RECENZJA: Kings of Leon “Can We Please Have Fun” (#1491)

Amerykańska rodzinna formacja Kings of Leon dawno już wypadła z obiegu i przestała ekscytować słuchaczy. Płyty sprzedają się dość słabo, kolejne single przechodzą bez większego echa, lecz w braciach Followill wciąż tli się ogień, choć nieco mniejszy niż kiedyś. Oni już benzyny do tego ogniska dolewać nie zamierzają, choć – jak zasugerować się można tytułem ich najnowszego krążka – wciąż chcą się dobrze bawić.

Ostatnia dekada w wykonaniu Kings of Leon to płyty… szybko wylatujące z pamięci i spokojniejsze, choć słowo to bym łączyła raczej ze zwykłym zmęczeniem niż chęcią zaserwowania nam czegoś poruszającego i ujmującego, jakiejś rockowej ballady, o której długo chciałoby się rozprawiać. A mieli kogo podpatrywać, bo koncertowali u boku U2. Bez większej ekscytacji sięgnęłam więc po ich tegoroczne dzieło – “Can We Please Have Fun”. Ja także proszę o dawkę dobrej zabawy i garść zajmujących piosenek.

Dawno już Kings of Leon nie otwierali swojej płyty piosenką, która robiłaby tyle nadziei na porządne wydawnictwo. Numer “Ballerina Radio” prowadzony syntezatorami ma w sobie sporo nostalgii zamkniętej przede wszystkim w ciepłym, choć szorstkim wokalu Caleba. Delikatnie głośniejszą, rytmiczną piosenką jest “Rainbow Ball” z nietypowymi dla zespołu melorecytowanymi wstawkami. I gdy już wydawało mi się, że “Can We Please Have Fun” bazować będzie na utrzymanych w średnim tempie utworach, wkracza “Nowhere to Run”, którego refren (a szczególnie tytułowe słowa) stworzone zostały pod koncerty. Do bardziej energicznych kompozycji należą także rock’n’rollowe “Mustang” i “Hesitation Gen” (tak blisko “Only by the Night” grupa nie była od lat); trzymające szybkie tempo “Nothing to Do”; jazgotliwe “M Television”; melodyjne, post punkowe “Actual Daydream” czy nośne “Seen”, które w świetnym stylu zamyka album. Sporo uroku mają balladowe, melancholijne “Split Screen” i spokojne nawiązanie do country, “Ease Me On”.

Już jakiś czas temu kariera Kings of Leon utknęła w martwym punkcie. Ich dotychczasowi słuchacze dorośli, a młodsze pokolenie ma zupełnie innych idoli. Bracia Followill nie zamierzają jednak odkładać na bok instrumentów i rezygnować z nagrywania. Może i w ich twórczości brakuje zaskoczeń i choćby delikatnych eksperymentów, ale album “Can We Please Have Fun” jako całość broni się lepiej niż “WALLS” czy “When You See Yourself” będąc porcją dojrzałego rocka pozbawionego mimo wszystko tytułowej zabawy. Tak dobrze nie słuchało mi się amerykańskiej kapeli od czasu ukazania się “Mechanical Bull”.

Warto: Mustang & Ballerina Radio

________________

Only By the NightMechanical BullWALLS ♥ When You See Yourself

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *