#781 Tom Waits “The Heart of Saturday Night” (1974)

Minęło półtora roku od ukazania się “Closing Time”, debiutanckiej płyty amerykańskiego wokalisty Toma Waitsa. List bestsellerów nie podbiła i być może nigdy nie pomogłaby artyście w dotarciu do większej grupy słuchaczy, gdyby nie… inni wykonawcy, którzy chętnie coverowali poszczególne kompozycje. Otworzyło to przed Waitsem wiele drzwi i pozwoliło na koncertowanie u boku m.in. Franka Zappy. “The Heart of Saturday Night” Tom wydawał już z pozycji nowej gwiazdy muzyki. Może nie takiej, co świeci bardzo mocno, ale mającej swoje grono odbiorców.

Często dziś wspomina się ten album w kontekście zdobiącej go okładki. Autor grafiki, Lyn Lascaro, nawiązał do legendarnego wydawnictwa “In the Wee Small Hours” Franka Sinatry z 1955 roku. O ile jednak Sinatra przedstawiony został jako mężczyzna przygnębiony po odejściu ukochanej, tak Waits wygląda na faceta, który na chwilę opuścił knajpę, by zapalić i zebrać siły przed dalszą zabawą w pewną sobotnią noc.

Otwierająca album kompozycja “New Coat of Paint” jest zaproszeniem do wspólnego spędzenia wieczoru. Utwór chętnie zerka na blues i jazz, niejako podpowiadając słuchaczom, że na “The Heart of Saturday Night” wokaliście w końcu udało się postawić na swoim i ograniczyć do minimum folkowe naleciałości. Waits nie odciął się jednak do końca od swojego debiutu. Ballady, które przygotował z myślą o drugim krążku, z powodzeniem swoje miejsce mogłyby znaleźć i na “Closing Time”. Bardzo podoba mi się przesiąknięte smutkiem, nagrane w towarzystwie orkiestry “San Diego Serenade”. Może i Tom jest w tym nagraniu zbyt ckliwy, ale trzeba przyznać, że kolejne wersy piosenki płyną wprost z jego serca, tworząc poruszającą opowieść człowieka, który docenił ukochaną dopiero wtedy, gdy ją stracił. Temat pożegnań porusza także utrzymane w podobnej stylistyce “Shiver Me Timbers”. Melancholijne klimaty eksploatuje prostsze, odkładające na bok orkiestrowe melodie “The Heart of Saturday Night”. Do spokojniejszych punktów albumu należą również eleganckie, niepozbawione pewnej szorstkości “Please Call Me, Baby” (będące jednym z moich ulubionych momentów albumu) oraz wciąż brzmiące świeżo, ponure “Drunk on the Moon”.

Jeszcze lepiej wypadają pozostałe nagrania, w których Waits powraca do czasów, w których zarabiał na życie grając po knajpach. Nie udaje już jednak Boba Dylana, ale wypracowuje swój własny styl, mocno osadzony w jazzie. Na scenie rzadziej sięga po gitarę, częściej wybierając pianino. Towarzyszy mu niewielki zespół, którego najlepszym ogniwem jest saksofon, nadający takim kompozycjom jak “Semi Suite” czy “Depot, Depot” niesamowitego klimatu.

Warto sięgnąć po piosenkę drogi “Diamonds on My Windshield” z balansującym na granicy śpiewu a recytacji Tomem. Świetnie prezentuje się także zachęcające do potupania nóżką “Fumblin’ With the Blues”. Rola utworu zamykającego drugi album wokalisty przypadła “The Ghost of Saturday Night [After Hours at Napoleone’s Pizza House*]”. Ten wyciszający numer śpiewany przez Waitsa zmęczonym głosem jest kompozycją idealnie podsumowującą cały zestaw. Impreza się kończy, miasto cichnie, idziemy do domu. I tak do kolejnej soboty, kiedy spotkamy się w tym samym miejscu ponownie, topiąc swoje smutki w alkoholu – zdaje się przed nami otwierać artysta, który w jednej z piosenek szczerze przyznaje bartenders – they all know my name.

“The Heart of Saturday Night” nie jest ani płytą trudną ani przesadnie ambitną. Proponowane przez Toma Waitsa brzmienie jest dość proste, niezbyt oryginalne. Ale za to bardzo klimatyczne i nastrojowe. Podane w niezwykle smaczny sposób. Wrażenie robi metamorfoza artysty: z folkowo-jazzowego, nieco nieśmiałego muzyka w świadomego swego talentu blues-jazzowego wykonawcę, powoli zmieniającego swoje wokalne nawyki i nabierającego chrypki, z którą będzie przez kolejne dekady kojarzony. Podoba mi się również koncepcja albumu i pomysł opowiadania gorzkich historii przy drinkach w zadymionej knajpce w nocy z soboty na niedzielę. Warto jednak dodać, że “The Heart of Saturday Night” brzmi wspaniale także w inne dni tygodnia.

Warto: Please Call Me, Baby & Fumblin’ With the Blues

* Ciekawostka: Tytułowy lokal jest miejscem, w którym Tom Waits pracował w połowie lat 60. XX wieku. Restauracja działa po dziś dzień. Znajduje się w mieście National City w Kalifornii.

6 Replies to “#781 Tom Waits “The Heart of Saturday Night” (1974)”

  1. Tom Waits ma coś bardzo miłego w głosie, mogę go słuchać przy każdej okazji i w każdym nastroju. „Fumblin’ With the Blues” jest świetne.

Odpowiedz na „Kinga K.Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *