#372 Ciara “Ciara” (2013)

Recenzując niedawno nowy album Kelly Rowland (“Talk a Good Game”) żaliłam się na to, że artystka nie jest tak popularna i lubiana, jak na to zasługuje. Stawiana ciągle w drugim rzędzie, ignorowana, niedostatecznie promowana. W takiej samej sytuacji znajduje się bohaterka dzisiejszej recenzji – Ciara. Album zatytułowany po prostu “Ciara” jest już piątą pozycją w jej dyskografii. Czemu wokalistka nie może przebić się do pierwszej ligi gwiazd r&b?

Dwa pierwsze krążki Ciary (“Goodies” i “Ciara: The Evolution”) były hitami. Z nikomu nieznanej dziewczyny uczyniły znaną niemal pod każdą szerokością geograficzną artystkę. Takie utwory jak “Goodies”, “1,2 Step” czy “Like a Boy” nucili wszyscy. Coś popsuło się po wydaniu “Fantasy Ride”. Chociaż singiel “Love Sex Magic” odniósł nie mały sukces, o pozostałych słuch szybko zaginął. Wydany niespełna rok później krążek “Basic Instinct” tylko potwierdził fakt, że mało kogo interesuje teraz Ciara. Wokalistka znalazła się na zakręcie, kiedy odwróciła się od niej jej własna wytwórnia. Od tego czasu próbowała na własną rękę promować single. Bez skutku. W końcu przygarnęła ją wytwórnia Epic, dała szansę nagrać nowy album i zacząć wszystko od początku. Jaki jest tego efekt?

Nawet jeśli Ciara nie przyzna się do tego publicznie, nie da się nie zauważyć, że zależy jej na popularności. Jak inaczej wytłumaczyć aż dwa duety z Nicki Minaj? Kariera raperki rozwija się w zawrotnym tempie. Ma rzesze fanów, którzy niecierpliwie czekają na każdy kolejny utwór Minaj. Solo czy z kimś. Bez znaczenia, grunt, że pojawia się w nim Nicki. Pierwszym efektem współpracy Ciary z Minaj jest singlowy numer “I’m Out”. To świetny, przebojowy kawałek łączący w sobie hip hop, r&b i elementy muzyki elektronicznej. Obie wokalistki pozują na silne i pewne siebie kobiety, które nie rozpaczają po rozstaniu z ukochanym. Chociaż Ciara brzmi dobrze, bardziej do gustu przypadła mi Nicki, której fragment naprawdę wgniata w fotel. Niestety gorzej wypada ich druga kolaboracja – “Livin It Up”. To zwykły, taneczny kawałek, który niczym specjalnym się nie wyróżnia. Poniżej poziomu obu pań.

Nicki Minaj nie jest jednak jedynym gościem na “Ciara”. W przyjemnym, przypominającym mi momentami dawne nagrania artystki “Where You Go” pojawia się raper Future. Razem z Ciarą stworzyli bujający kawałek spod szyldu “mix hip hopu z r&b”. Nawet jeśli duet z Future jest najlepszym featuringiemna krążku, to nie intryguje mnie tak jak “Super Turnt Up”? Czemu? Piosenkę wokalistka nagrała… z samą sobą! Rozdwojenie jaźni? Zastanawiałam się, jak Ciara zaznaczy granicę pomiędzy swoim pierwszym wcieleniem a drugim. Moje wyobrażenie nie odbiegało od rzeczywistości – raz artystka śpiewa, raz rapuje. Po prostu zamiast zapraszać do “Super Turnt Up” Nicki Minaj, sama postanowiła wcielić się w raperkę. Co sądzę o tej piosence? Jest całkiem dobra, a co najważniejsze nie ociera się o banał.

Dobre wrażenie zrobiła na mnie kompozycja “Sophomore” łącząca w sobie hip hop i r&b. To jednak jedna z nielicznych wyrazistych piosenek na płycie. Ciekawym pomysłem było zróżnicowanie tego utworu – zwrotki są mocne, taneczne. Refren natomiast zwalnia. Fani rhythm-and-bluesowych pościelówek na pewno zadowoli nagranie “Body Part”, będące najspokojniejszą piosenką na “Ciara”. Nie oszukujmy się jednak. Chociaż kawałek należy do przyjemnych i odprężających, oryginalnością nie grzeszy. Podobne piosenki w swojej twórczości ma każda gwiazda r&b. Spokojniej, ale znacznie ciekawiej, jest w “DUI”. Moje uznanie zdobyło połączenie r&b z łagodną, nienarzucającą się elektroniką. Szkoda trochę, że oprócz tych wymienionych już przeze mnie piosenek, nic więcej “Ciara” sobą nie reprezentuje. Mamy tu jeszcze hip hopowe “Keep on Looking” z chaotycznym początkiem wykonywanym przez jakiegoś faceta i refrenem, gdzie powtarzane są w kółko tytułowe słowa. Jest i przebojowe “Read My Lips”, które przy odrobinie szczęścia mogłoby stać się hitem. Nie podoba mi się w nim jednak komputerowa obróbka głosu Ciary (w niektórych momentach) dający efekt zaciętej płyty. Najgorsze jednak wokalistka zostawiła dla nas na koniec – brzmiące najbardziej współcześnie, przepełnione elektroniką i dyskotekowymi rytmami “Overdose”. Może i miało być tanecznie, ale nagranie to odstaje od pozostałych i zaburza spójność albumu.

Nie jestem jakoś bardzo optymistycznie nastawiona co do tego, że Ciara nową (piątą już, warto przypomnieć) płyta odniesie w końcu sukces. Ma sporą konkurencję. Brakuje jej wyrazistości Rihanny, umiejętności autopromocji Beyonce czy zwracania na siebie uwagi, co do perfekcji opanowała Nicki Minaj. “Ciara”, choć albumem jest w sam raz na wakacje, nie przypadł mi zbytnio do gustu. Jest tu wprawdzie kilka dobrych piosenek, do których na pewno będę wracać, ale resztę raczej sobie daruję. Wolę ponownie zachwycać się “Fantasy Ride” czy “Goodies”. I wam też to polecam.

24 Replies to “#372 Ciara “Ciara” (2013)”

  1. Z Twoją recenzją zgadzam się najbardziej. Z każdym kolejnym odsłuchem coraz bardziej lubię ten album 😉 Jeszcze przesłucham wszystkie poprzednie krążki, napiszę inną recenzję i dopiero “wydrukuję” Ciarę 😀 (to już chyba trzecia, albo czwarta recenzja od wczoraj)

  2. Nie lubię Ciary. Od zawsze mnie irytuje.
    Znam kilka numerów wokalistki i żaden z nich mi nie podchodzi, nawet duet z Nicki Minaj, do której żywię sympatię.

  3. Love Sex Magic uwielbiałem :)) aż sobie na yt włączę 🙂
    a z nowej płytki, niezły numer Body Part, fajny klimat starych dobrych czasów amerykańskiego rnb z Usherem, Mario czy Boyz II Men na czele 🙂

  4. Szczerze mówiąc kojarzę ją tylko z duetu z Justinem Timberlakem. Tam była świetna. Innych jej utworów nie znam, ale skoro mówisz, że nie jest promowana tak jak pierwszoligowe gwiazdy r&b, a ja r&b nie słucham, więc czuję się rozgrzeszona 🙂 Zapraszam na nowy post.

  5. Z powyższą recenzją nie zgadzam się w ogóle 😉 Ciary słucham od samego początku, znam jej wszystkie płyty na pamieć i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to jej najlepszy album.

    W fotel wgniatają takie kawałki jak I’m Out, Livin It Up, Overdose.

    Cytat recenzji z USA:

    It’s probably her best album yet, which is great — but most thrillingly of all, for the first time, it feels certain that this won’t be her last.

    The Best Song Wasn’t The Single: There’s no denying that “Overdose” has massive hit potential: It’s as sugary a pop classic as any in Ciara’s back catalogue, with a storming chorus and that “Somebody call the doctor!” hook that’s instantaneous and addictive

    Prawie wszystkie recenzja są w tym tonie 😉

    1. Tyle, że ja nie jestem “wszystkimi amerykańskimi krytykami” 😉 Mi po prostu płyta “Ciara” do gustu nie przypadła. Ciara ma lepsze na koncie.

  6. Moje zdanie znasz. Podoba mi się jedynie “Where You Go”, ewentualnie “Body Party”, reszta to chłam.
    Nowa recenzja: “Komponując siebie” Sylwia Grzeszczak (fizzz-reviews.blogspot.com)

  7. WIELKI APEL DO WSZYSTKICH, KTÓRZY TO PRZECZYTAJĄ! Bardzo Was proszę o pomoc dla bezdomnych psów – może jakiś piesek będzie z Twojej okolicy, a Ty będziesz mógł zaadoptować? A jeżeli się nie uda, to chociaż poprzyj akcję! Wejdź na http://ratowanieswiata.blogspot.com/2013/07/o536-4dogs-podaruj-psu-usmiech.html i przeczytaj wszystko! Możesz banner dać na bloga i zrobić tak, aby przekierował banner na mój blog. Albo po prostu skopiuj link notki i rozsyłaj innym! To zajmie Ci parę minut – a może uratować wiele psów. Dziękuję 🙂

  8. Znam jedną płytę, ale tak mnie zraziła do niej, że nigdy więcej nie sięgnę po żaden jej krążek

  9. bardzo mi przykro ze tak sie gusta zmienily ze prawdziwa muzyka RnB juz malo kogo intwresuje.Rihanna to sam kicz,wulgarnosc i glupota.nienawidze jej pop radio piosenek tego szalu na illuminati i dawania kazdemu dupy bylw tylko dalej istniec.Beyonce? to samo.. choc trudno jej talentu odmowic,nie podoba mi sie. Ciara,Ashanti,Amerie,Kelly Rowland…wszystkie byly wielkie,ale z powoduz nie robia z siebie debilek,nie rozbieraja non stop przed kamerami i tworza typowe RnB czasami z eksperymentami zamiast gownianego popu w iscie amerykanskim stylu czyli byle co,byle o seksie i byle bylo kontrowersyjnje- zostaly niedocenione. I tak to juz jest.zawsze dobra muzhka i szanujace sie gwiazdy zostaka w tyle. showbiznes jest dla ludzi dla ktorych liczy sie tylko zrobienie pieniedzy.

Odpowiedz na „~AgaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *