”. Jest również jazzujące, klimatyczne “Evenin'” oraz spokojniejsze “Careless Love”, gdzie wokal Hugha pełen jest emocji. Uwielbiam utwór Freda Astaire’a (z 1943 roku) zatytułowany “One For My Baby” w wersji Lauriego. Piosenka ma w sobie magię. Mogę jej słuchać godzinami. Na uwagę zasługuje też wesoła, pozytywna kompozycja “Didn’t It Rain”, która przenosi słuchacza w lata 50.

Hugh Laurie za sprawą genialnej wręcz płyty “Let Them Talk” trafił do grona wokalistów, których podziwiam najbardziej. Na “Didn’t It Rain” czekałam z ogromną niecierpliwością. Chociaż płyta podoba mi się mniej niż poprzednia, na pewno będę do niej wracać. Jest świetnym detoksem po słuchaniu wielu współczesnych piosenek. Co tu dużo mówić – moje klimaty. Wielki szacunek dla Hugha, który, choć jest świetnym aktorem, nie udaje, że jest i muzykiem. On jest po prostu artystą wszechstronnym.

28 Replies to “#353 Hugh Laurie “Didn’t It Rain” (2013)”

  1. szczerze mówiąc, z początku, gdy tylko zapowiedziano, że Hugh nagrywa płytę, myślałam, że będzie to niewypał. po przesłuchaniu piosenek, muszę powiedzieć, ze płyta jest świetna, ma swój klimat, odróżnia się od innych krążków, które możemy obecnie słuchać:)

    nowa notka
    { http://thequeen.blog.onet.pl }

  2. Nigdy nie interesował mnie serial Dr House. Nie interesują mnie takiego typu seriale. Z muzyką Hugh’a się jeszcze nie zapoznałam,ale widzę że muszę jak najszybciej nadrobić zaległości. Kiedyś coś czytałam że ma odbyć się jego koncert w Polsce, ale nic dokładnie nie wiem, bo jakoś mało mnie to interesuje. U mnie nowy post zapraszam http://www.PatriciaxLife.blogspot.com

  3. Uwielbiam Hugha ze względu na charakter, ciepło jakie od niego bije. Uwielbiam go jako aktora i cieszę się że oderwał się troszkę od aktorstwa i zaczął śpiewać. Życzę mu jak najlepiej.
    Mam pytanie. Wykonujesz nagłówki?

  4. Szczerze? Jakoś po oglądaniu kiedyś pierwszych i chyba lepszych serii tegoż serialu Hugh Laurie jako aktor kompletnie nie przypal mi do gustu, być może teraz również będę unikać jego w osobistej twórczości. A być może się to zmieni? Tego nie potrafię przewidzieć. Pozdrawiam.

    Ze swojej strony chciałbym serdecznie zaprosić na przedostatnią walkę FINALNYCH POJEDYNKÓW 4, w której mierzą się Eminem razem z Jamesem Arthurem. To już ostatni PÓŁFINAŁ. Potrzebne Twoje wsparcie, zachęcam i pozdrawiam 🙂

  5. Lubie Bluesa więc ta płyta na pewno mi się spodoba 🙂 myślę, że warto jak najczęściej sięgać po coś tak ambitnego 🙂 u mnie nowa notka 🙂 [love-ashley]

  6. Słuchałem, słuchałem!!! Też bardziej lubię te piosenki w których on się pojawia. No i jest to blues połączony z muzyką klasyczną 😀 Też polecam i tę płytę, i debiut 😉

  7. Jakby tylko znalazł się czas pomiędzy maturami, a wiem że wtedy jest go sporo (rok temu miałem ten sam problem) to zaproszenia w stronę ostatniej walki sezonu: Justin vs. Eminem, głosy możesz spokojnie oddawać do czwartku 🙂

  8. Hej 🙂 Robię nowe Affliates, dlatego, że dużo blogów jest już nieaktywnych, dlatego proszę przeczytaj tę notkę – http://tayloralisonswiftfan.blog.onet.pl/2013/05/15/3209/ i jeżeli nadal chcesz być w Affliates, to proszę o potwierdzenie, że nadal chcesz być w Affi. Przypominam, że każdy kto jest w Affi może mieć szansę na zdobycie tytułu Strony Miesiąca 🙂
    Pozdrawiam Monika98000 (+ autorzy bloga)
    http://tayloralisonswiftfan.blog.onet.pl/

  9. Nie dawno przesłuchałam “Let Them Talk” i krążek przypadł mi do gustu (aż jestem zdziwiona, rzadko kiedy słucham tego typu muzyki) i z pewnością sięgnę i po “Didn’t It Rain” 🙂

Odpowiedz na „VillainAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *