#880 Jorja Smith “Project 11” (EP) (2016)

Ten rok może należeć do niej. Brytyjska wokalistka Jorja Smith zachwyciła debiutanckim albumem “Lost & Found”, skutecznie swoim aksamitnym głosem, oldskulowymi podkładami i sprawnym piórem zostawiając w tyle artystki, które rywalizowały z nią na rhythm’and’bluesowej scenie. Zanim jednak płyta ta ujrzała światło dzienne, poprzeczkę wysoko ustawiła króciutka epka “Project 11”.

Los Jorji Smith inaczej potoczyć się nie mógł. Brytyjka od dziecka pobierała lekcje śpiewu i szybko zdała sobie sprawę, jak pomocny w rozwoju muzycznej kariery może być Internet. Wrzuciła kilka nagrań na swój profil na SoundCloudzie i czekała na rozwój wydarzeń. Rzeczywistość przeskoczyła chyba jej oczekiwania. Jej twórczość zauroczyła bijącego rekordy popularności Drake’a, który postanowił ją wspierać i promować. Nie przykładając, co dla mnie było dość istotne, ręki do jej brzmienia i klimatu.

Epka “Project 11” dość oszczędnie dawkuje nam muzykę Jorji Smith, będącą skrzyżowaniem r&b i neo soulu. Artystka umieściła na niej zaledwie cztery kompozycje i jedno mówione interlude. Najlepiej wypada otwierające krążek nagranie “Something in the Way” z bujającym, powolnym rytmem i dodającą całości lekkiej pikanterii elektryczną gitarą w dalszej części utworu. Nad całością górują mocne wokale Brytyjki, która słowa kompozycji kieruje do byłego ukochanego – wolała odejść, ale pamięta, ile łez kosztowała ją ta decyzja. Z utworem kontrastuje melancholijna, zaaranżowana na pianino ballada “So Lonely”. Jeszcze więcej emocji skrywa spokojne “Carry Me Home” (feat. Maverick Sabre), które jest kolejnym wspaniałym nagraniem. Tym razem Smith śpiewa nie tylko smutnym, ale i pozbawionym nadziei głosem. Ostatkiem sił próbuje przekonać swojego ex do powrotu. On zaś (w jego rolę wciela się soulujący Sabre) odrzuca propozycję wyznając, że sprawiłby jej więcej bólu niż radości. Epkę wieńczy poprawne, odpowiednio kołyszące, ale znikające przy pozostałych trackach “Imperfect Circle”.

Okładka mini albumu “Project 11” zwróciła moją uwagę na długo nim sięgnęłam po skrywaną przez nią zawartość. Pozująca do góry nogami na ognistym tle Jorja Smith z wyglądu przypominała mi Aaliyah. Zmarła tragicznie w 2001 roku artystka i debiutująca Brytyjka wiele wspólnego ze sobą nie mają, choć obu talentu odmówić nie można. W twórczości Smith przecinają się za to wpływy innych legend, niekoniecznie tych, które swoje najlepsze dzieła wypościły w latach 90. “Project 11” jest znakomitym wstępem do “Lost & Found” oraz potwierdzeniem muzycznej dojrzałości Jorji. Ona już na początku kariery miała na siebie pomysł i określiła, w jakie melodie chce się bawić. Początkowo wątpiłam w autentyczność młodej wokalistki, ale jej starsze numery przekonały mnie, że nie ma w niej ani grama fałszu.

Warto: Something in the Way & Carry Me Home

3 Replies to “#880 Jorja Smith “Project 11” (EP) (2016)”

  1. Słuchałam tej epki zaledwie raz, ale pamiętam, że naprawdę mi się spodobała. Chyba będę musiała do niej wrócić.
    Zapraszam na nowy wpis – po-sluchaj.blogspot.com
    Pozdrawiam 🙂

Odpowiedz na „ScarlettAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *