#CUTOFF: luty ’15


#SHAME

Kiedy ogłoszono nominacje do tegorocznych nagród Grammy, wśród albumów walczących o tytuł tego najlepszego, znalazły się wydawnictwa, które nie opuszczały rankingów najchętniej kupowanych płyt. Beyonce, Pharrell Williams, Ed Sheeran czy Sam Smith mieli świat u swoich stóp. Odstawał od nich zdobywca piątej nominacji – Beck. Nikt nie spodziewał się, że to właśnie jego niekomercyjne wydawnictwo “Morning Phase” zdobędzie główną nagrodę. Nikt nie przewidział też, że ten skromny i utalentowany muzyk będzie sprawcą takiego zamieszania! Jak on w ogóle mógł ośmielić się odebrać nagrodę Beyonce?! Ano mógł. I bardzo się cieszę, że to zrobił. Już przemilczę Kanyego Westa, skradającego się za Beckiem na scenę, ale jego późniejsze słowa o tym, że Beck powinien respektować sztukę Beyonce i oddać jej swoją nagrodę, ubiegać się mogą o tytuł najgłupszej wypowiedzi roku. Oliwy do ognia dolewają fani wokalistki, którzy mieszają Becka z błotem za to, że okazał się być lepszym od ich idolki. Jak w ogóle mają czelność mówić, że artysta nie zasłużył na Grammy, skoro nawet nie zdali sobie tyle trudu, by przesłuchać jego album?! Hitem jest masowe ocenianie przez nich “Morning Phase” na iTunes na jedną gwiazdkę… . Ludzie, dorośnijcie.

“Beyonce”: 19 producentów, 27 tekściarzy. “Morning Phase”: 1 producent, 1 tekściarz. Naprawdę Beck ma szanować osobę, która do napisania piosenki pokroju “7/11” potrzebuje aż trzech osób?

#FEMALE

 Chociaż na razie Angel Haze pomarzyć może o takiej sławie, jaką cieszą się inne raperki, warto jej kibicować. Ja sama obdarzyłam ją sympatią, po zapoznaniu się z jej debiutanckim longplayem “Dirty Gold” i (a może przede wszystkim) mixtape’ami. Dziś Angel powraca z nowym materiałem. Wkrótce odbyć ma się premiera jej epki “In the Winter of Wet Days”, a całość zapowiadają dwie nowe kompozycje. Pierwsza z piosenek nosi tytuł “Candlxs”. To poprawne nagranie, będące mieszanką hip hopu z r&b. W przypadku drugiej, “Gxmes”, z pełnym przekonaniem klikam “lubię to”. Mocny, wyrazisty bit sprawia, że tego utworu tak łatwo się nie zapomina.

#MALE

Zedd, mający niemiecko-rosyjskie korzenie DJ i  producent, jest obecnie jednym z tych twórców muzyki popularnej, na dźwięk którego pseudonimu przewraca mi się w żołądku. O ile naprawdę cenię elektroniczne kompozycje i ich autorów (np. SBTRKT, FKA twigs, SOHN), tak popularność EDM (electronic dance music) jest dla mnie czymś niezrozumiałym. Nie potrafię się do takiej łupanki bawić. Wspólny utwór Zedda i gwiazdki Disney’a Seleny Gomez z tych ram się nie wyłamuje. Wręcz przeciwnie. DJ powrzucał do tego numeru co miał pod ręką, otrzymując nieznośną, koszmarną, śmieciową mieszankę. Jak na razie “I Want You To Know” jest najgorszym nagraniem 2015 roku. Inni artyści będą musieli bardzo się postarać, by odebrać Zeddowi to wyróżnienie.

#BAND

Ta informacja spadła jak grom z jasnego nieba. Brytyjski zespół Blur (z Damonem Albarnem na wokalu) powracają po dwunastu latach z nowym albumem! Ostatnia płyta grupy, “Think Tank”, ukazała się w 2003 roku, a już w kwietniu kapela dołoży kolejną cegiełkę do swojej kariery. Wydawnictwo zatytułowane “The Magic Whip” do sklepów trafi 27. kwietnia. Na płycie znajdzie się dwanaście premierowych kompozycji, które Blur nagrywali m.in. w Hong Kongu. Całość zapowiada singiel “Go Out”. Po raz pierwszy zespół nowy materiał wykona w londyńskim Hyde Parku 20. czerwca. Czy któryś z polskich festiwali podejmie się próby ściągnięcia grupy do kraju? Zespół wystąpił u nas po raz pierwszy (i, jak na razie, ostatni) na Open’erze w 2013 roku. Oddzielny koncert też byłby świetnym pomysłem. Tym bardziej, że Damon Albarn to prawdziwe sceniczne zwierze, o czym miałam okazję przekonać się na jego zeszłorocznym solowym występie.

#FAUX.PAS

 Lada dzień ukaże się nowa studyjna płyta Królowej Popu, Madonny. Słuchałam już “Rebel Heart”, przyznaję się bez bicia. I powiem krótko, że warto było czekać. Całość zapowiada singiel “Living For Love”. Piosenka nie radzi sobie jednak na listach przebojów tak dobrze, jak pozostałe single artystki. Powodem tego może być fakt, że utwór Madonny nie jest tak często grany w radiach jak wiele innych (gorszych) numerów. Najbardziej niepokojące wieści dotarły z Wielkiej Brytanii. BBC Radio 1 ponoć odmówiło prezentowania “Living For Love” z powodu… wieku wokalistki. Zdaniem stacji 56-letnia Madonna jest za stara dla młodych słuchaczy. Pytanie, kto niby ustalił wiek, w którym artyści mają udawać się na emeryturę.

#AWAITED.ALBUM

Gdy brytyjski zespół Florence + The Machine ogłasza nowy album, nie wystawia cierpliwości fanów na próbę, ujawniając a to tytuł singla, a to okładkę płyty itp. Od razu dostajemy pakiet cennych, wywołujących uśmiech na twarzy informacji. Trzeci krążek kapeli zatytułowany został “How Big, How Blue, How Beautiful”. Do sklepów płytowych trafi już 1. czerwca. Na podstawowej wersji albumu znajdziemy jedenaście kompozycji. Jedną z nich już znamy. Singiel “What Kind of Man” wywołał ogromne poruszenie w świecie fanów dobrej muzyki. Nic dziwnego, bo to niesamowicie udana piosenka. Zaczyna się spokojnie, delikatnie. Kończy zaś jak rasowy, rockowy numer. Brawo!

#SURPRISE

 Amerykański gospodarz talk show, Jimmy Fallon, ma w muzycznej branży wielu przyjaciół. Część z nich namówił ostatnio na niecodzienny projekt. Zaprosił ich do wykonania a capella wielkiego przeboju grupy Queen “We Are the Champions”. Z utworem zmierzyły się takie ikony muzyki jak Christina Aguilera, Usher, Blake Shelton i Carrie Underwood, a także kilku artystów o krótszym stażu: Sam Smith, Meghan Trainor, Ariana Grande i One Direction. Nad całością czuwała grupa The Roots. Efekt? Przekonajcie się sami.

#SHOW

 Można się czepiać, że Katy Perry do najwybitniejszych piosenkarek nie należy. Można mówić, że jej muzyka jest banalna i podobać się może jedynie nastolatkom. Ale nie można powiedzieć, że ta kobieta nie wie, co to prawdziwe show. Udowodniła to podczas tegorocznego Super Bowl. Wystąpiła w przerwie tej sportowej imprezy, pojawiając się (przy dźwiękach przeboju “Roar”) na wielkim ruchomym lwie. Była to, obok podniebnej podróży Katy podczas wykonywania “Firework”, najbardziej spektakularna cześć jej krótkiego show. Uśmiech na twarzy wywoływał jej duet z Lennym Kravitzem w rockowej wersji “I Kissed a Girl”, a łezka zakręciła się w oku na widok Missy Elliott, która przypomniała swoje przeboje (“Get Ur Freak On”, “Work It”, i “Lose Control”), przenosząc nas w czasie do pierwszych udanych muzycznie lat XXI wieku.

#KONCERTOWO

 W ubiegłym miesiącu koncertowe wiadomości nie wywoływały efektu ‘wow’. W lutym zaś co chwilę otrzymywaliśmy ogłoszenie, które na krótką chwilę nazywane było ‘koncertowym newsem miesiąca’. Najpierw dowiedzieliśmy się o gdańskim występie Dave Matthews Band. Dzień później okazało się, że na Torwarze zaśpiewa uwielbiana przeze mnie Diana Krall. Nieco później swoje polskie koncerty potwierdzili Faith No More oraz (znowu) Jessie Ware. Nie próżnowali także organizatorzy festiwali. Audioriver zaskoczył zaproszeniem Róisin Murphy. Na Orange Warsaw Festival pojawią się Papa Roach, Noel Gallagher’s High Flying Birds i Three Days Grace. Na głowę wszystkich pobił jednak Open’er, który postanowił zaskoczyć nas koncertem Mumford & Sons! Będą oni headlinerami imprezy. Oprócz nich w Gdyni zagrają Faithless, Django Django, Refused, Modest Mouse, Of Monsters and Men, D’Angelo, Father John Misty, Die Antwoord i Years & Years. Warto wspomnieć jeszcze o krótkiej polskiej trasie koncertowej francuskiej wokalistki Imany. Będzie się działo.

#COVER

 Dlaczego cenię Jacka White’a? Bo uwielbiam artystów, którzy nie starają się być na siłę nowocześni, ale chętnie urządzają nam sentymentalne wyprawy w czasie do minionych dekad. Tym razem wokalista o białym nazwisku piosenki dla siebie nie szukał w odległej przeszłości. Sięgnął bowiem po utwór “Blue Light, Red Light (Someone’s There)” z 1991 roku z repertuaru Harry’ego Connicka Jr., jazzowego pianisty. Efekt? Wersja White’a to świetne połączenie klimatu zadymionego jazzowego klubu z lat 30. czy 40. z rockowym, typowym dla siebie zacięciem, które fantastycznie komponuje się z tekstem z dreszczykiem.

#RETRO

Amerykański wokalista Tom Waits muzyczną karierę rozpoczął w 1973 roku, wydając album zatytułowany “Closing Time”. Ja przygodę z jego starszą twórczością rozpoczęłam jednak od przesłuchania płyty, która ukazała się cztery lata później. “Foreign Affairs” nie jest jakimś niezwykłym krążkiem. Wystarczy, że nagrany został przez nietuzinkowego artystę, który czaruje swoim szorstkim głosem i nonszalancją, a za względu na swój niedbały image wyproszony by mógł zostać z własnego koncertu przez organizatorów, którzy pomyliliby go ze stałym bywalcem pubów. Tom Waits stara się jednak na chwilę złagodnieć przy kobiecie (Bette Midler) prowadząc z nią wciągającą słowną grę w utworze “I Never Talk to Strangers”.

Hell, I ain’t such a bad guy once you get to know me

 

20 Replies to “#CUTOFF: luty ’15”

  1. Na pewno czekam na Blur i na Florence. Widzę też, że wspomniałaś o Madonnie. Rzeczywiście ta sprawa z BBC Radio 1 jest kompletnie głupia. Btw, recenzja Rebel Heart również u mnie. Pozdrawiam! 🙂

  2. Tegoroczne Grammy udowodniły, że te nagrody to śmieć. Przyzwyczaili ludzi do tego, że komercja zawsze wygra, a jak próbowali to zmienić (przyznając nagrodę Beckowi), to wyleciał taki półgłówek jak West i się tylko ośmieszył.

  3. Podobało mi się show Katy, szczególnie jej sukienka inspirowana piłką plażową :D. Jestem chyba jednym z nielicznych fanów Madonny, który jeszcze nie sięgnął po “Rebel Heart”. Myślę, że uda mi się wytrzymać do oficjalnej premiery. Natomiast “What Kind Of Man” średnio mi się podoba. Mam nadzieję, że reszta utworów będzie lepsza.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

  4. O matko, nie słyszałem o żadnym z artystów, których opisałaś :O
    Zedd ma fajne kawałki tak stwierdzam po przesłuchaniu 😀

    mlwdragon.blogspot.com

  5. I dobrze, że Beyonce nie zgarnęła nagrody Grammy, niech nie myśli że wszystkie nagrody jej się należą, bo wcale najlepszej muzyki nie tworzy. Dla mnie nie są w ogóle ważne te nagrody, z nimi czy bez nich piosenki podobają mi się tak samo.
    Co do piosenki Zedda, to ten DJ spadł na dno, co pokazał przy utworze z Arianą Grandę, teraz nagrał coś z Seleną Gomez. O ile Break Free lubię, to utworu z Seleną Gomez wolę nie słuchać.
    Ja tam Madonny nie lubię i nie oczekuję tego, aby jej single były grane w radiach, nie lubię jej piosenek.
    Florence + The Machine calkiem dobrze wypadają w utworze A Kind Of Man.
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

  6. Nie lubię tych porównań kompletnie różnych płyt i twórczości Artysty A i B. Nie wiem dlaczego większość tyczy się Beyonce i zazwyczaj jest porównywana do zespołów rockowych (dobry przykład Run The World vs. Bohemian Rhapsody). Kanye West jest zarozumiałym dupkiem, a w czasach gdzie dostęp do internetu jest powszechny niemal od urodzenia najwięcej głupot piszą dzieciaki maks. 12 lat i to pewnie oni są tymi “Beyhive” (swoją drogą chujowa nazwa i nie kminię jak można się tak nazwać nawet w internetach). Beyonce “walczy” z wokalistkami typu Katy Perry, Rihanna czy Taylor Swift – to zupełnie inna liga niż pozostałe gatunki muzyczne o czym doskonale wiesz 😉 Tak samo nie możesz porównać twórczości Christiny Aguilery i Finka, bo Kryśka wypadnie tak samo blado jak Beyonce przy Becku 😉 No i jako porównanie dałaś jeden z gorszych utworów w jej karierze – nieładnie 😛 Co do reszty wpisu – nie umiem się przekonać do Angel Haze. Dla mnie jest bezpłciowa i zwyczajnie przeciętna wśród kobiecego rapu. Lubię “Battle Cry”, bo Sia 😀 Katy dała super show, ale bardziej mnie interesuje kolejny koncert Jessie Ware – kiedy jest? 😀 #najdłuższykomentarzoddawna

  7. Świetne porównanie płyty Becka i Beyonce poprzez ilość producentów. Po kawałku od Zedda spodziewałam się czegoś ciekawszego, jednak okazał się straszny. Czekam z niecierpliwością na płytę Florence and The Machine. Świetny cover We Are The Champions, to że występuje w nim tyle gwiazd działa na jego korzyść. 😉
    songnevergrewold.blogspot.com

  8. I dobrze, że Beck wygrał Grammy, bo gdyby Beyonce ją zgarnęła… Może i ma głos, ale uważam, że jest sztuczna. Czasem okazuje się, że mniej znaczy lepiej i to udowodnił Beck.
    Nie wiem po co są wydawane EP’ki, Chyba po to by wyciągnąć od ludzi więcej kasy. Niech Angel wyda lepiej nową, porządną płytę. Za Candlxs nie przepadam ale za to GXMES już bardzo lubię.
    I Want You To Know = śmieć. Jak ja nienawidzę takich łupanek!
    Nowy album Madonny przesłucham po jego premierze. Nie przepadam za nią, ale myślę, że warto za niego się wziąć.
    Co do występu Katy na SB to najbardziej mi się właśnie podobał ten ruchomy tygrys. Reszta wypadła ta sobie.
    http://pour-the-music.blog.pl/

  9. Gruby pojazd po B’yonce. Jeśli jest jakaś “artystka”, której nie cierpię tak jak Rihanny, to jest to właśnie była członkini zespołu Destiny’s Child. Trudno mi uwierzyć, że jest wzorem dla tylu dziewczyn…i chłopców.

    U nas na http://lechartz.blogspot.com/ vote chart, zapraszam do głosowania 🙂

Odpowiedz na „~JulietAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *