POZNAJ: The Civil Wars | #396 The Civil Wars “The Civil Wars” (2013)

Rok 2008. Studio nagraniowe w Nashville, Tennessee. Dochodzi do spotkania dwóch wokalistów-songwriterów: Joy Williams oraz Johna Paula White’a. Postanowili założyć zespół. A skąd wzięła się nazwa: The Civil Wars (PL: Wojny Domowe)? Na jej pomysł wpadł John:

Zwiedzałem miasto i widziałem wiele pomników upamiętniających wojny domowe. Pomyślałem o tych wojnach, które widziałem w twarzach. I tak powstała nazwa duetu.

Nazwa oraz pierwszy nagrany utwór (“Poison and Wine”) ukierunkowały grupę. Zaczęli pisać utwory o pozytywnych i negatywnych aspektach bycia w związku.

Kariera duetu nabrała rozpędu po wydaniu dwóch pierwszych EP-ek: płyty na żywo zatytułowanej “Live at Eddie’s Attic” (nagrana 8. kwietnia 2009 roku) oraz “Poison & Wire”, na którym znalazły się cztery premierowe piosenki.

Pierwszy longplay grupy zatytułowany “Barton Hollow” wydany został 1. lutego 2011 roku. Album dotarł do 1. miejsca na najchętniej ściąganych albumów w serwisie iTunes. Na liście Billboard 200 krążek zajął 10. pozycję. Lepiej poradził sobie w zestawieniu US Billboard Folk Albums (doszedł na szczyt). Do dziś krążek sprzedał się w ilości 623 tys. egzemplarzy w Stanach Zjednoczonych. Album zdobył dwie nagrody nagrody Grammy: w kategorii Best Folk Album oraz Best Country Duo/Group Performance (za piosenkę tytułową).

Płyta promowana była dwoma singlami. Pierwszy – “Poison and Wire” – nie stał się wielkim hitem, był jednak wykorzystany w wielu serialach: “Grey’s Anatomy”, “90210”, “One Tree Hill”, “The Vampire Diaries”, “Pretty Little Liars”, “The Client List”, “Army Wives”, a także w filmie “Something Borrowed”. Drugi singiel (“Barton Hollow”) również nie poradził sobie dobrze, dochodząc jedynie do 1. miejsca listy Bubbling Under Hot 100 (tak jakby do 101. Billboard Hot 100).

1. marca 2012 roku płyta została wydana w Europie. Oprócz utworów znanych z podstawowej wersji “Barton Hollow” znalazły się na niej covery utworów takich jak “Billie Jean” czy “You Are My Sunshine”.

Duet zaczął być bardziej rozpoznawalny na całym świecie po umieszczeniu piosenek “Safe and Sound” (feat. Taylor Swift) oraz “Kingdom Come” na soundtracku do pierwszej części filmu “Igrzyska śmierci”. Za “Safe and Sound” zespół otrzymał nagrodę Grammy Best Song Written For Visual Media. Utwór nominowany był także w kategorii Best Country Duo/Group Performance. W tym samym roku Joy i John wystąpili w wielu programach rozrywkowych (takich jak np. Jimmy Kimmel Live! czy BBC Breakfast).

W październiku 2012 grupa ogłosiła, że robi sobie przerwę spowodowaną różnicą ambicji. Jednak już w trakcie bieżącego roku ponownie weszli do studia nagraniowego. Efektem ich prac jest wydany 6. sierpnia 2013 roku album zatytułowany po prostu “The Civil Wars”. Płyta zaliczyła bardzo dobry debiut – już w pierwszym tygodniu sprzedał się w USA w ilości przekraczającej 116 tys. egzemplarzy. Pozwoliło mu to także na zdominowanie list US Folk Albums czy US Top Rock Albums. Równie dobrze krążek radził sobie w Kanadzie (miejsce 1.) czy Wielkiej Brytanii (miejsce 2.). Album promowany był dwoma singlami: “The One That Got Away” oraz “From This Valley”. Nie osiągnęły one jednak wysokich pozycjach na listach przebojów.

 

Po ciepłym przyjęciu wydanej w 2011 roku płyty “Barton Hollow” i nagraniu dwóch piosenek do filmu “Igrzyska śmierci” (“Safe & Sound” z Taylor Swift oraz “Kingdom Come”) duet The Civil Wars zasmucił swoich fanów informacją o zawieszeniu działalności. Co było tego powodem? Ponoć odmienne spojrzenie Joe i Johna na tworzony materiał. Szybko jednak stwierdzili, że nie wyobrażają sobie życia bez muzyki. Pisali nowe utwory, dzielili się pomysłami, nagrywali. Efektem ich pracy w studiu jest wydany na początku sierpnia album zatytułowany po prostu “The Civil Wars”.

Nie mogłam nie poznać krążka “Barton Hollow”. Debiut duetu to album uroczy, ale nudny. Wprowadza słuchacza w senne rejony. Słuchanie go wieczorem może się więc różnie skończyć. “The Civil Wars” sprawia wrażenie płyty ciekawszej i bardziej przemyślanej. Joe i John z pewnością odbyli wiele rozmów na temat tego, w jakim kierunku ma iść ich muzyka. I to ich zaangażowanie się czuje. “The Civil Wars” w przeciwieństwie do debiutu zawiera bardziej wyraziste i zadziorne nagrania. Zmianę zaobserwować można również w stosunku do samych wykonań. O ile na “Barton Hollow” Joe dzieliła się z Johnem partiami wokalnymi po równo, tak na “The Civil Wars” to ona przejęła pałeczkę.

Kiedy idziemy do sklepu muzycznego i spacerujemy między półkami, w oczy rzucają nam się najróżniejsze grafiki pełniące funkcje okładek płyt. Oczywiście mam w sercu zakorzenione powiedzenie nie oceniaj książki po okładce, ale jednocześnie uważam, że okładki pełnią ważną funkcję. Nie znając muzyki danego artysty możemy z nich mniej więcej odczytać, jaką muzykę wykonuje. Siedzącej przy pianinie Diany Krall na “The Girl in the Other Room” raczej nie sklasyfikujemy do popu, a rozebranej Rihanny na “Unapologetic” do jazzu. Okładka albumu “The Civil Wars” jest tajemnicza i piękna. Pozostawia pole do popisu dla naszej wyobraźni. Można interpretować ją w dwojaki sposób. Komuś kłęby dymu mogą kojarzyć się z czarnymi chmurami, które zawisły nad duetem jakiś czas temu. Optymiści zaś spojrzą na to inaczej – dym jest przeganiany. W końcu po każdej nocy wstaje dzień. I chyba to jest najbliższym prawdy stwierdzeniem. Duet kryzys zażegnał i może podbijać serca kolejnych słuchaczy.

Piosenki zawarte na “The Civil Wars” łączą w sobie rock alternatywny, folk oraz country. Zespół uzyskał prawdziwe amerykańskie brzmienie. Na pewno dużo wpływ na to miało miejsce nagrywania płyty – miasto Nashville, kolebka muzyki country. Drugi krążek The Civil Wars to dzieło spójne, chociaż obok emocjonalnych ballad pojawiają się dynamiczne piosenki. Muzyka duetu wprowadza słuchacza w nostalgiczny klimat. Chociaż w lato utwory The Civil Wars mogą się nie sprawdzić, na nadchodzącą jesień będą idealne.

W odpowiednią atmosferę wprowadza nas już pierwsza kompozycja – “The One That Got Away”. Z początku bardzo delikatna, stopniowo się rozkręca. Następujące po niej bluesowo-rockowe “I Had Me a Girl” jest moją ulubioną piosenką z “The Civil Wars”. Joe na chwilę zrobiła krok do tyłu i zostawiła miejsce dla Johna. To on jest najjaśniejszym punktem tego nagrania. Kiedy śpiewa

I had me a girl, like cigarette smoke she came and she went (PL: Miałem ja dziewczynę, jak dym z papierosów pojawiła się i zniknęła)

miękną mi kolana. “Same Old Same Old” w przeciwieństwie do “I Had Me a Girl” jest cichą balladą, w której gitara akustyczna oraz smyczki stworzyły nieco smutny nastrój. Spokojnych obszarów nie opuszczają takie piosenki jak delikatne, urocze “Dust to Dust” oraz przepiękne, zaśpiewane po francusku “Scared Heart”. Na zakończenie albumu również otrzymujemy od The Civil Wars łagodniejszą kompozycję. Akustyczne “D’ Arline” jest prostym, ale chwytającym za serce numerem, w którym głosy Johna i Joe świetnie się dopełniają.

Jeśli kogoś znudziłyby spokojne piosenki duetu, sięgnąć powinien po nieco szybsze “Eavesdrops” oraz zadziorne, ostrzejsze “Devil’s Backbone”. W podobnym stylu utrzymane jest gitarowe “Oh Henry”. Inspirację muzyką country duet przemycił w nagraniu “From the Valley”.

Byłam bardzo zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że dwie piosenki (“Tell Mama” oraz “Disarm”) na “The Civil Wars” nie są oryginalnymi kompozycjami Joe i Johna. Czemu? Gdyż pięknie dopasowały się do pozostałych utworów. “Disarm” jest kawałkiem zespołu The Smashing Pumpkins z 1993 roku. Przeróbka duetu nie różni się zbytnio od oryginału. To wciąż spokojna kompozycja, której jednak brakuje wyrazistości. Tak czy inaczej naprawdę warto posłuchać. Chociażby dlatego, by przekonać się, jak dwa zupełnie różne wokale potrafią razem współpracować i stworzyć coś wielkiego. Ciekawiej przedstawia się cover “Tell Mama”. Najlepszym komplementem dla The Civil Wars będzie chyba to, że zupełnie tej piosenki nie poznałam. Wersja Etty James jest szybka, przebojowa. “Tell Mama” w wykonaniu duetu to emocjonalna ballada.

Jeśli ktoś jeszcze zastanawia się nad sięgnięciem po “The Civil Wars”, niech długo nie myśli tylko słucha piosenek amerykańskiego duetu. Może i na początku mogą wydawać się nudne i zlewać w jedną całość, po czasie zachwycą chyba każdego. Życzę sobie, by więcej takich płyt pojawiało się na rynku!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *