#952 LION BABE “Cosmic Wind” (2019)

Zachwycił się nimi Childish Gambino. W studiu wsparł Pharrell Williams. Na swojej płycie gościł duet Disclosure. LION BABE, projekt wokalistki Jillian Hervey i producenta Lucasa Goodmana, był jednym z moich największych muzycznych odkryć 2016 roku. Sporo później było zawirowań w ich raczkującej karierze, ale ostatecznie nowojorskiemu duetowi udało się powrócić z drugim studyjnym krążkiem. Come back z tarczą czy na tarczy?

“Begin”, poprzednia płyta Jillian i Lucasa, wykrystalizowała styl duetu. Ta mieszanka elektronicznego soulu i r&b brzmiała całkiem stylowo i przyjemnie bujała. “Cosmic Wind” rewolucji nie przynosi, choć odnoszę wrażenie, iż muzyka LION BABE stała się jeszcze bardziej oldskulowa i funkowa. Inną niespodzianką są kolaboracje. Tym razem do swojego świata zespół zaprosił paru gości.

Do tego po prostu musiało dojść. Amerykanie postanowili dopuścić do głosu dwójkę przedstawicieli hip hopowego światka oraz wykonawcę, którego własne brzmienie jest bliskie ich sercu. I właśnie kompozycja z tego drugiego obozu bardziej przypadła mi do gustu, wyrastając na jednego z cosmic-wind’owych faworytów. W leniwym, manipulującym wokalami “Can I See It” udziela się Bilal. Większe zamieszanie może jednak zrobić “Western World” – wzbogacona basową gitarą piosenka o małomiasteczkowej dziewczynie w dużym mieście, zaskakująca zapożyczeniami z nagrania Pet Shop Boys i rymowaną wstawką Raekwona, członka kultowego Wu-Tang Clan. Fanów kobiecego rapu bardziej jednak zainteresuje “The Wave” z Leikeli47.

Z solowych nagrań LION BABE wciąż największe wrażenie robi na mnie błogie, nastrojowe “Honey Dew”. Mówi się czasem, iż single są najmocniejszymi reprezentantami danego wydawnictwa. U Jillian i Lucasa się to sprawdziło, bo także wypuszczone kilka miesięcy przed premierą “Cosmic Wind” nagranie “Hit the Ceiling” podtrzymuje tę tezę. Z niepublikowanych wcześniej utworów najbardziej zaintrygowały mnie “Cosmic Wind”, “Into Me”, “Anyway You Want To” i “No Rules”. Tytułowa kompozycja jest świetnym, przestrzennym openerem albumu. Bounce’ujące “Into Me” przyciąga uwagę kuszącym refrenem (intimacy, sexually, emotionally, financially, spiritually get into me). “No Rules” zaś odznacza się wyrazistymi bitami. Prawdziwą gratką jest “Anyway You Want To”, które LION BABE oparli na pojawiających się w tle dźwiękach… gitary elektrycznej. Na pozostałą część albumu składają się utwory dobre, ale nie wnoszące nic nowego. Miło się ich słucha (szczególnie najtisowego “Never Before” czy eleganckiego “So Long”), ale daleko do nadania im miana piosenek, które mogłyby coś znaczyć.

Największym mankamentem drugiej studyjnej płyty duetu LION BABE jest zdecydowanie jej długość. W erze playlist i skupianiu się na garstce nagrań, porywanie się na album zawierający piętnaście kompozycji jest szaleńczym pomysłem. Ale Jillian Hervey i Lucas Goodman nie mają tak naprawdę nic do stracenia. Płytę “Cosmic Wind” wydali z ramienia własnej wytwórni, którą założyli po odejściu z niezadowolonego z ich wyników Interscope. Hitów z nowego wydawnictwa także nie będzie, ale choć raz warto posłuchać. Muzyka w sam raz na leniwy, piątkowy wieczór.

Warto: Honey Dew & Can I See You

3 Replies to “#952 LION BABE “Cosmic Wind” (2019)”

  1. Trochę mi szkoda, że tak jakoś dziwnie wychodzi z ich płytami. Single zawsze są spoko, a potem 15 piosenek, wypełniacze i tak dalej, zupełnie niepotrzebnie. Zawsze słucham ich muzyki z wielkim zainteresowaniem, ale chwilami to, plus wokalny klon Eryki Badu, po prostu mnie męczy.

    Nowy wpis na http://bartosz-po-prostu.com – zapraszam.

Odpowiedz na „ScarlettAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *