#456 Norah Jones “…Featuring” (2010)

Norah Jones jest naprawdę niezwykłą wokalistką. Nie dość, że należy do najbardziej utalentowanych artystek, to jeszcze jej muzyczne umiejętności szczęśliwie idą w parze z popularnością. Dziś nie jest to wcale takie oczywiste. Ma rzeszę fanów na całym świecie, którzy z niecierpliwością czekają na każdy jej nowy album. Jej wielbicielami są również inni artyści. A że Norah kocha muzykę i nagrywanie sprawia jej prawdziwą przyjemność, chętnie udziela się w cudzych kompozycjach. Rzadziej jednak zaprasza gości do zaśpiewania we własnych piosenkach. Wydany w 2010 roku album “…Featuring” jest zbiorem jej muzycznych kolaboracji.

Do 2010 roku Norah Jones wydała cztery studyjne płyty. Przyglądając ich tracklisty nie trudno zwrócić uwagę na małą liczbę duetów. Na debiutanckim “Come Away With Me” oraz “Not Too Late” czy “The Fall” artystka ani myśli odsuwać się w kąt. Jedynie na swojej drugiej płycie, “Feels Like Home”, postanowiła zaprosić pewną wokalistkę – legendę country Dolly Parton. Jak więc się okazuje, to Norah częściej przebiera w propozycjach od innych muzyków. Powiem szczerze, że wcale mnie to nie dziwi. Jones zapracowała na swoją wysoką pozycję w muzycznym świecie.

Jeśli dotychczas Norah Jones kojarzyła wam się jedynie z muzyką jazzową, słuchając tej składanki możecie być bardzo zaskoczeni. Wokalistka udowodniła, że jest osobą otwartą na nowe doświadczenia. Jazzujących piosenek tu wprawdzie nie brakuje, ale gdzieniegdzie pojawia się też country, alternatywny pop i rock a nawet hip hop. W tym wszystkim najlepsze jest to, że słuchając płyty “…Featuring”, nie ma się wrażenia, że Jones gdzieś nie pasuje, że źle brzmi, czy po prostu, że skoro jest raczej spokojną osobą, przepadnie przy pozostałych, nieraz bardziej wyrazistych artystach. Norah jest niestety idealna.

Podróż po najciekawszych kolaboracjach artystki rozpoczyna się od utworu “Love Me”. Nagrany on został przez zespół The Little Willies, którego Jones jest wokalistką. “Love Me” to pozytywna, ładnie zagrana i zaśpiewana piosenka, w tle której usłyszeć możemy męskie chórki. Ciekawa byłam efektu współpracy Nory z zespołem Foo Fighters. Grupa ta kojarzyła mi się z rockowymi, przebojowymi utworami. A tymczasem “Virginia Moon” okazała się być delikatną kompozycją bez nagłych zwrotów akcji. Fani ostrych gitar z pewnością będą zawiedzeni, pozostałym zaś polecam drugi dysk wydawnictwa Foo Fighters “In Your Honor” pełen takich subtelnych nagrań. Równie spokojnie, ale jednak nieco bardziej żywiołowo, jest w duecie z Seanem Bones “Turn Them”. Dalej otrzymujemy jedną ze wspólnych piosenek wokalistki i działającego od lat 50. artysty – Williego Nelsona. Nagrali razem popularny bożonarodzeniowy kawałek “Baby It’s Cold Outside”. Na pierwszy plan tej eleganckiej kompozycji wysuwa się Norah, która nieco kokietuje słuchacza, Nelson pojawia się jedynie w tle. Chwilę później za sprawą utrzymanego w stylu country “Bull Ride” (ft. Sasha Dobson) pozostawiamy trzaskający ogień w kominku i przenosimy się na pole kukurydzy, by razem z dwiema paniami pobujać się w rytm ich piosenki. Echa country pobrzmiewają również w “Loretta” oraz, co nie powinno być zaskoczeniem, w cudownym, pełnym ciepła duecie Nory z Dolly Parton “Creepin’ In”.

Nie tylko zespół The Little Willies jest pobocznym muzycznym projektem, w którym udziela się Jones. Jest ona również członkinią El Madmo, w którym prezentuje swoją mroczniejszą i bardziej tajemniczą stronę. I taka też jest piosenka “The Best Part”.

Warto zwrócić uwagę na akustyczny efekt współpracy Nory z hip hopowym duetem Outkast – “Take Off Your Cool”. Zaskoczyło mnie, że hip hopowe bity zamienione zostały na gitarę. Bardziej rasowo, nazwijmy to tak, brzmią duety artystki z Q-Tipem (“Life Is Better”) i Talibem Kweli (“Soon the New Day”; kompozycja ta świetnie pasowałaby do Amy Winehouse). Świetnie wypada rozmarzone, indie popowe “Little You, Ugly Jack, Prophet John” nagrane z zespołem Belle & Sebastian.

Nie zabrakło oczywiście duetów z artystami, którzy, tak jak Norah, jazz mają we krwi. Mamy tu nieśpieszne “More Than This”, w którym na gitarze zagrał Charlie Hunter; wspaniałe “Court & Spark”, w którym swój ślad odcisnął jeden z najwybitniejszych kompozytorów – Herbie Hancock czy “Ruler of My Heart” nagrane z zespołem Dirty Dozen Brass Band. Nie można zapomnieć o duecie ze zmarłym w 2004 roku muzyku Ray’em Charlesem “Here We Go Again”. Jest to jedna z jego ostatnich kompozycji. Cudowne jest to, że piosenka ta brzmi nie jak nagrana w XXI wieku, ale dobre czterdzieści lat wcześniej.

Mam cichą nadzieję, że za parę lat wydana zostanie druga część tej składanki. W końcu od 2010 roku artystka nie próżnowała i nadal chętnie udzielała się wokalnie w cudzych kompozycjach. Warto przede wszystkim odnotować tu jej muzyczny projekt z Billie Joe Armstrongiem – hołd dla duetu The Everly Brothers – „Foreverly”. Nie powinno zabraknąć również jej duetu z legendą jazzu, Tonym Bennettem, „Speak Low”; efektu współpracy z Danger Mouse’m i Danielem Luppi „Black” czy jednego z wielu nowych featuringów z Williem Nelsonem (polecam „Walkin’”). Warto dodać, że wydając taki krążek jak “…Featuring”, Norah wykazała się pomysłowością. Mogła przecież wydać zwykłego best of’a. Ona jednak wolała postawić sobie poprzeczkę wysoko i zaskoczyć słuchacza, który znał ją dotychczas jedynie ze studyjnych płyt. Chociaż dla mnie twórczość Jones nie jest zagadką, sama byłam zdziwiona, w ilu najróżniejszych utworach artystka się udzielała.

9 Replies to “#456 Norah Jones “…Featuring” (2010)”

  1. Nie znam Nory, więc nie będę się wypowiadać, ale recenzja bardzo mi się podoba.

    Co do “Twoja Twarz Brzmi Znajomo” to wydaje mi się, że nieco przesadzili z ukazaniem tam Mansona. Zrobili z niego kogoś kim nie jest – idiotę, zwierzaka i satanistę.

    Pozdrawiam, NAMUZOWANI

  2. Mam w planach jakiś album (albumy?) od niej, może i po ten sięgnę 🙂 O ile ją polubię ;D

Odpowiedz na „~EwaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *