COVER: Opowieść o nas | #395 Goldfrapp “Tales of Us” (2013)

GOLDFRAPP OPOWIEŚĆ O NAS

 Historia brytyjskiego duetu sięga 1999 roku. Wtedy to wokalistka Alison Goldfrapp (od jej nazwiska wzięła się nazwa zespołu) oraz multiinstrumentalista Will Gregory podjęli decyzję o współpracy. Jeszcze tego samego roku podpisali kontrakt z wytwórnią Mute Records i przystąpili do pracy nad debiutanckim krążkiem. Wcześniej jednak każde z nich szło swoją drogą. Alison śpiewać zaczęła w latach 90. Zaczynała w chórkach u takich wykonawców jak Orbital i Tricky. Will natomiast w latach 80. nagrywał i jeździł w trasę z zespołem Tears For Fears, a w latach 90. występował u boku Petera Gabriela i grupy The Cure.

 Współpraca Alison z Willem rozwijała się. Od września 1999 do lutego 2000 roku nagrywali debiutancki album Goldfrapp zatytułowany “Felt Mountain”. Premiera płyty odbyła się we wrześniu. Wcześniej wydali singiel “Lovely Head”, który wznowiony został w 2001 roku. Dotarł wtedy do 68. miejsca na UK Singles Chart. W 2009 roku amerykański magazyn “Pitchfork” umieścił go na 493. pozycji listy “500 najlepszych nagrań pierwszej dekady XXI wieku”. Kolejnymi singlami zostały piosenki “Utopia”, “Human” oraz “Pilots”. “Felt Mountain” sprzedał się w 177,096 egzemplarzach w Anglii oraz 52,000 w USA. Album nie zawojował list przebojów (44. miejsce w Australii, 48. we Francji, 36. w Niemczech, 57. w Anglii), ale przypadł do gustu krytykom: Płyta jest magiczna! Bardzo klimatyczna, nastrojowa. Każda piosenka ma w sobie to coś. Każda jest inna, ale razem tworzą świetną, doskonałą całość. “Felt Mountain” nominowane zostało do Mercury Music Prize. Goldfrapp przegrali jednak z albumem “Stories from the City, Stories from the Sea” PJ Harvey.

 Trzy lata po “Felt Mountain” Goldfrapp przypomnieli o sobie albumem “Black Cherry. Pierwszym singlem został utwór “Train”, który doszedł do 23. miejsca listy przebojów w Wielkiej Brytanii. Kolejny singiel, “Strict Machine”, w Anglii poradził sobie trochę gorzej docierając do 25. miejsca. Był jednak pierwszą piosenką Goldfrapp, która weszła na australijską listę hitów (54. pozycja). Wydany w listopadzie 2003 roku singiel “Twist” spodobał się w USA, gdzie doszedł do 18. miejsca listy Hot Dance Singles Sales. Na tej samej liście lepiej poradził sobie kolejny singiel – “Black Cherry” (15. miejsce). Drugi krążek duetu zadebiutował na 19. miejscu najchętniej kupowanych płyt w Wielkiej Brytanii. Spędził na tej liście 26 tygodni i sprzedał się do 2005 roku w nakładzie ponad 256,000 sztuk (na świecie – przeszło pół miliona). Dotarł również do pierwszej trzydziestki w takich krajach jak Niemcy, Irlandia czy Norwegia. W 2003 Goldfrapp wyruszyli w trasę promującą “Black Cherry”. Zagrali 70 koncertów, w tym dwa w Polsce. Album otrzymał pozytywne opinie krytyków. Serwis Metacritic opierając się na 22 recenzjach wystawił mu notę 72/100.

 Trzeci krążek duetu, “Supernature”, w sklepach pojawił się w 2005 roku. Zadebiutował na 2. miejscy listy UK Albums Charts, co było najlepszym wynikiem w całej dotychczasowej karierze Goldfrapp. Pierwszy singel, “Ooh La La”, dotarł do 4. miejsca na brytyjskiej liście przebojów i była to pierwsza piosenka zespołu (oraz jedyna do tej pory), której udało się dotrzeć do pierwszej piątki. Kolejne single (“Number 1”, “Ride a White Horse” oraz “Fly Me Away”) również spotkały się z uznaniem publiczności. “Supernature” jest najchętniej kupowaną płytą Goldfrapp w UK (ponad pół miliona egzemplarzy). W USA zakupiło go ok. 50,000 osób, co dało duetowi 138. miejsce na liście Billboard 200. Zarówno krążek, jak i sam singiel “Ooh La La”, doczekał się nominacji do Grammy (kolejno w kategoriach: Best Dance/Electronica Album i Best Dance Recording). W 2006 roku magazyn “Rolling Stone” umieścił “Supernature” na 32. miejscu listy “50 najlepszych płyt 2006 roku” (gdyż w USA trzeci album duetu pojawił się po roku). W październiku 2006 Goldfrapp wydali krążek “We Are Glitter”, na którym znalazły się remixy ich utworów. Dwa miesiące później ukazała się epka “Live Session” zawierająca cztery utwory wykonane przez duet w San Francisco.

 O czwartym studyjnym albumie, “Seventh Tree”, duet myślał już w 2006 roku. Alison z Willem weszli do studia, ale prace nie szły łatwo ani szybko. W efekcie premiera płyty odbyła się dopiero w 2008 roku. Chociaż Goldfrapp odeszli od elektronicznych brzmień na rzecz folku czy muzyki akustycznej, “Seventh Tree” zadebiutowało na wysokim 2. miejscu w Wielkiej Brytanii. Do dzisiaj w Anglii zakupiło go ponad 200,000 słuchaczy. W innych krajach krążek poradził sobie niestety gorzej: był m.in. 21. w Niemczech, 28. w Kanadzie, 48. w USA oraz 37. we Francji. Na pierwszy singiel wybrano utwór “A&E”, który dotarł do 1. miejsca na U.S Billboard Hot Dance Singles Sales. Następujące po nim “Happiness” całkiem popularne było w Anglii, gdzie doszło do 25. pozycji na liście hitów. Mniej popularnymi singlami z “Seventh Tree” są “Caravan Girl” (54. w UK) oraz “Clowns” (115. w UK). W 2008 roku teledysk do “Happiness” nominowany został do nagrody Q Awards w kategorii “Najlepszy clip”. Goldfrapp przegrali jednak z Vampire Weekend i ich teledyskiem do utworu “A-Punk”. “Seventh Tree” jest albumem cenionym przez krytyków. W 2009 roku “Q magazine” umieścił krążek na 19. miejscu “50 najlepszych płyt 2008 roku”.

 Po spokojnym, folkowym “Seventh Tree” Goldfrapp postanowili się zabawić i nagrać album składający hołd latom 80. Premiera płyty odbyła się w marcu 2010. “Head First” zadebiutowało na 6. miejscu najchętniej kupowanych płyt w Wielkiej Brytanii. Do dzisiaj w UK zakupiło go ponad 70,000 osób. Na Billboard 200 doszło do 45. pozycji, stając się najwyżej notowanym albumem Goldfrapp w USA. Najlepiej “Head First” poradziło sobie w Grecji, gdzie znalazło się na 4. miejscu listy hitów. W Polsce płyta doszła do 28. pozycji. Duet promował płytę trzema singlami. Pierwszym z nich została piosenka “Rocket” (1. miejsce na US Hot Dance Club Songs). Kolejnymi dwoma “Alive” (podobnie jak “Rocket” – pierwsze miejsce na US Hot Dance Club Songs) oraz “Believer” (180. w Wielkiej Brytanii). W 2010 Goldfrapp odbyli Head First Tour. Zagrali 47 koncertów. Pojawili się w Polsce (15.października), gdzie dali koncert w ramach Free Form Festival. Piąty album przyniósł duetowi dwie kolejne nominacje do Grammy: w kategorii Best Dance/Electronica Album oraz Best Dance Recording (za “Rocket”).

Zaczęło się od nieśmiałych opinii, że może warto byłoby wydać wreszcie następcę „Head First” z 2010 roku. Potem przyszedł czas na ogłoszenie kilku koncertów w drugiej połowie 2013 roku. Dalej sprawy potoczyły się błyskawicznie – ujawnienie tytułu albumu, okładki, daty premiery, tracklisty i, co najważniejsze, filmowego zwiastuna płyty. To, że brytyjski duet Goldfrapp powraca, stało się faktem. Dla mnie „Tales Of Us” to jedna z najbardziej oczekiwanych płyt bieżącego roku. Warto było tyle czekać?

Jestem zachwycona oprawą szóstego studyjnego albumu duetu. Największe wrażenie zrobił na mnie tajemniczy i nieco zimny trailer, który Goldfrapp umieścili w Internecie. Znalazły się w nim fragmenty niektórych piosenek. Przyznam szczerze, że obawiałam się nowej płyty Alison i Willa. Poprzednia, „Head First”, zrobiła na mnie średnie wrażenie. Była lekka, wakacyjna, ale nic więcej. Jak może niektórzy wiedzą, album Goldfrapp, który zachwycił mnie najbardziej i wciąż często do niego wracam, to „Felt Mountain” (debiut duetu z 2000 roku). Żadna z kolejnych płyt nie zbliżyła się do niego nawet na centymetr. Potencjalnym kandydatem na nowe „Felt Mountain” stało się właśnie „Tales of Us”. Zwiastun pokazał, że możemy spodziewać się delikatnego, subtelnego i pięknego krążka. Bez komputerowych efektów, za to z żywą muzyką w tle. Podoba mi się tytuł płyty – opowieści o nas. Jeśli przyjrzymy się traciliście, zobaczymy, że tytuły piosenek są imionami. Jakie historie skrywają?

Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że nie widziałam Alison na żadnej liście najlepszych kobiecych głosów. Mam nadzieję, że po “Tales Of Us” się to zmieni, bo chociaż uwielbiam jej wokal w poprzednich nagraniach Goldfrapp, to na najnowszej płycie brzmi najpiękniej. Jej głos jest przepełniony emocjami, brzmi łagodnie i nostalgicznie. Ma wiele barw. Po prostu magia.

Zrobiłam sobie sporą krzywdę porównując każdą kolejną płytę duetu do ich fantastycznego debiutu “Felt Mountain”. Dlaczego na czas recenzowania “Tales Of Us” postanowiłam zapomnieć o pierwszym albumie Goldfrapp by móc na nowy krążek spojrzeć z nieco innej strony. Jeśli kiedyś wydawało mi się, że Alison z Willem nie nagrają już mniej elektronicznej płyty niż “Seventh Tree”, “Tales Of Us” pokazało, jak bardzo się myliłam. Elektroniki tu tyle, co kawałków owoców w jogurcie. Prawie nic. I chwała im za to.

Do magicznej krainy Goldfrapp wprowadza nas „Jo”. To piękna, spokojna kompozycja. Na pierwszy plan wysuwa się subtelny wokal Alison. Za muzyczne tło robi pianino, a poważny nastrój osiągnięty został dzięki smyczkom.  Kolejnym utworem jest “Annabel”. Piosenka ta spędzała mi sen z powiek, odkąd usłyszałam jej fragment w trailerze “Tales Of Us”. Jest to cudowna, hipnotyzująca wręcz kompozycja działająca na wyobraźnię. A wersów

When you dream you only dream your Annabel, all the secrets there inside you Annabel (PL: Gdy śnisz, śnisz tylko o Annabel, wszystkie sekrety, tam w środku Annabel).

mogę słuchać na okrągło. Singlowe nagranie “Drew” to zarówno jeden z najmniej komercyjnych singli roku, jak i jeden z najlepszych od Goldfrapp. Piosenka jest idealna. Bardzo delikatna, zmysłowa. Mam z nią to, co z “Utopią” z “Felt Mountain” – brak mi słów, by ją opisać. Nieco mniej magiczna jest “Ulla”. “Alvar” trzyma w napięciu, choć przez niemal całą piosenkę przewija się ten sam muzyczny motyw. Ciekawa rzecz ma miejsce po jakiś trzech minutach – Alison milknie, muzyka nieco cichnie. Wydaje się, że to już koniec. Jednak nie. Dalej czekają na nas jeszcze z dwie minuty muzyki. “Thea” z pewnością spodoba się wszystkim fanom elektronicznych brzmień. To jedyna taka piosenka na “Tales of Us”. Pozostałe są bardziej klasyczne, niemalże komputerowo nietknięte. Polecam chociażby utwór “Simone” z pięknymi smyczkami w tle  oraz akustyczne, przeszywające na wylot “Stranger”. Na zakończenie Goldfrapp serwują nam dwie świetne kompozycje – “Laurel”, w którym to warto zwrócić uwagę na wokal Alison (śpiewa niższym głosem) oraz pogodniejsze (wbrew poruszanemu tematowi) “Clay”.

Recenzując “Tales of Us” i nie napisać nic o tekstach? To nie w moim stylu. Od początku byłam ciekawa, jakie historie i przeżycia stoją za tytułowymi bohaterami nowych kompozycji Goldfrapp. Najbardziej poruszający (i aktualny) problem przedstawia “Annabel”. Jest to historia o chłopcu, który źle czuje się w swoim ciele. Marzy, by stać się dziewczynką. Wzrusza opowiadające o tęsknocie za drugą osobą “Clay”. Czaruje tajemniczy, nieco mroczny tekst o “Laurel” poszukującej miłości.

Nie będę zaskoczona, kiedy ktoś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z muzyką Goldfrapp po przesłuchaniu “Tales Of Us” powie: o co tyle szumu? Nudne to. Cóż, ma do tego prawo. Pogratuluję jednak osobie, która po szósty studyjny album duetu sięgnie więcej niż raz. Na pewno poczuje magię muzyki Goldfrapp. “Tales Of Us” to jeden z najtrudniejszych krążków 2013 roku i jeden z najbardziej przeze mnie polecanych. Warto było tak długo czekać na nowe dzieło Goldfrapp? Jak najbardziej!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *