20. AGUILERA PARODIUJE KOLEŻANKI Niby miała być w 2015 roku nowa płyta, ale skończyło się na dwóch utworach do serialu “Nashville” i balladzie “Anywhere But Here”. Christina Aguilera do najpracowitszych wokalistek niestety nie należy. W minionym roku sprawiła jednak, że na twarzach wielu fanów (i nie tylko ich) pojawił się uśmiech. Odkryła w sobie talent do… naśladowania koleżanek po fachu. Najpierw w talk show Jimmy’ego Fallona śpiewała głosem Britney Spears, Cher i Shakiry (video ma prawie 50 milionów odsłon). Później wcieliła się w nie (i, dodatkowo, w Miley Cyrus, Się i Lady Gagę) w filmiku dla “The Voice”, pokazując, jak gwiazdy estrady sprawdziłyby się w roli jurora tego talent show.
19. WHO IS BECK? Nie ma nic złego w trzymaniu kciuków za ulubionych artystów. Ale czasami takie kibicowanie wymyka się spod kontroli. Przekonaliśmy się o tym w lutym, po rozdaniu nagród Grammy. Mało kto spodziewał się, by w kategorii “Album roku” triumfował Beck. Artysta rywalizował bowiem z popularniejszymi gwiazdami, w tym i samą Beyonce. Nikt nie przewidział także, że ten skromny i utalentowany muzyk będzie sprawcą takiego zamieszania! Jak on w ogóle mógł ośmielić się odebrać nagrodę Beyonce?! Ano mógł. I bardzo się cieszę, że to zrobił. Już przemilczę Kanyego Westa, skradającego się za Beckiem na scenę (czyżby chciał wyrwać mu pozłacany gramofon z ręki?), ale jego późniejsze słowa o tym, że Beck powinien respektować sztukę Beyonce i oddać jej swoją nagrodę, zasługują na tytuł najgłupszej wypowiedzi 2015 roku. Oliwy do ognia dolali fani wokalistki, którzy mieszali Becka (masowe ocenianie jego płyty “Morning Phase” na 1*) z błotem i gdzie mogli, zostawiali komentarz “who is Beck?”.
18. ONE DIRECTION W ROZSYPCE To musiało się kiedyś stać. Brytyjski boysband One Direction od czasu swojego debiutu bije rekordy popularności i zdobywa rzesze (głównie małoletnich) fanek. Jednak wydawanie płyt rok po roku, ciągłe trasy koncertowe i masa innych zobowiązań może odcisnąć na człowieku swoje piętno. Najpierw z zespołu odszedł Zayn Malik (niby pod pretekstem odpoczynku od sławy, a tymczasem jego solowa płyta już ma status “w drodze”), a pod koniec roku (po wydaniu piątego krążka) boysband wypuścił ostatni singiel o dużo mówiącym tytule “History”. Czyżby to był już koniec One Direction? Oficjalnie to tylko hiatus. A nieoficjalnie? Być może management chłopaków podał taką wersję, by nie doszło do masowej histerii?
17. NIERÓWNOŚĆ ROKU Nowa płyta Madonny “Rebel Heart”, wydana trzy lata po zasmucająco słabym “MDNA”, nie okazała się być takim komercyjnym sukcesem, jak wiele innych wydawnictw Królowej Popu. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest słaba promocja utworów artystki w stacjach radiowych. Przeszkodą w ich puszczaniu w eterze jest… wiek Madonny. Wokalistka jest ponoć za stara dla młodego słuchacza. Sprawa jest o tyle bulwersująca, że żaden mężczyzna z powodu swojego wieku nie jest w taki sposób dyskryminowany. Jak to jest, że Madonnę wysyła się na emeryturę, a wszyscy z radością przyjmują nowy, tak samo nowoczesny album 74-letniego Giorgio Morodera?
16. NA CENZUROWANYM Kilka słów za daleko i mozolnie budowana pozycja w show biznesie potrafi runąć jak zamek z kart. Przekonali się o tym Natalia Kills i Ten Walls. Amerykańska gwiazdka zasiadła wraz ze swoim mężem, wokalistą Willy Moonem, w jury nowozelandzkiej edycji „X-Factora”. Natalia ściągnęła na siebie złość całego świata po tym, jak podczas odcinka na żywo zmieszała z błotem jednego z uczestników show. Czyżby aż tak nie spodobał się jej występ wokalisty? Nie! Poszło o jego wygląd. Według niej ubrany w garnitur (!) Joe Irvine skopiował image jej męża. Rozumiem, że Natalia bardzo chciała bronić honoru swojego ukochanego, ale czy tylko on ma monopol na noszenie garnituru? Litewski producent Ten Walls podpadł natomiast za swój wpis o homoseksualizmie. Nie muszę chyba dodawać, że raczej do zwolenników tęczy nie należy. Od razu został skrytykowany, obrzucony hejtami i, co najgorsze, wykreślony z line upów kilku festiwali.
15. STREAMING Nikogo nie trzeba przekonywać, że płyty sprzedają się coraz gorzej. Mało kto decyduje się na wydanie kilkudziesięciu złotych na CD, kiedy dzięki kilku kliknięciom w Internecie ma ten materiał za darmo, co prowadzi do tego, że zarabiający niewiele na swoich piosenkach artyści dostają jeszcze mniej. Lekarstwem na piractwo miały być serwisy streamingowe. W 2015 roku pojawiły się dwie nowe platformy – TIDAL oraz Apple Music. Pierwsza z nich, założona przez Jay’a Z, szczyci się tym, że daje nam dostęp do ekskluzywnych premier. Jest to jednak zabawka płatna. Podobnie jak Apple Music. Nie wiadomo, czy w przyszłości nie będziemy musieli płacić i za moje ulubione Spotify, z którym już dziś niektóre gwiazdy nie chcą współpracować. Mam tylko nadzieję, że ten chaos z serwisami streamingowymi nie doprowadzi do tego, że słuchacze wrócą do piratowania.
14. POLSKIE FESTIWALE W 2014 roku nad rodzimymi festiwalami zebrały się czarne chmury. W minionym sytuacja się poprawiła. Woodstock zgromadził największą publiczność, Tauron Nowa Muzyka i OFF Festival tłumie zostały odwiedzone przez zadowolonych hipsterów, Audioriver świętował swoje 10-lecie a Open’er ściągnął takie gwiazdy, że nikt nie myślał narzekać (dawno nie było tak eklektycznej edycji tej imprezy). Do gry z hukiem wrócił krakowski Live Festival, proponując nam występy Kendricka Lamara i Foals. Jedynie Orange Warsaw Festival, który w 2014 roku pozytywnie zaskoczył, w 2015 zdenerwował fanów muzyki pustymi obietnicami i żonglowaniem cenami biletów.
13. TAYLOR $WIFT Sporo zarabiająca wokalistka ostatnio dała się poznać jako osoba, której w głowie tylko… pieniądze. Taylor pokazała swoją pazerną i chytrą twarz. Usunęła z katalogu Spotify wszystkie swoje płyty, zmuszając niejako osoby chcące zapoznać się z zawartymi na nich piosenkami do ich zakupu. Stoczyła wojnę z Apple Music o wyższe honorarium za zgodę na publikację swoich nagrań. Hitem jest jednak zastrzeżenie imienia, nazwiska oaz tytułów i wersów piosenek. Chcielibyście nazwać swój produkt Fearless albo zaprojektować koszulkę z napisem Could Show You Incredible Things? Pozew od teamu piosenkarki macie jak w banku. Śmiać się czy płakać? Dopuszczalny poziom absurdu został właśnie przekroczony.
12. ROZCZAROWANIA I POZYTYWNE ZASKOCZENIA Albumem “Ghost Stories” Coldplay pożegnali się z rockiem. Krążkiem “A Head Full of Dreams” machają na powitanie popowym melodiom. Tak jak grupę uwielbiam, tak jestem zasmucona ich nowymi piosenkami. Mało które fragmenty ostatnich kompozycji kapeli do mnie trafiają. Jestem także rozczarowana “Wilder Mind” Mumford & Sons. Znana z folk rockowych piosenek grupa zaprezentowała nam nijakie rockowe melodie, tracąc tym samym indywidualność. Nie zachwyca mnie też “How Big, How Blue, How Beautiful” Florence + the Machine. Kapela opuściła baśniowe krainy i zeszła na ziemię. Piosenki nabrały koncertowego rozmachu, ale straciły pierwiastek niezwykłości. I bardzo mi to przeszkadza. A kto poszedł po rozum do głowy? Po przewidywalnym “Freedom” pójście w jazzowe klimaty dobrze zrobiło Rebece Ferguson. Polskiemu duetowi The Dumplings udało się mnie do siebie przekonać mroczniejszym, nie tak infantylnym jak debiut albumem “Sea You Later”. Zaplusowała też Selena Gomez, która fajnie sprawdziła się w popowo-rhythm’and’bluesowych melodiach.
11. KONCERTY ROKU Z roku na rok jest coraz lepiej. Polscy słuchacze w 2015 roku mieli możliwość uczestniczenia w sporej liczbie interesujących muzycznych wydarzeń. Ciężko mi je wszystkie tu wypisać i nad każdym pochylić się choć na sekundę, dlatego podpunkt ten będzie miał wzmiankowy charakter. Do Polski w 2015 roku powróciły m.in. takie kapele jak Florence + the Machine (wyprzedany koncert w Łodzi!), Mumford & Sons, Linkin Park, 30 Seconds to Mars, Disclosure, The Vaccines, Foals, Alt-J, Kasabian i The Chemical Brothers. Nie obyło się bez występów solistów, których grupę reprezentują m.in. Macy Gray, Diana Krall, Kelis, FKA twigs, Chet Faker, Hozier, Imany i Fink. W 2015 roku po raz pierwszy z polską publicznością zetknęli się Drake, Paloma Faith, Alamaba Shakes, Ed Sheeran i Father John Misty.
10. POWROTY ROKU 2015 rok był rokiem zaskakujących, choć niezbyt spektakularnych (w komercyjnym aspekcie) powrotów. Nie nuciliśmy nowych przebojów gwiazd estrady, choć albumy zbierały przychylne recenzje. Ucieszyło mnie pojawienie się nowej płyty Jazmine Sullivan “Reality Show”. Wokalistka zarzekała się kilka lat temu, że rzuca śpiewanie. Słuchacze powoli tracili też nadzieję na słyszenie czegoś nowego od Blur, Janet Jackson i Faith No More. Ich nowe płyty trafiły jednak nie tylko do starych sympatyków, ale i młodszych stażem fanów. W 2015 roku zaobserwowaliśmy powroty gwiazd, które lubią bawić się elektroniką – Giorgio Moroder, Roisin Murphy, The Chemical Brothers, The Prodigy i Björk. Mnie jednak bardziej zainteresowała inspirowana reggae płyta Joss Stone oraz “telefoniczny” mixtape Eryki Badu. Zaskoczył powrót Justina Biebera. Wydawałoby się, że jego fanki przelały swoją miłość na One Direction. Nic z tego. Bieber znów jest “hot”. Na fali popularności kobiecego hip hopu przypomnieć o sobie próbowała także Lil Mama (udane single “ROCKABARBABY” i “Sausage”) oraz Missy Elliott, która najpierw “pozamiatała” w gościnnym występie z Katy Perry podczas Super Bowl, a potem wypuściła singiel “WTF (Where They From”).
9. THE WEEKND NOWYM KRÓLEM POPU? Nie było w 2015 roku wokalisty, który skuteczniej rozpalałby listy przebojów. Popularność kanadyjskiego wokalisty bardzo mnie zaskoczyła. Debiutował on bowiem w 2011 roku (wrzucając co jakiś czas nową epkę do sieci). Debiutancki longplay “Kiss Land” wydał w 2013 roku, a w międzyczasie chętnie udzielał się w cudzych numerach (śpiewał m.in. u M.I.A. i Lorde). Rozgłos przyniósł mu singiel “Earned It”, który promował film “Fifty Shades of Grey”. Potem poszło z górki. Kolejne numery, “The Hills” i “Can’t Feel My Face”, doszły do 1. miejsca w USA i Kanadzie, stając się przebojami także w innych miejscach globu. Powili rozgłos zdobywa także “In the Night”. A w kolejce stoi “Acquainted”. Piosenki sprawiły, że The Weeknd stał się stałym bywalcem branżowych imprez. Wydana w sierpniu płyta “Beauty Behind the Madness” zadebiutowała na 1. miejscu listy bestsellerów w wielu krajach świata, stając się jednym z najlepiej sprzedających się albumów 2015 roku.
8. KTO ZABIŁ AMY WINEHOUSE? Ten film musiał kiedyś powstać. Cieszę się jednak, że miało to miejsce dopiero w tym roku, cztery lata po odejściu wybitnej wokalistki, jaką niewątpliwie była Amy Winehouse. Wyreżyserowany przez Asifa Kapadia dokument “Amy” to dwugodzinna podróż do świata utalentowanej, lecz niesamowicie wrażliwej dziewczyny, której największym problemem był brak wokół niej życzliwych ludzi, którzy w porę by nią potrząsnęli. Twórcy filmu nikogo nie oskarżają i nie wskazują, kto w największym stopniu przyczynił się do śmierci artystki. Tę ocenę pozostawili nam. Po obejrzeniu “Amy” odpowiedź na postawione na początku pytanie brzmi niestety następująco: wszyscy. Partner, który wciągnął ją w świat narkotyków. Ojciec, który polubił życie w blasku fleszy. Media, które drwiły z jej uzależnienia. Paparazzi, którzy nie dawali jej spokojnie wychodzić z domu. Współpracownicy, którzy wypychali ją na scenę. A nawet my, którzy byliśmy spragnieni kolejnych newsów z jej życia.
7. BYĆ JAK ADELE Dla wielu jej album “25” był najbardziej oczekiwanych wydawnictwem 2015 roku. W zasadzie nie ważna była jego zawartość. Sam fakt, że nagrała go właśnie Adele, zapewniał mu miejsce w rankingach najpopularniejszych i najlepszych krążków roku (u mnie wylądował dopiero na 64. pozycji). Płyta “21” postawiła wokalistce poprzeczkę niezwykle wysoko, stając się jednym z najlepiej sprzedających się wydawnictw XXI wieku. Szał na Brytyjkę od nowa zaczął się w październiku, kiedy usłyszeliśmy (dość, moim zdaniem, przeciętny) singiel “Hello”. Piosenka, jak i nakręcony do niej klip, biją wciąż rekordy popularności. Kolejki ustawiły się i po nowy album Adele. Do końca roku album zakupiło prawie 15 milionów słuchaczy. Szybko wyprzedano także bilety na jej europejskie i amerykańskie koncerty. Krótko mówiąc Adele znów jest “hot”. I zagadką pozostaje, jak długo jeszcze potrwa jej dobra passa.
6. METAMORFOZA ROKU Najpierw Miley Cyrus latała w blond peruce wcielając się w rolę Hannah Montana. Potem ścięła się “na zapałkę” i brutalnie odcięła od wizerunku gwiazdki Disney’a. Za tym przyszła i muzyczna zmiana. Otrzymaliśmy album “Bangerz”, który oprócz kilku piosenek (m.in. “4×4” i “FU”) nie miał się czym pochwalić. W sierpniu Miley poprowadziła galę MTV Video Music Awards 2015 i choć szokowała coraz to mniej zakrywającym przebraniem, zrobiła coś, czego się nie spodziewałam. Wydała album. Nie jakiśtam ale TEN. “Miley Cyrus & Her Dead Petz” sfinansowane zostało przez artystkę i umieszczone za darmo (!) w sieci. Ta decyzja nie dziwi. Wytwórnia nigdy by jej tego nie wydała, bo płyta jest po prostu za dobra. Eksperymentalna, wciągająca, ciekawa. Nie ma tu popowych przebojów. Jest za to porządna muzyka, najczęściej elektroniczna. Ale zachwycające ballady też się trafiają. Taką Cyrus kupuję w 100%. “Miley Cyrus & Her Dead Petz” nie jest albumem osoby, która nie wie co robić i nie ma pomysłu na swoją twórczość. To raczej świadectwo olbrzymiej dojrzałości. Brawo!
5. COLLABORATIONS DON’T WORK? Piosenka o takim tytule trafiła na album świeżutkiej kapeli FFS, tworzonej przez muzyków Franz Ferdinand i Sparks. Tytuł jest o tyle intrygujący, że supergrupa jest sprawcą naprawdę świetnej płyty “FFS”, udowadniającej, że z łączenia się dwóch różnych zespołów może wyjść coś dobrego. A kto jeszcze w 2015 roku szukał szczęścia w innych projektach? Warto zwrócić uwagę na zespół Dana Auerbacha. Muzyk zamienił blues rockowe granie The Black Keys na lżejsze piosenki The Arcs. Lider The National, Matt Berninger, dał się poznać z “nie tak depresyjnej” strony w EL VY, duecie tworzonym z Brentem Knopfem. Zaskoczyła też Bat For Lashes, która z grupą Toy powołała do życia zespół SEXWITCH. Koniecznie trzeba odnotować powrót The Dead Weather (kapeli tworzoną przez Jacka White’a, Alison Mosshart, Deana Fertita i Jacka Lawrence’a) oraz jazzowy album-niespodziankę “Just the Two of Us” nagrany przez Margaret u boku Matta Duska.
4. POSZUKIWANA Kiedy w listopadzie 2013 roku nie otrzymaliśmy od Rihanny nowej płyty, byliśmy zaskoczeni. Kiedy i rok później nic nie wydała, lekko się zaniepokoiliśmy. Jednak 2015 rok był rokiem prawdziwej histerii. W styczniu poznaliśmy akustyczne nagranie “FourFiveSeconds”, niedługo potem zadziorne “Bitch Better Have My Money” i poruszające “American Oxygen”. Trzy zupełnie różne piosenki, a o płycie cichutko. Do czasu. Rihanna pojawiła się w jednej z galerii sztuki w Los Angeles, gdzie odsłoniła obraz Roy’a Nachuma, który znaleźć się ma na okładce albumu “ANTI”. Niedługo potem w Internecie zaczęły pojawiać się świetnie sfilmowane filmiki (autorstwa samego Woodkida). Zapowiedziano także światową trasę koncertową. Tylko media się nie popisały wyznaczaniem co tydzień nowej, fałszywej daty premiery “ANTI”. Nie lepiej cierpliwie poczekać? Będzie na co. Obserwuję karierę Rihanny od początku i jeszcze nie widziałam, by tak zależało jej na jakiejkolwiek płycie.
3. PRZEBÓJ ROKU W pierwszej połowie 2015 roku fanom Mariah Carey ciśnienie podniosła funkująca, przywodząca na myśl klimat późnych lat 70. piosenka “Uptown Funk” w wykonaniu Marka Ronsona i Bruno Marsa. Utwór stał się wielkim przebojem, i jak osiadł na szczycie amerykańskiej listy Billboard Hot 100, tak nie opuszczał go przez długi czas. Dotychczasowy rekord ustanowiony został w marcu 1996 roku, kiedy swój ostatni, a zarazem szesnasty tydzień na pierwszym miejscu spędzała ballada “One Sweet Day” w wykonaniu Mariah Carey i Boyz II Men. Produkcji Ronsona zabrakło dwóch tygodni do zrównania się z artystką i raptem dodatkowego jednego, by pobić jej rekord. Mocno trzymałam kciuki, by pozycja Carey została niezachwiana. Utwór “Uptown Funk” może i porusza ciało, ale to “One Sweet Day” porusza serca.
2. PŁYTOWE NIESPODZIANKI Odkąd w 2013 roku Beyonce z zaskoczenia wydała imienny album, wszyscy zadawali sobie pytanie: kto jeszcze zdecyduje się na taki krok? Przyznam szczerze, że wolę być na bieżąco informowana o postępach w nagrywaniu płyt. Miło jest na coś czekać. W przypadku albumów-niespodzianek robi się za dużo chwilowego zamieszania. W 2015 roku zaobserwowałam jedynie dwie wydane z zaskoczenia płyty, choć oczywiście mogłoby być ich więcej. W lutym nowy miaxtape “If You’re Reading This It’s Too Late” wydał Drake. Pod koniec sierpnia z krążkiem wyskoczyła Miley Cyrus. W połowie grudnia swoją debiutancką płytę “ARDIPITHECUS” wydała Willow. Co jeszcze mnie zaskoczyło? Na pewno świąteczny album rodzinnego girlsbandu The Braxtons. Dziewczyny, chociaż zespół założyły już w latach 80., dopiero teraz nagrały całą piątką jakiś materiał. Nie spodziewałam się też, że dorosły, dojrzały facet, jakim niewątpliwie jest Ryan Adams, postanowi na nowo zinterpretować “1989” Taylor Swift. Niespodzianką jest dla mnie też stylistyka piątego krążka indie rockowej grupy Editors. “In Dream” skręca w elektroniczne, syntetyczne rejony. Pod koniec roku zaczęły pojawiać się różne reedycje. Ciekawie do tematu podszedł zespół Fall Out Boy, który swoje ostatnie piosenki nagrał z gościnnym udziałem gwiazd… hip hopu. Björk natomiast elektroniczne melodie utworów z “Vulnicura” zamieniła na… smyczkowe aranżacje.
1. ZAMACH NA MUZYKĘ 13. listopada cały świat patrzył na Paryż. W mieście doszło do krwawych zamachów terrorystycznych. Największa grupa ludzi zginęła podczas występu Eagles of Death Metal. Czy idąc na koncert, któraś z tych osób pomyślała, że może już z niego nie wrócić? W cywilizowanym świecie? Podejrzewam, że nie. Islamiści uderzyli nie tyle w naszą wolność, co w poczucie bezpieczeństwa. Co dziś czują osoby, które przebywały wówczas w Bataclan? Kiedy odważą się ponownie wybrać na jakieś kulturalne wydarzenie? Co czuje sam zespół, już wiemy. Grupa udzieliła poruszającego wywiadu. Fani nie pozostali im dłużni, wprowadzając utwór “Save a Prayer” na listy przebojów. Jakiś czas później Eagles of Death Metal powrócili do Paryża, by wystąpić u boku U2, a Jesse Hughes już zapowiedział, że chce, by jego zespół był pierwszym, który zagra po ponownym otwarciu sali koncertowej: nasi przyjaciele poszli tam, by posłuchać rock’n’rolla i zginęli. Zamierzam tam wrócić i żyć.
Kiedyś zabiją nas dwie rzeczy: poprawność polityczna i tolerancja. Europejscy przywódcy mają klapki na oczach. My jesteśmy rozbrojeni. A wróg powoli zaczyna panoszyć się na naszym terenie, co jakiś czas wprowadzając w stan gotowości całe miasta. Czas na rysowanie pacyfek już się skończył…
……………………………………………………………………………….
2015 rok to czas zmian. Niedużych, ale zauważalnych. Przez dwanaście miesięcy rosła we mnie chęć do zmienienia wyglądu strony. Wypróbowałam po trzy razy wszystkie dostępne szablony, by poznać ich zalety i wady. Żaden nie spełnił moich oczekiwań w 100%, ale użytemu mogę najmniej zarzucić. Potrzebowałam tego odświeżenia. Mam nadzieję, że i wam, drodzy czytelnicy, ta metamorfoza się podoba.
Zmiany dotknęły także magazyn “MadHouse”, który na blogu ukazywał się od 2011 roku co dwa miesiące. Gazeta przeszła już do historii, lecz wszystkie artykuły dostępne są w odpowiednich zakładkach menu “Muzyka”. Jako ciekawostkę dodam, że ostatnią gwiazdą goszczącą na okładce “MH” była Lauryn Hill.
W 2015 roku postanowiłam po raz pierwszy w swojej dziennikarskiej karierze zmierzyć się z gatunkiem, jakim jest felieton (Jedna piosenka – wiele wspomnień; AAA Headliner potrzebny od zaraz). Ciąg dalszy z pewnością nastąpi, jeśli tylko trafię na temat, któremu warto poświęcić kilka godzin mojego życia. W minionym roku oddałam do waszej dyspozycji kilka nowych rubryk. Na koniec każdego miesiąca przygotowywałam zbiór kilku newsów (#CUTOFF). W IN&OUT postanowiłam przyjrzeć się twórczości cenionych przeze mnie gwiazd estrady i wskazywać mocne, jak i słabe płyty czy single. Gorszych piosenek nie ignoruję też w SING WITH ME – tu jednak skupiam się jedynie na kolaboracjach, prezentując także swoje ulubione duety. Pod koniec roku zadebiutowała ostatnia jak na razie “świeżynka” ODNOWA, której tematyka kręci się wokół coverów popularnych nagrań.
Nie zapomniałam jednak i o stałych, lubianych rubrykach. Najbardziej rozrósł się dział RANKINGI. W 2014 roku opublikowałam ich jedynie cztery, w ubiegłym zaś aż trzynaście. Dotyczyły one m.in. najlepszych nie-singlowych piosenek Rihanny i najlepszych ballad Madonny. Powiększył się także dział z RELACJAMI, w którym możecie już znaleźć moje wrażenia m.in. po koncertach Selah Sue i Florence + The Machine.
Najczęściej słuchani artyści
MADONNA | JANET JACKSON | KYLIE MINOGUE | TOM WIATS | MARIAH CAREY | PJ HARVEY | IMAGINE DRAGONS | EDITORS | COLDPLAY | MILEY CYRUS
Najczęściej słuchane płyty
MADONNA REBEL HEART | MILEY CYRUS MILEY CYRUS & HER DEAD PETZ | IMAGINE DRAGONS SMOKE + MIRRORS | LANA DEL REY HONEYMOON | JAKE BUGG JAKE BUGG | EDITORS IN DREAM | BON IVER FOR EMMA, FOREVER AGO | BENJAMIN CLEMENTINE AT LEAST FOR NOW | SELAH SUE REASON | DAWID PODSIADŁO ANNOYANCE AND DISAPPOINTMENT
Najczęściej słuchane piosenki:
NICK CAVE AND THE BAD SEEDS WATCHING ALICE | BLUR THERE ARE TOO MANY OF US | EDITORS NO HARM | IMAGINE DRAGONS SHOTS | SKUBAS NIE MAM DLA CIEBIE MIŁOŚCI | COLDPLAY GREEN EYES | THE VACCINES DREAM LOVER | FLORENCE + THE MACHINE WHAT KIND OF MAN | FOALS WHAT WENT DOWN | FLORENCE + THE MACHINE ST JUDE
Serwis Spotify jak zawsze wyszedł mi na przeciw, udostępniając pod koniec roku dane, które posłużyć mogą za moje indywidualne podsumowanie roku. Najbardziej zaciekawiła mnie informacja, jacy artyści towarzyszyli mi podczas poszczególnych pór roku. Czy pogoda ma wpływ na to, czego słuchamy? Patrząc na moje zimowe statystyki jestem w stanie odpowiedzieć “tak”. W moich głośnikach najczęściej rozbrzmiewały ciepłe numery Sade i Diany Krall oraz gorzkie, knajpiane, ale rozgrzewające kompozycje Toma Waitsa. Lato to jednak minęło mi na niesłuchaniu typowych letnich, radosnych przebojów. Chętnie zagłębiłam się w alternatywno-rockowe melodie PJ Harvey i mrożące krew w żyłach piosenki Chelsea Wolfe. Zarówno soundtrack mojej wiosny, jak i jesieni, był mniej spójny. Jake Bugg obok Selah Sue. Melanie Martinez obok The Vaccines. Lana Del Rey obok Janet Jackson.
Przeczytałem od deski do deski i muszę powiedzieć, że najbardziej mnie cieszy w Twoim zestawieniu obecność PJ Harvey. Każdy nowy słuchacz to zawsze wielkie zwycięstwo. O tej Pani trzeba pisać ile się da 😉
Pozdrawiam, Bartek
http://bartosz-po-prostu.blog.pl
bardzo fajne podsumowanie 🙂
NN
Za Taylor nigdy nie przepadałam a jeśli chodzi o album Miley to nie rozumiem w czym się tu zachwycać.
http://celebrity-flash.blogspot.com/
O! Jak mi się podoba to, co napisałaś o Swift. Nie ma nikogo, kogo bym w równym stopniu nie trawiła. 😉
Ja też się cieszę, że ktoś inny, mniej znany a nie Beyonce wygrał Grammy. Ludzie w tych czasach są nienormalni, że się tak zachowali. Wiadomo, że kiedyś nastąpi ich koniec. Każdy boysband się rozpada. Co do Taylor… Gdzieś kiedyś czytałam, że powiedziała, że nie zależy jej na kasie, jednak jej czyny mówią co innego. Jest pazerna i tyle. W The Weeknd nic nie widzę. Średnio podoba mi się jego twórczość.
Zbieram się właśnie by obejrzeć film o Amy. Jestem bardzo jego ciekawa i po twoim opisie widać, że naprawdę warto go obejrzeć.
A Rihanna mnie polowi wkurza. Pewnie jak wyjdzie ta płyta wreszcie to przejdzie mi na nią złość 😀
U mnie na blogu pojawiła się nowa notka. Zapraszam.
http://www.Rebelle-K.blog.pl
Bardzo mi się podoba to podsumowanie. Paradowanie przez Christine wyszło fantastycznie. Uwielbiam ją i czekam na jej płytę nową. O Taylor mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się tego po niej. Wiadomo co kasa robi z człowiekiem. Co do 1D to nie sądziłam ze to nastąpi tak szybko. Na http://jlo-poland.blogspot.com/ NN
Moim zdaniem, jeśli Taylor Swift ma za chęć zablokowanie wszystkich swoim albumów na platformach muzycznych to ma do tego całkowite prawo. Jakby nie patrzeć to jest jej praca i jakiekolwiek miliony by nie zgarniała za swoje nagrania może się jej nie podobać idea darmowych (lub też nie) aplikacji muzycznych. Adele też tak zrobiła z ostatnim albumem i nikt do niej nie ma o to pretensji. A że reszta świata robi inaczej? Ich sprawa 🙂
Zapraszam na nowy post http://magdalenatul.blog.pl.
20. Była niezła, ale nic nie przebije Ariany Grande! Tak, mówię to ja, NamuzowAnka xD
17. Serio ktoś się przejmuje popularnością i komercyjnym sukcesem? Moi wszyscy ulubieni wykonawcy razem wzięci nie są tak popularni jak Madonna.
15. A ja tam muzykę piracę (arrr!), ale sporo albumów kupuję. Oczywiście tylko te, na których naprawdę mi zależy. Chyba wychodzę w takiej sytuacji na 0.
14. Na Woodstocku byli super wykonawcy (Within Temptation, Eluveitie <3, Curly Heads, Oberschlesien), no ale tam nie jedzie się też dla samej muzyki, a całej reszty. Takie mam wrażenie. Pozostałe festiwale – nuuuda. Daleko nam do Wacken Open Air, Rock am Ring czy Download Festival.
9. Król popu o którym dowiedziałam się kilka dni temu, a wcześniej słyszałam tylko jego piosenkę z Laną nawet nie do końca wiedząc, że to jego. To już lepiej niech MJ zostanie królem na zawsze.
6. Oj tak, slay roku jak nic.
3. Przebój roku, a nawet go nie znam. Czy ze mną jest coś nie tak?!
1. Dokładnie zgadzam się z tym co napisałaś na końcu. Wątpię jednak by Europa przejrzała na oczy. Jeśli to zrobi, będzie już za późno, ciapaci z mniejszości staną się większością i w demokratyczny sposób wybiorą sobą taki rząd, który najbardziej im pasuje. A później… strach nawet myśleć.
Pod koniec grudnia miałam przyjemność być na koncercie Nightwisha w Londynie i naprawdę obawiałam się zamachu, jak i wiele innych osób. Całe szczęście nic się nie stało, ale to naprawdę nie do przyjęcia, że w ogóle takie myśli chodziły mi po głowie…
Pozdrawiam, Namuzowani
Podsumowania z rozmachem, super 🙂 Zawsze z chęcią odwiedzam Twojego bloga, bo wiem, że bedzie fajnie napisane o ciekawych rzeczach.
Nagroda dla Becka pokazuje, że jeszcze tli się nadzieja dla muzyki. Zmiana Cyrus moze wyszła na lepsze, ale nadal tego nie kupuje 😀 zaś o nr 1 chyba nie ma co dyskutowac…
Zapraszam, nasze ulubione piosenki z 2015 w dwóch wpisach http://lechartz.blogspot.com
Fajnie,że Adele znalazła się w twoim zestawieniu
PS: Vanessa w The Break Room Cafe- więcej w NN
http://www.vanessa-actress.blog.onet.pl
Bardzo fajny ranking. Super, że Adele i Florence się na nim znalazły:D
Zapraszam do przeczytania mojego najnowszego wpisu
http://wiadomoscmasz.blog.pl/2016/01/09/podroze-w-niesamowite-miejsca-bez-wychodzenia-z-domu/
Bardzo fajny ranking:D
Zapraszam do przeczytania mojego najnowszego wpisu
http://wiadomoscmasz.blog.pl/2016/01/09/podroze-w-niesamowite-miejsca-bez-wychodzenia-z-domu/
W większości punktów się zgadzam i zupełnie nie rozumiem fenomenu Hello, kilka piosenek miała na prawdę dobrych.w karierze a tu takie przeciętne coś. Zawiodła mnie, choć za bardzo jej osoba mnie nie ekscytuje. Najbardziej interesuje mnie w zestawieniu Björk . Madonna miała porządną promocję płyty, tylko radia jej nie puszczały.
OMG, znów sobie zrobiłam zaleglości z czytaniem Twoich postów 🙁 Z resztą z czytaniem w ogóle 🙁
20. Uwielbiam te filmiki z Christiną 🙂 Byla świetna! 🙂
13. Taylor zdecydowanie przegięła z tym zastrzeżeniem tych słów/wersów. Rozumiem, jej nazwisko albo coś, ale “Fearless”? o.O A jeśli myśli, że ktoś kupi jej płytę jeśli nie będzie mógł jej przesłuchać na Spotify, to się myli. Co za problem ściągnąć ją z internetu?
10. Ja do powrotów roku mogę zdecydowanie zaliczyć Marilyna Mansona i Oomph! Świetne albumy po 3 latach przerwy. Chciałabym też tu wpisać LaFee, ale niestety jej nowa muzyka jest rozczarowująca 🙁 Pierwsza dość dobra piosenka, a potem coraz gorzej… chociaż ostatnia, ale już z tego roku, wyszła ciut lepiej…
Nowa płyta Miley nie przypadła mi do gustu. Kilka utworów jest dość fajnych, ale jako calość nie kupuję tego 🙂