RECENZJA: Rozi Plain “Prize” (2023) (#1369)

Gdy przed paroma tygodniami sięgałam po album “Prize” Rozi Plain, przekonana byłam, że mam do czynienia z jedną z tych brytyjskich debiutantek, które rozbłysną niczym gwiazdy ze swoimi debiutanckimi albumami i słuch po nich zaginie. Tymczasem okazało się, że wokalistka aktywna jest od przeszło dekady, a wydana dopiero co płyta jest jej piątym dziełem. Pora na rozgłos.

Rozi Plain od początku wiedziała, że chce związać z muzyką swoje życie. Zaczęła studia na jednej z brytyjskich uczelni artystycznych i szybko dostała się pod skrzydła wytwórni Fence Records założonej przez Kenny’ego Andersona znanego jako King Creosote. Gdy nie zajmuje się solową karierą, wspiera swoim wokalem i basem zespół This Is the Kit. Album “Prize” jest jej pierwszym solowym od czasów wydanego w 2019 roku krążka “What a Boost”. Brzmi jak zupełnie nowe otwarcie i zapowiedź bardziej ekscytujących czasów.

Pierwsza z piosenek, “Agreeing For Two”, podpowiada, że Plain ma ochotę na romans z artystycznym popem w jego wiosennej, lekkiej odsłonie, zestawiając swój przyjemny wokal z instrumentalnym rozmachem. Ciężko wskazać tu nagranie, które znacząco wybija się ponad resztę, lecz najbardziej podobają mi się te kompozycje, w których Brytyjka pozwoliła muzyce wysunąć się na pierwszy plan. Warto w tym kontekście wspomnieć o takich kompozycjach jak syntezatorowym “Painted the Room” (uwielbiam stoicki spokój Rozi w tym utworze – za jej plecami dzieje się naprawdę dużo, a ona niewzruszona wyśpiewuje kolejne wersy); jazzującym “Spot Thriteen” o plumkających gitarach; podobnym do niego “Standing Up” czy psychodelicznym “Blink” o niższych tonach, bębnach i dęciakach. Bardzo ładne są i piosenki, w których tle przewijają się chórki podkreślające harmonijny charakter utworów (“Complicated”, “Sore”, “Conversation”). Warto zerknąć i na wzbogacana saksofonem “Help” czy flirtujące z elektroniką “Prove Your Good”.

Od samego początku folk był dla Rozi Plain niczym płótno, na którym mogła mniej lub bardziej popuszczać wodze fantazji. Dotychczas robiła to jednak bardzo zachowawczo, jakby bojąc się pozwolić sobie na szaleństwo i kompletną dekonstrukcję dźwięków, z których jest znana. “Prize” jest więc albumem przełomowym – Brytyjka śmiało wprowadza folk w kolejną dekadę XXI wieku nadając mu nowoczesny, choć niedziwaczny wymiar. Wciąż jest postacią bardziej wycofaną aniżeli głośną czy robiącą wokół siebie szum, lecz przygotowane przez nią aranżacje rozbudzają apetyt na więcej i sprawiają, że nie ominę “Prize” w zestawieniu najlepszych płyt 2023 roku. Tak, mówię wam to już w lutym.

Warto: Spot Thirteen & Blink

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *