#612 Bruno Mars “Unorthodox Jukebox” (2012)

Był kiedyś taki czas, że z wypiekami na twarzy śledziłam wszystkie płytowe nowości, czekając, aż dany album wycieknie do Internetu. O Spotify mało kto wówczas w Polsce słyszał. Interesowały mnie wtedy głównie albumy, które zaszufladkować można jako pop i r&b. I chociaż w grudniu 2012 roku taka płyta sama stanęła na mojej drodze, nie zdecydowałam się na zapoznanie się z nią. Mowa tu o “Unorthodox Jukebox”. Powód? Nie przepadam za jej autorem – urodzonym na Hawajach wokalistą Bruno Marsem. Jednak swoim kapitalnym występem u boku Ronsona w “Uptown Funk” przekonał mnie, bym dała szansę jego solowej twórczości.

Bruno Mars zadebiutował pięć lat temu albumem “Doo-Wops & Hooligans”. Płyta przyniosła mu sławę, rzesze fanów a także kilka przebojów z “Grenade” i “Just the Way You Are” na czele. Artysta zaczął być także przymierzany do roli nowego Króla Popu. Coś w tym chyba mogło być, bo także jego drugi krążek, “Unorthodox Jukebox”, cieszył się nie małym komercyjnym sukcesem. Na oficjalną koronację poczekałabym jednak jeszcze kilka lat. I płyt.

Mars nie stracił kontroli nad swoją muzyką. Za produkcję nagrań ponownie odpowiada team The Smeezingtons, szeregi którego zasila Bruno wraz ze swoimi kolegami – Ari Levinem i Philipem Lawrencem. Kiedy wokalista zajęty jest promowaniem własnej twórczości, spotykają się oni w studio z innymi artystami, czego efektem są takie piosenki jak “Never Close Your Eyes” Adama Lamberta czy “Fuck You” Cee Lo Greena. Ale wracając do Bruno Marsa…

Pierwszą piosenką, jaka przygrywa nam ze stojącej w pokoju wokalisty ortodoksyjnej szafy grającej, jest spokojna popowa kompozycja “Young Girls” przywodząca na myśl lata 60. Większego wrażenia na mnie niestety nie robi. Ciekawiej przedstawia się kolejna propozycja Bruna, singiel “Locked Out of Heaven”. Choć niesamowicie komercyjna i nastawiona na szybki sukces, zwraca uwagę ładnie skomponowaną melodią, która jest mieszanką reggae, lekkiego rocka i funku. Irytuje jednak sam wokal Marsa. Pozytywnie odbieram utwory “Gorilla” (soft rockową, nieco zadziorną balladę) oraz lśniące niczym dyskotekowa kula, taneczne “Treasure”.

Ładnie wypadają następne balladowe kompozycje artysty. Moją uwagę przede wszystkim przykuły romantyczne, jakby wyjęte z płyty Michaela Jacksona “Moonshine” oraz zagrane na pianinie, zahaczające o soul i – a co – pasujące (po zmianie tytułu) do Alicii Keys “When I Was Your Man”. Dobrze słucha się także roztańczonego, rhythm’and’bluesowego “Natalie”. Czasy albumu “Doo-Wops & Hooligans” przypomina nam produkcja reggae “Show Me”. Zaskakuje “Money Makes Her Smile”, wychodzące spod palców Diplo. To najnowocześniejsza piosenka na “Unorthodox Jukebox”. Pulsująca żywym klubowym bitem, ale nie będąca oczywistym tanecznym kawałkiem. I za to plus. Zamykający płytę soulowy numer “If I Knew” to ukłon w stronę męskich głosów lat 60.

Trochę dziś żałuję, że tak długo trzymałam się z daleka od albumu Bruno Marsa “Unorthodox Jukebox”. Wokalista zraził mnie do siebie swoim wokalem (nieźle śpiewa, ale jego barwa to nie moja bajka) i debiutanckimi nagraniami, które były po prostu nudne. Odkrywanie drugiego wydawnictwa artysty łatwe nie było, bo dwie najsłabsze piosenki umieszczone zostały na samym początku, każąc mi – osobie nie zawracającej sobie głowy następnymi singlami Bruna – zastanawiać się, czy nie lepiej byłoby poświęcić czas innej płycie. Na szczęście reszta albumu to nagrania stojące o klasę wyżej. Minusem jednak jest dla mnie śmiałe podbieranie pomysłów od innych gwiazd. Wiadomo, koła nie wymyślisz, ale te rzucające się w uszy podobieństwa mogą odebrać radość z odkrywania brzmień Marsa.

9 Replies to “#612 Bruno Mars “Unorthodox Jukebox” (2012)”

  1. Treasure jest niezłe, ale to kompletna kopia “Baby I’m Yours” Breakbota. Jak dla mnie “Money Makes Her Smile” najlepsze na płycie.

  2. Też nie przepadam zbytnio za Marsem, ale piosenka zrobiła na mnie wrażenie. Niestety nie na tyle, by odsłuchać jego płyty. Alicja Keys to też nie moje klimaty. Zadam pytanie, czy zamierzasz w przyszłości zrecenzować coś podchodzacego pod gotyk?

  3. Artysta prezentuje bardzo leniwe piosenki. Dla wielu jest to atut, bo fajnie sie pobujać do ‘Treasure’ czy ‘Locked Out Of Heaven’. Dla mnie to zarzut 😛 Wyjatkowo nie podchodzi pod mój gust. Nawet w ‘Nothing On You’ B.o.B. mnie wkurzał, choć nie był jeszcze fejmem 😀
    Zapraszam http://lechartz.blogspot.com/

Odpowiedz na „~SylwiaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *