#938 Avril Lavigne “Head Above Water” (2019)

Rok po premierze ostatniej, imiennej płyty kanadyjska wokalistka Avril Lavigne otrzymała od lekarza niepokojącą diagnozę – cierpi na boreliozę, zakaźną chorobę, którą przenoszą kleszcze. Zagraża ona życiu, więc powiedzieć można, iż artystka znalazła się na naprawdę ostrym zakręcie. Postanowiła zawalczyć nie tylko przy pomocy współczesnej medycyny, ale i piosenek. Pisanie i tworzenie podziałać miało jak terapia.

Lavigne od zawsze była wokalistką, która nie budziła we mnie wielkich emocji. Nie paliłam jej zdjęć, ale jednocześnie nie wyczekiwałam premiery każdego kolejnego wydawnictwa, by z samego ranka polecieć po nie do sklepu. Jej albumów słucham z rzadka, ale potrafię wskazać kilka utworów, które niezwykle mi się podobają (do tej grupki należą m.in. “Give You What You Like”, “Innocence” i “Nobody’s Home”). Przy okazji ukazywania się każdej kolejnej płyty Kanadyjki zadaję sobie jednak pytanie, czy to może już TEN album. Jej opus magnum. Skuteczne zerwanie z wizerunkiem wiecznej nastolatki. “Head Above Water” jest niezłym startem w tym kierunku.

Wydawnictwo otwiera przepełnione emocjami nagranie tytułowe, w którym Avril powraca do pop rockowych klimatów, prezentując je w mniej młodzieżowym wydaniu. Takiej nośnej Lavigne mi brakowało. Nieźle wypada następujący po nim power balladowy utwór “Birdie”, który jednak największe wrażenie zrobił na mnie podczas pierwszego spotkania. W podobnym tonie utrzymane są takie kompozycje jak “I Fell in Love With the Devil”, “It Was in Me” i “Warrior” – to znośne, poprawne ballady.

Ciekawsze rzeczy dzieją się wtedy, kiedy Avril zerka na brzmienia… retro. Szybko zauroczyło mnie soulujące “Tell Me It’s Over”, które – jak mogę tylko się domyślać – przyszło artystce na myśl po zapoznaniu się z utrzymanym w podobnych klimatach albumem “Meaning of Life” Kelly Clarkson. Ładnymi, eleganckimi numerami są także słodkie “Crush” (piosenka o zakochiwaniu się, ale jednoczesnym lęku przed złamanym sercem) oraz romantyczne, optymistyczne “Love Me Insane”.

Była już inspiracja Clarkson, a tymczasem “Souvenir” kojarzyć się może z popem, który kilka lat temu prezentowała Taylor Swift. Nowocześniej wypada “Bigger Wow”, które także pasowałoby do wielu innych wokalistek (Kesha?). Większą uwagę zwraca na siebie piosenka o najprostszej, akustycznej aranżacji – “Goddess”. Od tego prostego nagrania bije spokój – w końcu Avril śpiewa o tym, że czuje się u boku swojego ukochanego bezpiecznie. Na sam koniec zostawiłam kompozycję, która zdecydowanie odstaje od reszty. Zadziorne, pop punkowo-hip hopowe “Dumb Blonde” przywodzi na myśl lata, kiedy Lavigne podbijała świat ze swoim hitem “Girlfriend”. Utwór zebrał sporo batów, ale moim zdaniem nieco rozbudza ten album i staje się moim guilty pleasure. Nie rozumiem tylko tej wstawki Nicki Minaj. Jest tu kompletnie niepotrzebna, ale fejm musi się zgadzać.

“Head Above Water” nie jest płytą wybitną, ale umówmy się – nikt takiej od Avril Lavigne nigdy nie oczekiwał, nie oczekuje i oczekiwać nie będzie. Ta muzyka ma umilać czas, czasem podrzucić jakiś chwytliwy refren, po prostu sobie być i nie absorbować za bardzo naszych myśli. Szóste dzieło Kanadyjki spełnia te warunki. Trochę niestety razi jednostajnością (stąd mój uśmiech na dźwięki energicznego “Dumb Blonde”), ale pozytywnie zaskakuje ładnymi wokalami i tekstami, w które, co czuję, artystka włożyła sporo serca. Może i jest monotematyczna (najwięcej tu o walce z chorobą i nieudanych relacjach damsko-męskich), ale jeśli kogoś opowieści Avril podtrzymają na duchu, to nie warto się czepiać.

Warto: Head Above Water & Tell Me It’s Over

7 Replies to “#938 Avril Lavigne “Head Above Water” (2019)”

  1. Przesłuchałam tą płytę, ale nic z niej nie pamiętam oprócz utworu tytułowego, który bardzo mi się podoba. Muszę się zabrać za nią jeszcze raz. I zdecydowanie się z tobą zgodzę, że od Avril nikt nigdy nie wymagał wybitnych dzieł. I pewnie tak zostanie.

  2. Raczej po tej płycie spodziewam się niewypału, szczególnie, że numery singlowe nie zachwycają mnie ani trochę. Nawet jeśli nikt nie oczekuje wybitnego poziomu – no nastawiać się negatywnie nie będę 😀

  3. Mnie każda płyta Avril sprawia przyjemność, również i tę bardzo lubię. Najbardziej podoba mi się tytułowe “Head above water” które pokochałam od pierwszego przesłuchania. Poza tym szczególnie lubię “It was in me”, “Souvenir” i właście “Dumb blonde” pewnie dlatego że tak się wyróżnia na tle innych utworów, a ja lubię sporo kiczowatych rzeczy 😀

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *