Lużne taśmy: październik ’21

Jak październik, to powrót do twórczości takich przedstawicieli ponurych dźwięków jak Chelsea Wolfe i The Underground Youth. Ich kompozycje tu znajdziecie, a oprócz nich zasłuchiwałam się w świetnych kobiecych wokalach, o których jeszcze pewnie nie słyszeliście, oraz dałam się porwać debiutanckiemu singlowi pewnej ex-little mix.

THE UNDERGROUND YOUTH RITUAL (2013)

Nie ma lepszego momentu na słuchanie albumów The Underground Youth jak szara, ponura jesień. Ostatnio wrócił do mnie ich krążek “The Perfect Enemy for God” z 2013 roku, który jest świetnym przykładem płyty, której warto posłuchać do ostatniej sekundy. Właśnie tam skrywa się folkowo-gotyckie “Ritual”. I chociaż całość ma dość spokojny wydźwięk (włączając w to wokale), unosi się nad nią niespokojny duch.

CHELSEA WOLFE SIMPLE DEATH (2015)

Na krążku “Abyss” wydanym przeszło sześć lat temu Chelsea Wolfe lubiła rozpalić ogień i być głośniejsza niż wcześniej. Nie zapomniała jednak o kilku spokojniejszych punktach, które jeszcze mocniej potrafią akcentować ten chłodny, gotycki klimat, z jakiego Amerykanka jest znana. Nie wyłamuje się z tego chłodna ballada “Simple Death” – muzycznie nie dzieje się tu za dużo, ale zachwycają delikatne, choć podbite lekkim obłędem wokale Wolfe, która zdaje się tonąć w świecie sennych koszmarów.

THE HORRORS AGAINST THE BLADE (2021)

Brytyjska grupa The Horrors na długo zniknęła z mojego radaru – ich poprzednia płyta, “V”, ukazała się przed czterema laty. Kapela małymi kroczkami wraca jednak do muzyki i już zapowiada epkę “Against the Blade”. Zwiastuje ją tytułowy kawałek, który jest nieco obłąkanym, wwiercającym się w najgłębsze zakamarki naszego umysłu nagraniem o hałaśliwej, industrialnej aranżacji.

JESY NELSON X NICKI MINAJ BOYZ (2021)

Odejście Jesy Nelson z Little Mix i związane z nim dramy obeszły mnie mniej więcej tyle co nic, ale przygotowana przez nią solowa kompozycja “Boyz”  wpadła mi w ucho. Miksujący hip hop z rhythm’and’bluesowem kawałek z Nicki Minaj na feacie (swoją drogą dawno żadna z jej zwrotek tak mnie nie chwyciła) nie jest żadnym szczytem ambicji, ale mi kojarzy się z brzmieniami, jakie królowały na początku nowego tysiąclecia. I ten trop jest właściwy, gdyż dziewczyny przemyciły w singlu sample “Bad Boys for Life” P. Diddy’ego z 2001 roku. #ejejnostalgia

TINDERSTICKS I IMAGINE YOU (2021)

“I Imagine You” jest taką piosenką, która łatwo wtapia się w tło, gdy słuchamy pobieżnie nowego albumu zespołu Tindersticks, “Distractions”. Jednak gdy już zwróciłam na nią uwagę, przez te pięć minut z hakiem nic innego poza nią mnie nie interesowało. Kompozycja dryfuje sobie leniwie po ambientowo-akustyczno-chamber popowych dźwiękach będąc bardziej wierszem niż piosenką, który dla swojego obiektu westchnień recytuje cichutko Stuart Staples.

CHRISTELLE BOFALE WHERE TO GO (2019)

Urodzona w USA, lecz posiadające kongijskie korzenie Christelle Bofale nie wystawiała cierpliwości słuchacza na dużą próbę wydając co i raz nowy singiel, lecz od razu ruszyła do ataku epką “Swim Team”. A na niej królują melodie z pogranicza gitarowego indie i psychodelicznego folku. Szczególną więź poczułam z ospałym “Where to Go”, w którym Christelle zamknęła wszystkie swoje lęki i wątpliwości co do tego, w jakim kierunku ma poprowadzić swoje życie.

RALPH KAMIŃSKI ŁÓŻKO (2021)

Mimo całej sympatii do Ralpha Kamińskiego nie potrafię zachwycić się jego albumem, na którym składa hołd twórczości Maanamu. Słuchając zawartych na krążku “Kora” piosenek szybko wyczuwam, że są to jedynie utwory odtwarzane przez artystę. W swoich autorskich kompozycjach bardziej czaruje, a tu te jego teatralne przerysowanie czasem uwiera. Dlatego tak podoba mi się otwierający album utwór “Łóżko” – piękną, zaaranżowaną na pianino uniwersalną balladę. Cicha, kameralna piosenka.

ERYN ALLEN KANE HUMMINGBIRD (2019)

Mająca okazję współpracować z samym Princem amerykańska wokalistka Eryn Allen Kane nie dzieli się chętnie nową muzyką, ale próbkę jej umiejętności znajdziemy w serwisach stramingowych. Mi w ucho wpadła jej epka “A Tree Planted by Water”. Jeśli nie wiecie, czy warto poświęcić Eryn te kilkanaście minut, niech przekona was smyczkowa, soulowo-operowa kompozycja “Hummingbird” o niezwykłym, nieco musicalowym klimacie.

LIL UGLY MANE COLD IN HERE (2021)

Hip hop od lat bije rekordy popularności i sprawia wrażenie obecnie najbardziej uwielbianego przez słuchaczy muzycznego gatunku. Ja jednak od jego trapowej wersji wolę tę mniej oczywistą. Swego czasu zasłuchiwałam się w Noname, a teraz piosenkę o podobnym wydźwięku zaserwował Lil Ugly Mane. “Cold in Here” jest niespiesznym nagraniem o melancholijnym, jazzującym wydźwięku. I chociaż tekst utworu nie należy do najbardziej optymistycznych, w głosie artysty sporo jest ciepła.

SELF ESTEEM I DO THIS ALL THE TIME (2021)

Na końcoworocznych listach mniejszy lub większy szum narobi “Prioritise Pleasure” wokalistki Self Esteem. Mnie ten krążek póki co się mocniej nie uczepił, ale jedna z zawartych na nim piosenek to taki mocny kandydat do miana jednej z najlepszych piosenek 2021 roku. Nawet nie przez samą muzykę (całość jest utrzymana w popowo-soulowo-rhythm’and’bluesowym, niespiesznym tonie) czy wykonanie (przemawiającej do nas artystce towarzyszą kobiece chórki), ale za sprawą przekazu płynącego z utworu. Krótko mówiąc Self Esteem radzi nam, by żyć swoim życiem i nie próbować dostosowywać go do niby-obowiązujących-standardów.

One Reply to “Lużne taśmy: październik ’21”

  1. Z podobnych względów, które opisałaś, nie zabrałam się za album Ralpha z utworami Maanamu. Zresztą do większości coverów Maanamu podchodzę z dystansem, za bardzo szanuję oryginały 😉
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂

Odpowiedz na „KarolinaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *