#663 Corinne Bailey Rae “The Heart Speaks in Whispers” (2016)

Kiedy w 2010 roku Corinne Bailey Rae wydawała swoją ostatnią płytę, Rihanna śpiewała o “Rude Boy”, Sia dopiero zdobywała sławę jako songwriterka a nikt nie przypuszczał, jak rozwinie się kariera Nicki Minaj. Gdy artystka pojawiła się w 2006 roku, stawiano ją w jednym rzędzie z Amy Winehouse i Joss Stone, którym zresztą dorównywała popularnością. Dziś Wielka Brytania chwali się Adele, Jessie J i Ellie Goulding. Corinne przez te lata usunęła się w cień, lecz ja na żadną z płyt wymienionych w poprzednim zdaniu wokalistek tak nie czekałam, jak na trzecie dziecko Bailey Rae. Album “The Heart Speaks in Whispers” ujrzał w końcu światło dzienne.

Poprzedni krążek Brytyjki, “The Sea”, naznaczony był smutnym wydarzeniem. Przed jego nagrywaniem, z powodu powikłań po spożyciu alkoholu, zmarł mąż wokalistki. Przygnębienie i żal odcisnęły  swoje piętno na utworach, choć – jakby dla utrzymania równowagi – Corinne zdecydowała się na umieszczenie na płycie kilku żywszych piosenek (m.in. “The Blackest Lily”, “Paris Nights/New York Mornings”). Na “The Heart Speaks in Whispers” Bailey Rae chętniej się uśmiecha, oddając w nasze ręce najbarwniejszy album w karierze.

Z długiego, nieobfitującego w nowości snu Corinne budzi się powoli. Otwierająca album piosenka “The Skies Will Break” charakteryzuje się dźwiękami gitary akustycznej naniesionymi na lekko elektroniczne tło. Końcówka utworu na chwilę się “podrywa”, by ostatecznie po cichu przejść w “Hey, I Won’t Break Your Heart”. Kompozycja ta budzi mieszane uczucia: uwielbiam jej wyciszającą pierwszą połowę, lecz nie przepadam za zwiększającą tempo drugą częścią. Magia gdzieś ulatuje. Pierwszym nowym utworem Bailey Rae, który kupuję w 100%, jest soulowo-syntetyczne “Been to the Moon”, robiące wrażenie jazzującym zakończeniem. Do moich ulubionych nagrań zawartych na “The Heart Speaks in Whispers” należą także soulowo-elektroniczne, ogniste “Tell Me”, którego klaskany rytm sprawdzi się na koncertach; niezwykle nastrojowe “Green Aphrodisiac” oraz prosta, gitarowa ballada “Do You Ever Think of Me?”, przypominająca mi debiut Brytyjki.

Świetnie wypada końcówka albumu. Utwory “Taken by Dreams” (nowoczesna, sięgająca PBR&B produkcja), hipnotyczne, rockowo-kosmiczne “Walk On” i kołysankowe “Night” są piosenkami, które najlepiej na zmysły działają, gdy jest ciemno, tworząc iście nocne zakończenie. Niebywale podbijają wartość trzeciego krążka Bailey Rae. Warto także posłuchać mocniejszej ballady “Caramel” i żywszego, zachęcającego do potupania nóżką “Horse Print Dress”. Jedynym utworem, który nie przypadł mi do gustu, jest singiel “Stop Where You Are”. Ballada o rockowym zacięciu z tymi swoimi przyśpiewkami oooo i stadionowym refrenem pasowałaby do Coldplay (ale oni teraz gustują w innej muzyce…). Wpada w ucho, lecz znacznie odstaje od innych kompozycji artystki.

Powoli zaczynałam wątpić, czy kiedykolwiek usłyszymy od Corinne Bailey Rae nową muzykę. Wokalistka jednak tłumaczy swoją długą nieobecność w przekonywujący sposób. Po prostu chciała nagrać płytę, z której będzie mogła być dumna. Myślę, że nie musi się “The Heart Speaks in Whispers” wstydzić. Wyczuła trendy, lecz za nimi nie podążyła, nieco tylko wzbogacając swoje soulowo-rhythm’and’bluesowe melodie o elektronikę. Podoba mi się, że piosenki są weselsze, choć nieprzesadnie promienne i roześmiane. Cytując jedną z nich

it’s like seeing the sun again

Jeśli w tym roku zamierzacie zainteresować się tylko jednym kobiecym come backiem, niech będzie to Corinne Bailey Rae.

 

11 Replies to “#663 Corinne Bailey Rae “The Heart Speaks in Whispers” (2016)”

  1. Wzięłabym sobie Twoje ostatnie zdanie to serca ale… FERGIE!!! No ale skoro tak wysoko oceniasz to może i przekonam się na małe słuchanie. Ostatnio słucham sporo staroci, a z nowości naprawdę niewiele.
    Mam pytanko. Zamierzasz ocenisz “Clashes” Brodki? Od premiery już trochę minęło, a recki u Ciebie nie widziałam.

    Zapraszam na nową recenzję (Christina Aguilera – You Lost Me) na http://namuzowani.blog.onet.pl

  2. Przesłuchałam dodane tu przez ciebie utwory. Druga piosenka jest ładniejsza, ale i tak obie robią mi niewiele, z naciskiem na nic. Nie zachęcają do zapoznania się z resztą jej muzyki.

  3. Zasłuchiwałem się kiedyś w debiucie Corinne Bailey Rae, nie odpuściłem żadnej piosence, tak bardzo mi się całość podobała. Druga płyta, jak niestety wiemy, nie należała do najlepszych doświadczeń w jej życiu, zresztą jak by mogła. Dlatego do trzeciego wydawnictwa podszedłem z jak najbardziej pozytywnym nastawieniem – należało jej się. Ale… mam wrażenie, że albo coś poszło jej nie tak, albo to ja nienależycie przyłożyłem się do przesłuchania tej płyty, bo nie znalazłem w niej tych rzeczy, o których piszesz.
    Ale obiecuję dać jej jeszcze drugą szansę 😀

    Pozdrawiam serdecznie,

    http://bartosz-po-prostu.blog.pl

  4. Tak ją zachwalasz, że aż dodam sobie do listy do przesłuchania… aczkolwiek ostatnio zapoznawanie się z nowymi albumami idzie mi baaaardzo słabo. Z roku na rok idzie mi coraz gorzej 🙁

Odpowiedz na „~Arco IrisAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *