Natasha Khan, wokalistka o pakistańsko-brytyjskich korzeniach, już wiele lat temu dała się poznać jako artystka, do której muzycznego stylu nie warto się przywiązywać. Bat For Lashes – bo taki sceniczny pseudonim przyjęła Natasha – daje sobie czas na skompletowanie inspiracji i doświadczeń, które mają później posłużyć za motyw przewodni jej kolejnego albumu. Bodziec do stworzenia “The Dream of Delphi” był jednak bardzo przyziemny. Nawet jeśli sama muzyka jest odrealniona.
Życie Kahn w 2020 roku zostało wywrócone do góry nogami – nie w sposób, w jaki przypuszczać można wspominając tamten pandemiczny czas. Wokalistka przywitała na świecie swoje pierwsze dziecko, córkę Delphi. Towarzyszące temu wydarzeniu emocje przełożyła na dźwięki i słowa. Dołączyła tym samym do grona artystek, które macierzyństwo zainspirowało na tyle, że poświęciły mu swoje płyty (m.in. Cleo Sol “Mother”, Sharon Van Etten “Remind Me Tomorrow”, Kate Bush “Aerial”).
Pięć lat temu w rytmach ejtisowego synth popu Bat For Lashes przechadzała się po nocnym Los Angeles. Następca “Lost Girls”, “The Dream of Delphi”, to powrót do Wielkiej Brytanii, wyjazd poza miasto, spacer po mglistych, wichrowych wzgórzach. Otwierająca projekt kompozycja tytułowa wprowadza w ten mistyczny, eteryczny klimat wydawnictwa. Jest zwiewnie, choć z elektronicznymi wpływami. “Christmas Day”, miniaturowe nagranie zaaranżowane m.in. na pianino i flet, brzmi filmowo i tajemniczo – to bardziej przerywnik, aniżeli pełnoprawny utwór. Klasyczne instrumentarium stanowi podstawę baśniowego “Letter to My Daughter”, rozlewając się także na kolejną piosenkę. Początkowo instrumentalne “At Your Feet” skrywa jednak niespodziankę w postaci chórku. To najpiękniejsza nowość od Natashy. Pozbawioną tekstu, bazującą na minimalistycznej melodii i nuceniu kompozycją jest “The Midwives Have Left”. Takich skupiających się na samej muzyce nagrań jest tu jeszcze kilka, bo sama Bat For Lashes nie jest na nowej płycie zbyt rozmowna. Fortepianowe, delikatne “Her First Morning” czy elektroniczne “Waking Up” aż tak nie ciekawią, ale już ejtisowa produkcja “Breaking Up” z dźwiękami smutnego saksofonu mówi nam więcej niż tysiąc słów. Do śpiewania Kahn wraca w zmiennym “Delphi Dancing” (wibrujące elektroniczne dźwięki przechodzą w klasyczne granie) i synth popowym “Home” – najprościej przyswajalnym tracku na nowym albumie, który niezbyt pasuje do tych wszystkich art popowo-neo klasycznych numerów.
“The Dream of Delphi”, szósta już studyjna płyta Bat For Lashes, brzmi trochę jak krążek, który miał być odpowiedzią na “Aerial” Kate Bush. Łączą je zwiewność, kojące, łagodne melodie, ciepło, odwołanie do znaczących zmian w życiu osobistym. Jeszcze tak szeroko drzwi do swojego świata nam Natasha Khan nie otwierała, dzieląc się swoimi refleksjami i macierzyńskimi historiami. Nie jest ich jednak przesadnie dużo, bo Bat For Lashes nie ma nam za wiele do powiedzenia. Swój krążek wypełniła nie słowami, lecz dźwiękami. Jest onirycznie, kołysankowo, ale… niezbyt interesująco. Z niezłego konceptu wyszedł krążek, który poleciłabym jedynie najzagorzalszym sympatykom Bat For Lashes.
Warto: At Your Feet & Christmas Day
__________