RECENZJA: Arooj Aftab “Night Reign” (2024) (#1490)

Kwiecień 2022. Pochodząca z Pakistanu Arooj Aftab staje się pierwszą artystką z tamtej części świata, do której trafia nagroda Grammy – i to na inaugurację kategorii Best Global Music Performance. Wokalistka była wówczas po premierze płyty “Vulture Prince”, która zwróciła na nią uwagę branżowej prasy, a co za tym idzie i większej grupy słuchaczy. Nowy album wydaje już z ramienia wytwórni Verve, która od zawsze była domem dla najważniejszych jazzowych wykonawców.

Warto na początku pochylić się nad tym, jak w tym wielkim świecie znalazła się Arooj. Aftab będąc nastolatką opuściła Pakistan, by studiować muzykę w Nowym Jorku. Wielkie, nowoczesne miasto nie sprawiło jednak, że nagle zapomniała, skąd pochodzi. Wręcz przeciwnie. Od samego początku muzycznej kariery podkreśla swoje korzenie, jazzowe brzmienia zestawia z pakistańskim folklorem, a język angielski przeplata urdu. Nadaje to jej twórczości oryginalności, a nam pozwala poszerzyć horyzonty i wybrać się w podróż w rejony świata, które nie cieszą się turystycznym powodzeniem.

Nowość od Arooj, płyta “Night Reign”, to zaledwie dziewięć kompozycji o długościach przekraczających radiowe, przyjazne trzy minuty. Zaczyna się od łagodnego, plumkającego “Aey Nehin” wzbogacanego miękkimi dźwiękami harfy. To jednak zaledwie przyjemny wstęp do tego, co nas dalej czeka. Kolejny utwór, “Na Gul”, to piano jazz akcentujący poważny wokal artystki. Wspaniale prezentuje się “Autumn Leaves” o nowocześniejszej, ambientowej produkcji nadającej całości mrocznego pierwiastka. Wyrazistszymi utworami są również duszne “Bolo Na” z kapitalnym nawiązaniem do spoken word kontrastującym z tęsknym śpiewem Aftab; oraz “Last Night Reprise” z intrygującymi zniekształceniami, dźwiękowymi zrywami a przede wszystkim poruszającymi, zapalonymi wokalizami. W ucho szybko wpada minimalistyczne, odprężające “Whiskey”. Trudniejszymi w odbiorze nagraniami są za to kruche, natchnione “Saaqi”, hipnotyczne “Raat Ki Rani”, liryczne “Zameen”.

Moje pierwsze spotkanie z muzyką Arooj Aftab mające miejsce przed jej koncertem w ramach OFF Festival przed dwoma laty nie zostawiło po sobie zbyt dużo. Dość szybko odłożyłam album “Vulture Prince” na półkę i nie śledziłam jej kolejnych poczynań. Aż do chwili, gdy zachwyciłam się fotografią zdobiącą płytę “Night Reign”. Skusił mnie i sam tytuł wydawnictwa oraz jego nocna koncepcja – w końcu to najbardziej klimatyczna i enigmatyczna pora dnia. Po każdym odsłuchu albumu miałam ochotę na więcej, bo ciągle miałam poczucie, że coś mi umyka – bo to zdecydowanie krążek do wielokrotnego odkrywania. Elegancki, a jednocześnie przyziemny. Brzmiący współcześnie, ale chylący czoło przed tymi, którzy byli tu przed Arooj Aftab.

Warto: Autumn Leaves & Last Night Reprise

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *