Skłębione, burzowe chmury. Odwrócony, zerkający na nas trójkąt, serce oraz domek narysowany do góry fundamentami. Żadnego tytułu, nie widać i napisu, który informowałby nas, kto popełnił dany album. A mimo to masa słuchaczy z miejsca potrafi już rozpoznać te symbole. Autorzy tego krążka, amerykański zespół The Neighbourhood, zadebiutował w 2013 roku albumem o wymownym i miło kojarzącym się tytule “I Love You”. Kto z nas nie chciałby często słyszeć tego wyrażenia? Najwyższa pora sprawdzić, czy miłość ta zostanie przeze mnie odwzajemniona.
Na grupę The Neighbourhood trafiłam na początku ubiegłego roku. Z zainteresowaniem przeglądałam cudze zestawienia najlepszych albumów minionych dwunastu miesięcy, by wyłapać płyty, które jakimś trafem umknęły wcześniej mojej uwadze. Szybko nadrobiłam wybrane zaległości i pełna dobrych przeczuć usiadłam do “I Love You”.
Piosenki The Neighbourhood, za produkcję których odpowiada Justin Pilbrow, zgrabnie łączą w sobie niezbyt mocnego czy przyprawiającego o szybsze kołatanie serca rocka, ze sporą ilością elektronicznych, masteringowych sztuczek. Chociaż zespół pochodzi ze słonecznej i gorącej Kalifornii, na próżno szukać w ich muzyce bezchmurnych, ciepłych brzmień. Utwory świetnie współgrają z szarym, młodzieżowym imagem autorów. Są nieźle ucharakteryzowani, choć bliżej im do hipsterskiego światka, niż rockmenów z krwi, kości i… nonszalancji. “I Love You” jest płytą, na której The Neighbourhood dopiero eksperymentują z własnym brzmieniem, nie pozwalając sobie jednak na odrobinę luzu.
Rozpoczynająca album intensywna, chłodna kompozycja “How” świetnie spełniła zadanie piosenki, która zachęcić ma słuchacza do kontynuowania przygody z danym wydawnictwem. Jest to jeden z najmocniejszych punktów “I Love You”, choć przyznam, że chętnie widziałabym ten numer zaśpiewany przez osobę o nieco niższym głosie. Frontman The Neighbourhood, Jesse Rutherford, pochwalić się może dość delikatnym wokalnym instrumentem o lekko kobiecym zabarwieniu. Idealnie wypada on w piosence pokroju “Afraid” – niezbyt szybkiej, ale przyjemnej, sympatycznej, oszczędnej w brzmienie i posiadającej niezły tekst odsłaniający niepewność i wątpliwości jego autora. Listę najlepszych propozycji The Neighbourhood dopełniają takie kompozycje jak zwalniające przy refrenie “Flawless”; nieco monotonne, ale efektowne i momentami czerpiące z klimatów r&b “Female Robbery”; żonglujące tempem i wyróżniające się a’la rapowymi wykonaniami Jessego “Sweater Weather” oraz ukrywający się pod zaszyfrowanym tytułem “W.D.Y.W.F.M?” lekko psychodeliczny numer z początkiem jakby wyciętym z… “Iron” Woodkida.
Pozostałe piosenki przygotowane przez The Neighbourhood giną w cieniu wspomnianych w poprzednim akapicie nagrań. Ani specjalnie nie zachwycają, ani nie irytują. Po prostu są. Jedne, jak chociażby pulsujące “Alleyways” czy przeplatane śpiewem i rapem, elektronicznym rockiem i hip hopem “Let It Go” (też momentami słyszycie Eda Sheerana z szybszych kompozycji albumu “x”?) warte są uwagi. Inne (spowalniające akcję albumu “Staying Out” i “Float”) można sobie darować.
The Neighbourhood mają szansę stać się zespołem naprawdę wielkim. Stoją za nimi nie tylko niezłe kompozycje, ale i odwaga do muzycznych eksperymentów, czego najlepszym przykładem jest mixtape “#000000 & #FFFFFF” z 2014 roku. Oprócz tego grupa potrafi przyciągnąć do siebie słuchaczy, o czym świadczy wysoka frekwencja na koncertach. Jak długo potrwa dobra passa zespołu? Ja mam nadzieję, że szybko Jesse Rutherford i spółka nie dadzą nam o sobie zapomnieć. Ich debiutu miłością nie darzę, ale chętnie klikam, że lubię.
Nie powiem można posłuchać chociażby Sweater Weather, aczkolwiek jakoś niespecjalnie ten utwór wbił mi się w głowę. Trochę mało zauważalni jak dla mnie.
http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com
Klimatycznie muzyka fajna, ale jak dla nas zbyt monotonna.
http://recenzje-muzyki.blog.onet.pl
Słyszałam wiele utoworów tego zespołu, świetne brzmienie, oryginalne. 😉
songnevergrewold.blogspot.com
Zapraszam na nowy wpis 🙂
http://www.ewa-singer.blog.onet.pl
Nie znam zespołu, ale wydają się tworzyć ciekawą muzykę 🙂
Recenzja jak zwykle świetna 🙂
mlwdragon.blogspot.com
Ciekawa okładka.
Zapraszam na nową notkę na blogu Namuzowani.blog.onet.pl w której wybieramy najlepszy album Rihanny, Rammsteina i Marilyna Mansona.
Kilka piosenek tego zespołu przekuło moją uwagę. Ładna piosenka. Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl
Przypadkowo z kopiowałam twój komentarz.
Na http://jenniferlopez-poland.blogspot.com/ NN
Stanowczo nie mój klimat. Troszkę dla mnie jak by za spokojna i usypiająca.
pozdrawiam
http://brzeczyszczykiewicz.blog.pl/
Już jest teledysk do ” Z nálezů a krás” – zapraszam na NN
http://www.ewa-singer.blog.onet.pl