#366 Kelly Rowland “Talk a Good Game” (2013)


W Destiny’s Child grała drugie skrzypce, popularnością nie dorównuje wielu innym (gorszym) wokalistkom, jej płyty ani single nie wskakują na pierwsze miejsca list przebojów a na dodatek ciągle porównują ją do Beyonce i usiłują udowodnić, że jest tą gorszą. Kelly Rowland lekko nie ma. Wiele osób na jej miejscu by się załamało i porzuciło marzenia o wielkiej karierze. Kelly jednak taka nie jest. Swój debiutancki album “Simply Deep”, promowany megahitem “Dilemma”, wydała w 2002 roku. Odniosła sukces. Potem było już tylko gorzej. Płyta “Ms. Kelly”, choć zawierająca kilka utworów, które mogłyby na listach przebojów zamieszać, nie zainteresowała słuchaczy. Trzecią, “Here I Am”, chciałabym wymazać z pamięci. Kelly zapragnęła podbijać klubowe parkiety. Z marnym skutkiem. Brak wpadających w ucho refrenów i wciągających melodii, których chcielibyśmy słuchać do znudzenia. Wyciągnęła wnioski z ostatnich porażek i nagrała album “Talk a Good Game”. Jaka jest nowa płyta?

Kelly przede wszystkim za współpracę podziękowała wziętym i popularnym producentom. David Guetta, Darkchild czy RedOne nie maczali już placów w jej muzyce. Zamiast nich mamy cenionego przeze mnie Danję (“Loose” Nelly Furtado, “Blackout” Britney Spears), Boi-1da, Pharrella Williamsa czy The-Dream. A to tylko mały wycinek, bo niemalże każda piosenka na “Talk a Good Game” ma innego ojca. Ryzykownie, bo mogło zaburzyć to spójność albumu. Rowland jednak wyszła z tego obronną ręką.

Wokalistka wiedziała, jak podgrzać atmosferę wokół nowej płyty. Wypuściła dwa pierwsze single, które sprawiły, że i ja nie mogłam doczekać się nowego dzieła Kelly. Pierwszy z nich – “Kisses Down Low” – zaskakuje. Zwrotki są spokojne, stonowane. A refren? Jak pierwszy raz go usłyszałam, nuciłam przez tydzień. Świetne. Jednak jeszcze większe wrażenie zrobiła na mnie piosenka “Dirty Laundry”. Zachwyca wykonaniem, muzyką (delikatnie pulsującą, zmysłową) oraz tekstem (o którym jeszcze wspomnę). Może kogoś to dotknie, ale co tam – Kelly w tym numerze udowodniła, że jeśli chodzi o żeńskie r&b Beyonce może jej co najwyżej buty czyścić. Kelly powaliła mnie na łopatki tym nagraniem.

A pozostałe utwory? Zachęcają czy zniechęcają? Zdecydowanie to pierwsze. Kelly przygotowała bowiem mocne rhythm-and-bluesowe kompozycje. Zrezygnowała z taniego electropopu, choć w otwierającym album nagraniu “Freak” klubowe rytmy się pojawiają. Zmieszane jest to jednak z porządnym r&b. Piosenka szybko wpada w ucho i jest naprawdę udana. Kelly brzmi w niej bardzo seksownie. Podszyte tanecznymi rytmami jest również “I Remember” oraz dziewczęce, lekkie “Red Wine”. Sporo na “Talk a Good Game” i spokojnych piosenek. Warto sięgnąć chociażby po pościelowe “Down on Love” oraz bujające “Stand in Front of Me”. Mniej natomiast podoba mi się “This Is Love” (utwór o identycznym tytule Kelly miała już na “Ms. Kelly”). Uważam, że kawałek ten jest nudny i nie wnosi do płyty nic ciekawego czy nowego.

Jedną z najbardziej oczekiwanych piosenek na nowej płycie Kelly był utwór “You Changed”. Czemu ta piosenka jest taka wyjątkowa? Pojawiają się w niej bowiem Beyonce z Michelle. Razem z Rowland tworzyły zespół Destiny’s Child. “You Changed” jest więc ukłonem w stronę twórczości girlsbandu. Nagranie to mogłoby nawet znaleźć się na “Destiny Fulfilled”. Piękna niespodzianka dla fanów. Beyonce i Michelle nie są jedynymi gośćmi na “Talk a Good Game”. W rhythm-and-bluesowym “Gone” usłyszeć możemy Wiz Khalifę, który wnosi trochę hip hopowej energii do tego nagrania. W tytułowej piosence obok Kelly pojawia się Kevin Cossom. Uważam, że stworzyli naprawdę świetny duet. Może mało zaskakujący, bo artystka śpiewa, Kevin rapuje, ale utwór zyskuje dzięki samej muzyce. Ostatnim duetem na podstawowej wersji albumu jest “Street Life” (ft. Pusha T). Uwielbiam ten kawałek! Jest bardzo przebojowy i ma taki uliczny klimat. Plus również za to, że w utworze poruszone zostały społeczne problemy.

Po przesłuchaniu “Talk a Good Game” w pamięci zapadł mi jeden tylko tekst – ten do “Dirty Laundry”. Tak szczerej piosenki Kelly w swoim repertuarze jeszcze nie miała. Jest swego rodzaju spowiedzią. Wokalistka rozlicza się z przeszłością. Śpiewa o tym, jak ciężko jej było żyć w cieniu Beyonce:

While my sister was on stage, killing it like a motherfucker, I was enraged, feeling it like a motherfucker (…) Bittersweet, she was up, I was down  (PL: Gdy moja siostra była na scenie, rozpierdalała to, ja byłam wściekła jak skurwysyn (…) To słodko-gorzkie, ona była na szczycie, ja byłam na dnie).

Dużo miejsca poświęca również swojemu byłemu ukochanemu. Nie był to bynajmniej miły typ. Kelly przechodziła przez piekło. Zgodnie ze słowami piosenki wmawiał jej, że nikt inny prócz niego jej nie kocha. Zwracał ją przeciw jej własnej rodzinie. Kelly była niemalże jego więźniem. Potrafię sobie wyobrazić, jak ciężkie musiało być to dla artystki wyzwanie, by podzielić się ze światem swoimi najskrytszymi myślami i żalami. Kelly, jesteś wielka.

Wokalistka bardzo zaimponowała mi tym, że zamiast usilnie brnąć w taneczne brzmienia, które mogłyby zapewnić jej miejsca na listach przebojów, postawiała na styl, w którym najlepiej się odnajduje. Chyba nie będzie niespodzianką jeśli powiem, że “Talk a Good Game” to najlepsza płyta Rowland? Beyonce może nie wracać – teraz słuchamy i kochamy Kelly.

25 Replies to “#366 Kelly Rowland “Talk a Good Game” (2013)”

  1. „Dirty Laundry” jest naprawdę dobre, jednak ja takiej muzyki nie słucham. Może zamykam się na niektóre typy muzyki, ale nie chcę się katować czymś co w ogóle mi nie podchodzi. Zdecydowanie wolę jej muzykę od Beyonce. Nie rozumiem zachwytu nad Beyonce. Na mnie ona nigdy nie robiła wrażenia.

    Pozdrawiam, True-Villain.blog.pl

  2. Kelly to zawsze byla moja ulubiona artystka DC. Nie wiem, ale dla mnie zawsze wygladala bardziej atrakcyjnie od Beyonce, jej wokal takze bardziej lubilem. Niestety ostatnie albumu slabiutkie. I jakos nie ciaglo mnie do jej nowej plytki. Ale po przeczytaniu twojej recenzji zmieniam zdanie. Juz zapisalem plytke w notesie. Dzieki.

  3. Muszę przyznać, że Kelly Rowland nigdy nie wyróżniała się ponad wszystkimi gwiazdami muzyki popularnej a jej hity nie zaistniały na miarę hitów. Jednak ma w sobie coś, dzięki czemu dąży własną ścieżką i nie koniecznie musi się sprzedawać w całości w tym bogatych showbiznesie. Brawa dla niej, za jej styl i oryginalność mimo że może nieco pachnąć Beyonce.

  4. nie moje klimaty, ale myślę, że Kelly jest na tym samym poziomie co Beyonce, jeśli chodzi o talent (chociaz być może Beyonce ma troszkę mocniejszy głos), ale ta druga ma zwyczajnie lepszy PR. Kelly wybiła się trochę, po tym, jak nagrała, kilka kawałków z Guettą (które z resztą uważam były bardzo przyjemne i kojarzą mi się z latem i imprezami 🙂 ). W innej wersji szczerze mówiąc jej nie słyszałam, ale uważam, że ma dziewczyna duże umiejętności.

  5. Uwielbiam Kelly i jestem jej fanką i nie rozumiem dlaczego wciąz jest porównana do Beyonce. Nawet nie wiedziałam że wydała nowa płyte ale postaram się ją posłuchać bo kawałek Talk a Good Game nieźle brzmi:)

  6. “Dirty Laundry” jest świetne i ma dobry tekst. Zachęca do zapoznania się z całością. Po album być może sięgnę 🙂

    U mnie nowy post, zapraszam 😉

  7. Płyta jest naprawdę niesamowita. Na Kelly nigdy nie zwracałam większej uwagi, nie byłam jej wielką fanką, ale ta płyta jest świetna. Uwielbiam “Freak” i ” tytułowe “Talk a Good Game”. Szczególnie to pierwsze mocno “wbiło” mi się w mózg ;D Nie mogę przestac tego słuchać ;D

Odpowiedz na „~paulineAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *