RANKING: 5 najlepszych piosenek z “Ceremonials” Florence + The Machine

Jeśli płytą “Lungs” rudowłosa Florence Welch i towarzyszący jej mechaniczny zespół rozpalili ogień, to wydanym dwa lata później krążkiem “Ceremonials”  doprowadzili do prawdziwego wybuchu. Kapela była na ustach wszystkich, a wydana przez nią w 2011 roku płyta podbijała nie tylko listy bestsellerów ale i końcoworoczne zestawienia. Dekadę później nadal robi ogromne wrażenie. A jakie kompozycje należą do mojej ceremonialsowej czołówki?

5. NEVER LET ME GO

It’s peaceful in the deep śpiewa w kompozycji “Never Let Me Go” Florence Welch, a mi po plecach przechodzą ciarki. Podniosła ballada o barokowo popowo-gospelowej aranżacji, za której płótno do dalszych dźwiękowych malunków robi pianino, przemyca w sobie sporo niepokoju, co tylko podbijają rozdzierające wokale Brytyjki oraz przedstawiana przez nią historia. Mamy tu bowiem opowieść kobiety, która postanowiła zakończyć swoje życie rzucając się do oceanu. I zdaje się nie żałować swojej decyzji.

4. SEVEN DEVILS

Po elfickiej, baśniowej stylistyce kojarzącej mi się z “Lungs” na “Ceremonials” nie został nawet ślad. Florence i spółka postawili na mroczniejsze opowiadania, a istnym apogeum takiej gotyckiej, godnej dobrego filmu grozy atmosfery jest “Seven Devils”. Obłąkane pianino i przeszywające na wylot smyczki towarzyszą śpiewającej złowieszczo o opętaniu Florence. Kompozycja jest jednym z najbardziej filmowych dzieł, jakie wyszły spod ręki brytyjskiej formacji.

3. WHAT THE WATER GAVE ME

Kompozycja “What the Water Gave Me”, która była pierwszym ujawnionym utworem z “Ceremonials”, zdaje się być prologiem do wspomnianego już nagrania “Never Let Me Go”. Na krążku ta kolejność została przekręcona. A szkoda, bo historie przedstawione w piosenkach łączą się. W hałaśliwym, stadionowym “What the Water Gave Me” o wyrazistej, alt rockowo-soulowej aranżacji przemycona została postać brytyjskiej pisarki Virginii Wolf, która w latach 40. popełniła samobójstwo tonąc w wodach pobliskiej rzeki mając pockets full of stones.

2. LOVER TO LOVER

Jak brzmiałaby muzyka Florence + The Machine, gdyby grupa przeniosła się w czasie do przełomu lat 50. i 60.? Odpowiedzi na to pytanie najbliżej szukać pod postacią utworu “Lover to Lover”. Sama Welch zdradzała w wywiadach, że inspiracją do jej powstania były silne męskie wokale wprost te stajni Motown. W tym popowo-soulowym wydaniu delikatnie zabarwionym gospel Florence nieco zbliża się również do stylistyki Adele, bynajmniej nie jest to prztyczek wymierzony w Welch. Właśnie takich pełnych energii i pewnej agresji kobiet nam w muzyce potrzeba.

1. SPECTRUM

Potrzebny był imprezowy remix w wykonaniu Calvina Harrisa, by “Spectrum (Say My Name)” przebiło się do większej grupy słuchaczy. Przeróbkę lubię, lecz to oryginał celniej trafia w mój gust, choć dzieje się w nim tyle, że łatwo było o potknięcie. Florence + The Machine przygotowali bowiem mieszankę barokowego popu, neo soulu i pulsującej, pędzącej disco melodii. Nad całością króluje jednak bombastyczny, idealny do wykrzyczenia refren. Całość budzi niesamowicie dobre emocje, gdyż tematykę nagrania Welch poświęciła chwili, gdy w naszym życiu pojawia się ktoś, kto maluje je całą feerią barw.

One Reply to “RANKING: 5 najlepszych piosenek z “Ceremonials” Florence + The Machine”

  1. Mi ciężko byłoby wybrać swój top 5, szczególnie, że zmienia się on z każdym przesłuchaniem albumu. 😉 Na pewno znalazłyby się “Only If For a Night”, bo mam wrażenie, że mam wiele wspólnego z podmiotem litycznym, oraz “What The Water Gave Me”, które po prostu uwielbiam. Kiedyś uważałam “Seven Devils” i “Lover to Lover” za najsłabsze ogniowa, ale z czasem się do nich przekonałam. Chciałabym, by Florence wykonywała więcej utworów z albumu podczas przyszłych występów na żywo.
    Pozdrawiam. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *