#1101 Dua Saleh “Rosetta” (EP) (2020)

Dua Saleh była dzieckiem, kiedy wraz z rodzicami wyemigrowała z Sudanu do Stanów Zjednoczonych. Tam połknęła bakcyla i zainteresowała się sztuką – poezją, aktorstwem i oczywiście muzyką. W jej domu słuchało się sudańskich wykonawców, lecz będąc nastolatką Dua zakochała się w jazzie i hip hopie z lat 90. I to właśnie z tego drugiego gatunku postanowiła uczynić bazę swoich własnych piosenek.

Pierwsze podejście do podbicia rynku muzycznego zaliczyła w ubiegłym roku (epka “Nūr”), ale ciekawiej przedstawia się jej tegoroczny mini album – “Rosetta”. Jego otwarcie, niemalże dwuminutowe “Cat Scratch”, jest jedynie poprawnym, rymowanym, ciemnym kawałkiem. Zachwyca za to agresywne i niepokojące “Umbrellar”, którego punkowe inspiracje świetnie komponują się z lekko podrasowanym, zimnym i opanowanym głosem Saleh. Moim drugim ulubieńcem jest “Windhymn”. Jeśli przy jakiejkolwiek kompozycji sudańskiej wokalistki można postawić przymiotnik magiczny, to właśnie przy tej. Eteryczne nagranie wynucone przez Duę (ile w tym finezji!) jest wzbogaconą bardzo subtelną perkusją modlitwą do wiosny o upragniony wiatr. Całość brzmi jak piosenka wyjęta z filmu fantasy. Swoją spokojniejszą, kruchą stronę artystka odsłania również w rhythm’and’bluesowym, emocjonalnym (choć, na szczęście, nie przedramatyzowanym) numerze “Bankrupt”. Warto także zerknąć na mocniejsze “Hellbound”, w którym Dua połączyła hip hop, trip hop i alt rockowe elementy. Najmniejsze wrażenie – oprócz wspomnianego już “Cat Scratch” – robi nowoczesne, elektroniczno-hip hopowe “Smut”, w którym dzieje się aż za dużo. Tym razem Saleh przesadziła z różnorodnością na poziomie wokali, bawiąc się m.in. auto tunem.

Artystyczne zapędy Dua Saleh sięgają, jak pisałam, nie tylko muzyki, ale też aktorstwa i poezji. Te trzy dziedziny sztuki spotkały się na epce “Rosetta”. Nie da się ukryć, że w tekstach Sudanki sporo jest niejasności, metafor i niebanalnych historii (szczególnie polecam piekielne “Hellbound”). Ona sama jak tylko potrafi najlepiej stara się wczuwać w bohaterów swych utworów. Dzięki temu nie jest postacią jednowymiarową. W ciągu niecałych dwudziestu minut udało jej się pokazać nam z kilku różnych stron – czasem jest zadziorną dziewczyną, której lepiej zejść z drogi; innym razem wątłą kobietą, która spragniona jest miłości. Nie wiem, która z nich to ta prawdziwa Saleh, ale chętnie obserwować będę jej kolejne muzyczne kroki.

Warto: Umbrellar & Windhymn

One Reply to “#1101 Dua Saleh “Rosetta” (EP) (2020)”

  1. Hmm, chyba niekoniecznie przypadły mi do gustu utwory, które zamieściłaś. Raczej nie moje klimaty. Ale cały zamysł, by połączyć kilka sztuk w jedną bardzo mi się podoba.
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *