#546 Madonna “Rebel Heart” (2015)

Końcówka 2014 roku była dla Madonny bardzo pechowa. Amerykańskiej wokalistce skradziono dema przygotowywanych utworów. Jakiś czas później do sieci trafił gotowy, dopieszczony już album. I to w wersji rozszerzonej. Królową muzyki pop bardzo musiało to zaboleć, ale nie dała po sobie tego poznać. To twarda babka, która niejedno już przeżyła. W końcu swoje lata ma, choć życzyłabym sobie, by w jej wieku prezentować się równie zjawiskowo. Chociaż co jakiś czas kolejnie życzliwe osoby wysyłają ją na emeryturę, ona wciąż ma w sobie pasję do tworzenia muzyki. I to nie byle jakiej, co udowadnia jej najnowsza, trzynasta studyjna płyta, zaczepnie zatytułowana “Rebel Heart”.

Madonnie w ostatnich latach przekrzywiła się korona, a na tron zasadzało się kilka innych wokalistek. W 2005 roku ukazała się roztańczona płyta “Confession on a Dancefloor”, która odświeżyła nieco nudną popową scenę. Jakiś czas później swoją premierę miało “Hard Candy” – nieźle łączące pop i dance z czarnymi rytmami. Jednak nie było to dziełem na miarę osoby, która chciałaby być nazywana wizjonerką. Jeszcze bardziej w dzisiejsze trendy Madonna zagłębiła się na “MDNA”. Krążek zawierał kilka mocnych kawałków (“Gang Bang”, “Masterpiece”), ale w większości składał się z przewidywalnych, zwyczajnych piosenek. Albumem “Rebel Heart” Madonna ponownie zyskuje w moich oczach.

Na swoim najnowszym krążku wokalistka odważnie sięga po elektroniczne brzmienia, świetnie łącząc je z popem i muzyką taneczną. W studiu wspierana była przez Aviciiego, Diplo, wpadł i Kanye West. Wśród gości wyróżnić możemy przedstawicieli hip hopowego światka (Nicki Minaj, Chance the Rapper), boksera (!) Mike’a Tysona a także Alicię Keys, której pianino urozmaica pierwszy singiel.

Na “Rebel Heart” trafiło kilka kompozycji, które umieścić mogę w bogatym zbiorze najlepszych piosenek Madonny. Nie potrafię przejść obojętnie obok roztańczonego “Living for Love”. Gdybym słuchała radia, byłby to utwór, na jaki natykać chciałabym się co chwilę. Bardzo lubię również zróżnicowane “Devil Pray”. Gitary obok mocnych, klubowych bitów? Świetnie się ta synteza tu sprawdziła. Zaskakuje mnie “Illuminati” – nieco mroczna piosenka o ciekawym bicie, powodująca zawał serca u wszystkich osób, które lubią węszyć spiski tam, gdzie ich nie ma. Do gustu przypadły mi także balladowe propozycje Madonny. We wpadającym w ucho “Joan of Arc” razić mogą nieco nowoczesne wspomagacze, ale nie można nie docenić tekstu, w którym Madonna rozlicza się z bycia rozpoznawalną:

 Each time they take a photograph I lose a part I can’t get back (PL: Za każdym razem, gdy robią mi zdjęcie, tracę część siebie, której już nie odzyskam)

Zachwyca urocze, lumineersowe “Body Shop”. Czaruje niegrzeczne, seksowne “Holy Water”. Urzeka klasyczna pop-ballada “Wash All Over Me”.

Chociaż wymienione w poprzednim akapicie utwory należą do najlepszych piosenek na “Rebel Heart”, pozostałe w większości wcale nie zostają w tyle. Warto sięgnąć po power ballad “Ghosttown”, magnetyzującą podnoszącym na duchu tekstem kompozycję; chwytliwe “Hold Tight” z wyrazistym występem bębnów; podniosłe “HeartbreakCity” oraz świetnie zaśpiewane na tle synthpopowej muzyki “Inside Out”. Na uwagę zasługuje “Iconic” charakteryzujące się solidnym, klubowym wręcz bitem. Do słabszych nagrań należą zawierające wpływy dancehallu i reggae “Unapologetic Bitch” oraz przesłodzone, nieco dziecinne “Bitch, I’m Madonna” z dubstepowymi wstawkami i jednym uchem wpadającymi a drugim wylatującymi partiami Nicki Minaj.

Nie raz wspominałam o tym, że moim ulubionym okresem twórczości Madonny są lata 90., kiedy to otrzymaliśmy od niej odważne, intymne albumy z “Erotica” i “Ray of Light” na czele. Chociaż marzy mi się kolejny dojrzały krążek sygnowany jej imieniem, nie kręcę nosem na to, co właśnie otrzymałam. Madonna wciąż bawi się muzyką, melodiami. Wciąż chce czuć się jak dwudziestoletnia dziewczyna. Ok, rozumiem ją. Tym bardziej, że “Rebel Heart” jest naprawdę porządnym albumem, zawierającym masę przebojowych kompozycji, wyprzedzających o lata świetlne twórczość jej rywalek. Czuć, że Madonna w jego przygotowanie włożyła całe zbuntowane serce. Jedna uwaga na przyszłość – po co najlepsze piosenki wywalać na wersję deluxe? Gdyby na podstawę trafił zestaw “Best Night” + “Veni Vidi Vici” + “S.E.X.” + “Messiah”, moje zdanie o “Rebel Heart” byłoby lepsze.

17 Replies to “#546 Madonna “Rebel Heart” (2015)”

  1. Całkiem niezły album. Nie wiem jak brzmiały wcześniejsze, ale ten prezentuje się okazale. Pewnie Cię zaskoczę, ale najbardziej z całego albumu lubię “Bitch I’m Madonna”. Wiem, że nie jest to najbardziej ambitna piosenka, ale poprawia mi humor, a to bardzo ważne 🙂 No i od około 2 miesięcy mam słabość do Nicki Minaj! Tak, podwójny szok.

    Pozdrawiam, Namuzowani

  2. Swoich ulubionych utworów z Rebel Heart nie będę powtarzać, bo zrobiłem to już u siebie 🙂 Ale z wielu recenzji, które do tej pory przeczytałem wychodzi mi, że najbardziej “kontrowersyjny” utwór na płycie to Holy Water. Mnie się on wcale nie podoba, chociaż wstawkę z Vogue’a akurat bardzo lubię 🙂

    Pozdrawiam,
    Bartek

    http://bartosz-po-prostu.blog.pl

  3. Kurczę właśnie w sumie to przesłuchałem tego albumu raz i tylko niektóre polubiłem chociaż nie było tak że od razu jakąś skreśliłem. Akurat po piosence “Rebel Heart” oczekiwałem czegoś bardziej rebel no ale bedzie 😀

  4. Jakbyś słuchała radia to Living For Love raczej byś nie usłyszała, bo mało które rozgłośnie chcą grać ten kawałek. A szkoda, utwór jest nieziemski, obsesja na punkcie wieku wciąż istnieje, a hitu nie ma. Oby nie wpłynęło to za bardzo na sprzedaż albumu.

  5. Szybko się wzięłaś za nowy krążek Madonny. Dużo przeczytałam pozytywnych opinii o albumie. Sama jej Jeszcz nie słuchałam, ale postram się w najbliższym czasie po nią sięgnąć.
    U mnie muzycznomaniaa.blogspot.com nowe notowanie

  6. Wytrzymałam do oficjalnej premiery, ufff. Wczoraj i dziś przesłuchałam wszystkie 25 utworów z Super Deluxe i na razie nic szczególnie nie wpadło mi w ucho. Nie jestem nawet w stanie określić, czy płyta mi się podoba, czy nie. Z sześciu utworów podarowanych na święta za najlepsze uważam “Devil Pray” i “Unapologetic Bitch”.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

  7. Słuchałam tylko kilku utworów z tej płyty, szczególnie jeden słuchałam kilkanaście razy i zamierzam sięgnąć po tę płytę 🙂

Odpowiedz na „Aga_12Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *