Swoją solową karierę jako Joan As Police Woman amerykańska wokalistka Joan Wasser zaczęła od chęci zostania nową jazz popową wokalistką. Niedługo potem rozszerzyła wachlarz swoich muzycznych możliwości o chamber pop i niespecjalnie energiczny pop rock, by jeszcze bardziej zaskoczyć krążkiem “Cover”, gdzie postawiła na indie wersje nagrań takich sław jak Britney Spears, T.I. czy Nina Simone. Słuchało się tego ciężko i z ulgą przyjęłam fakt, że kolejny projekt to ponownie porcja autorskich kawałków Joan.
Bob Dylan przesiadł się na elektryczną gitarę na swoim piątym albumie. Joan (nie licząc wspomnianych coverów) zmieniła front na płycie numer trzy. Sporo głośnych, momentami i zniekształconych gitar przewija się przez otwierającą “The Deep Field” piosenkę “Nervous” – mimo nerwowego tytułu w samym śpiewie artystki poddenerwowania nie ma. Kolejny track, “The Magic”, czaruje funkującą melodią. Płyta zwalnia wraz z nadejściem jazzującego “The Action Man” (orkiestrowe smyczki wyglądają tu jednak lekko kiczowato), by przygotować nas na kolosa (prawie osiem minut!) “Flash”. Klimatyczna, gotycka, klaustrofobiczna piosenka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej sekundy.
Jestem także fanką “Human Condition”, choć zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Dziś podoba mi się bijący z niej spokój, trip hopowy vibe oraz męski głos, który co chwilę mruczy tytułowe słowa. Jeśli Joan As Police Woman mogła zaprosić Cohena do jednej ze swoich piosenek, tu pasowałby jak ulał. Nagraniami podobnie spokojnymi są również “Kiss the Specifics” oraz “Forever and a Year” o dziwnej atmosferze, którą dodatkowo podbijają wybrzmiewające w tle organy. Rockowym pierwiastkiem odznaczają się utwory takie jak dość ciężkie, przepełnione podkręconymi wokalami “Run for Love”; “Chemmie” czy w końcu w głośnym, charakternym stylu wieńczące krążek “I Was Everyone”
“Real Life” oraz “To Survive” były płytami pozbawionymi mocniejszych punktów, równymi, stonowanymi. Przygotowane wówczas przez Joan As Police Woman aranżacje należały do skromniejszych, mniej wyszukanych. “The Deep Field” uchodzić może za zupełnie nowe otwarcie. Album jest bardziej wymagający, a poszczególne nagrania zdają się składać z wielu warstw, które krok po kroku, odsłuch po odsłuchu można zdejmować. “The Deep Field” to także Wasser, która postanowiła odkrywać alt rockowe rejony i dodawać do nich swój blue eyed soul. Efekt? Najlepsza, póki co, płyta w jej dyskografii.
Warto: Flash & Human Condition
__________