Gromadzą pod sceną tysiące osób, choć na próżno szukać ich twarzy na okładkach magazynów czy w kampaniach reklamowych. Niewielu było w historii muzyki DJ’ów, których nazwiska byłyby znane pod każdą szerokością geograficzną. A jeśli już, byli to przeważnie faceci. Pochodząca z Korei Południowej Kim Min-ji – znana jako Peggy Gou – chce odwrócić ten trend i udowodnić, że kobieta za konsoletą też może świetnie wypaść.
Trochę dziwnie się pisze o “I Hear You” jako o debiutanckim krążku artystki, gdy jej pseudonim wypłynął dobrą dekadę temu po premierze utworu “Hungboo”, a ona sama miksowaniem zajmuje się od 2009 roku. Stacjonująca obecnie w Berlinie – europejskiej klubowej stolicy – DJ’ka ma na koncie sety na mniejszych i większych festiwalach (w tym i naszym Open’erze), lecz poza parkietami jej kompozycje nie były szeroko znane. Do chwili premiery singla “(It Goes Like) Nanana”, który przyniósł jej kontrakt z XL Recordings.
Poezja i chłodna, wibrująca elektronika idą w parze w otwierającym album kosmicznym “Your Art”. W recytowanym nagraniu Peggy bierze się za wiersz “Your Planet Seen from Within” Olafura Eliassona zostawiając jednak słuchacza w dziwnym nastroju. Czy słuchanie o kolonizacji i postępującej industrializacji może wprawić w imprezowy klimat? Długo zastanawiać się nad tym nie musimy, bo za rogiem czeka taneczne, utrzymujące równe tempo “Back to One”. Zaskakuje najntisowe “I Believe in Love Again” o gitarowo-rhythm’and’bluesowymi inspiracjach ze śpiewającym falsettem Lenny Kravitzem. Innego gościa DJ’ka ma w ciemniejszym, hip hopowym “All That” (feat. Villano Antillano). Echa lat 90. pobrzmiewają i w kapitalnym singlu “(It Goes Like) Nanana” – piosence euforycznej, ekscytującej (choć bardzo prostej) i wprawiającej w wakacyjny nastrój.
Ejtisowe “Lobster Telephone” ze zwracającymi uwagę klawiszami i podbijającą tempo perkusją to językowy powrót Peggy do Korei. Dalekowschodnim vibem charakteryzuje się instrumentalny kawałek “Seoulsi Peggygou (서울시페기구)” o gorączkowym wykorzystaniu automatu perkusyjnego. Koreański stanowi także podstawę elektro house’owego utworu “I Go”. Podobają mi się w nim kontrastujące z dość ciężkimi bitami wokale Kim, w których sporo jest wiosennej lekkości. Pewną elektroniczną melancholią odznacza się “Purple Horizon”, podczas gdy zamykająca album matematyczna zagadka “1+1=11” to synth-elektroniczna kompozycja o połamanych bitach, do której aż chciałoby się dołożyć chwytliwy refren.
“I Hear You” jest płytą niedługą, ale pokazującą nam, że Peggy Gou ma sporo dźwiękowych zainteresowań i czerpie inspiracje z różnych źródeł. Przede wszystkim dużo tu romansów z muzyką taneczną lat 90. Mieszkająca od lat w Europie DJ’ka zdążyła także przesiąknąć atmosferą najlepszych imprez w najbardziej rozrywkowych miejscach naszego kontynentu, ale cieszą jej nawiązania do ojczystej Korei. Mogłoby ich być nawet jeszcze więcej, byśmy spokojnie mówili o Peggy jako o koreańskiej artystce stojącej w kontrze do przesłodzonego k-popu. Jedynym mankamentem “I Hear You” jest brak przebojów, które zagroziłyby pozycji przebojowego “(It Goes Like) Nanana”. Jeśli jednak szukacie soundtracku do letnich imprez, Peggy ma dla was gotowy materiał.
Warto: I Believe in Love Again & (It Goes Like) Nanana