#226 Mariah Carey “Daydream” (1995)

W czasie, kiedy ukazała się płyta„Daydream” (tj. 1995 rok), Mariah Carey była już wielką gwiazdą. Miała za sobą masę występów. Jej płyty sprzedawały się lepiej niż świeże bułeczki (poprzedni krążek – „Music Box” – zakupiło około 30 milionów słuchaczy!). Czego się nie dotknęła, zamieniało się w złoto. Wszyscy z niecierpliwością czekali na jej nowy album. No i w końcu się ukazał. Promowany całą masą singli, sprzedał się w nakładzie 25,000,000 stanowiąc drugi najlepszy wynik Carey.

Stylistycznie nie odbiega to od tego, co już wcześniej serwowała nam Mariah Carey. Sporo tu popu, r&b, pościelowego soulu. Momentami pojawiają się nawet utwory, inspirowane muzyką taneczną („Fantasy”, „Long Ago”). Są one jednak wyjątkami. Podobnie było zresztą na poprzedniej płycie artystki. I na pierwszej, i na drugiej. Będzie pewnie i na „Butterfly” (ta dopiero przede mną). Czwarta płyta i ten sam patent? Ja, gdybym była wokalistką, zanudziłabym się. Podobne odczucia mam również z pozycji słuchacza. Może jest nie tyle nudno, co bardzo sennie. A że piszę tę recenzję po 11 w nocy i w międzyczasie słucham „Daydream”… . Postaram się jakoś trzymać.

Jak już wspomniałam, najwięcej tu ballad. Nie jest to żadne zaskoczenie, bo w takim repertuarze Mariah sprawdza się najlepiej. Ma do tego odpowiednie warunki – wspaniały, pięciooktawowy głos. W tanecznych utworach wypada nieco gorzej. Takim pozytywnym wyjątkiem jest niesamowite „You’re So Cold” z „Emotions”, ale to tak na marginesie. Niestety, na „Daydream” nie znalazłam godnych następców jednych z moich ulubionych utworów nie tyle z twórczości Mariah, co w ogóle – „Hero” oraz „Without You”. Coraz bardziej jednak na mojego faworyta wyrasta kawałek „Looking In”. Jest to piękna, magiczna wręcz kompozycja. Za każdym razem kiedy jej słucham, wszystko inne przestaje się liczyć. Ważna jest tylko ta muzyka i rewelacyjny głos Marii – smutny, przejmujący, wzruszający. Piękny jest również tekst utworu:  You look at me and see the girl Who lives inside the golden world But don’t believe That’s all there is to see You’ll never know the real me (PL: Patrzysz na mnie i widzisz dziewczynę Która żyje w złotym świecie Ale nie wierzysz że to wszystko co można zobaczyć Nigdy nie poznasz prawdziwej mnie). Nie obraziłabym się, gdyby album „Daydream” składał się tylko z tego kawałka, powtarzanego z 10 razy. Żadna z pozostałych piosenek nawet na milimetr nie zbliżyła się do „Looking In”. Jeśli miałabym jeszcze jakąś wyróżnić, byłoby to „Open Arms”. Nie jest to utwór Mariah. W rzeczywistości kawałek należy do zespołu Journey, a Carey tylko go wykorzystała. Z powodzeniem. Jej wersja podoba mi się bardziej niż oryginał. Poza tym artystka ma farta do coverów. Często scoverowane utwory są lepsze niż jej autorskie. Smutne, ale prawdziwe.

Z ballad zupełnie nie przekonuje mnie „One Sweet Day”, nagrany wspólnie z grupą Boyz II Men. Nie znałam ich wcześniej, ale ten kawałek skutecznie mnie do nich zniechęcił. Nie lubię też „When I Saw You”. Szczególnie momentu, kiedy powtarzane są w kółko słowa When I saw you (PL: Kiedy się zobaczyłam). Przed klapą krążek ratuje jeszcze „Underneath the Stars”. Piosenka jest słodka i urocza. Głos Marii brzmi marzycielsko. Nic zresztą dziwnego, bo w utworze opowiada o spędzaniu czasu z ukochanym: One summer night We ran away for a while Laughing, we hurried beneath the sky To an obscure place to hide That no-one could find (PL: Pewnej letniej nocy uciekliśmy na chwilę Śmialiśmy się, spieszyliśmy się pod niebo w nieznane miejsce by się ukryć żeby nikt nie mógł nas znaleźć).

“Daydream” uważany jest za jeden z najlepszych albumów Mariah Carey. Ja bym raczej powiedziała – najdojrzalszy. Docenia się go po posłuchaniu “Rainbow” czy “Memoirs of Imperfect Angel”, ale jest znacznie gorszy niż “Mariah Carey” czy “Music Box”. Przede wszystkim jest nużący. Raz czy dwa posłuchać można, ale w większych odstępach czasu. Cieszę się, że znalazła się tu piosenka “Looking In”. Po prostu masterpiece. Szkoda, że pozostałe utwory nie utrzymały tego poziomu i najzwyczajniej na świecie przegrywają z “Looking In” nie tylko wykonaniem co i samą muzyką czy tekstem. Mariah poszła tez na łatwiznę. Nic nie zmieniło się w jej muzyce. Ciągle jest to samo. Czy następna płyta powieli patenty z “Daydream”?

2 Replies to “#226 Mariah Carey “Daydream” (1995)”

  1. Lubię Mariah Carey,ale nie jakoś bardzo.Ma ogromny głos w co nie wątpię,ale nie słucham jej nałogowo.A co do płyty Birdy,to kupuj,kupuj nie wyjdzie Ci to na pewno na złe;)Będzie tak samo dobra jak jej piosenka:People help the people.[music-is-me]

  2. Świetna recenzja, chociaż nie jestem fanką Mariah Carey . B. fajne dodatki . i powodzenia na prawku : ** [ Olga-Kaczynska ]

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *