#684 VA “Suicide Squad” (soundtrack) (2016)


Grupa złoczyńców otrzymuje od rządu szansę na odkupienie, wypełniając misję zagrażającą ich życiu – tak film “Legion samobójców” streszcza portal Filmweb. Tegoroczna produkcja oparta jest na komiksie, którego historia sięga nawet lat 50. Nie jestem fanką kinowych obrazów o superbohaterach (albo w tym przypadku – antybohaterach), ale zainteresował mnie soundtrack, który zgromadził piosenki wielu znanych wykonawców.

Ta płyta ma swoje dobre i… lepsze strony. Twórcom albumu udało się namówić do współpracy nazwiska, które rozpalają wyobraźnię melomanów w ostatnim czasie (mowa tu m.in. o Grimes, Skrillexie, G-Eazy’m i Twenty One Pilots) oraz zaprosić artystów o wyrobionej pozycji (m.in. Lil Wayne, Dan Auerbach, Rick Ross). Nie byli także obojętni na dopiero debiutujących artystów (m.in. Kehlani, Kevin Gates, Grace) oraz postanowili przypomnieć o legendach (Eminem, War, Creedence Clearwater Revival), umieszczając na składance ich stare nagrania.

Piosenką, od której nie mogę się uwolnić od dłuższego czasu, jest naszpikowane gwiazdami “Sucker For Pain”. Niby typowe – rap w zwrotkach, śpiew w refrenie. W tym jednak przypadku za rap odpowiada aż czterech specjalistów (Lil Wayne, Ty Dolla $ign, Logic, Wiz Khalifa), a wpadający w ucho refren jest dziełem Dana Reynoldsa (Imagine Dragons) i Sama Harrisa (X Ambassadros). Ten zestaw dał nam wciągającą mieszankę hip hopu i indie rocka. Do najlepszych nagrań na soundtracku należy także hipnotyczne “Heathens” Twenty One Pilots, które oczarowało mnie beznamiętnym, wręcz obojętnym wykonaniem Tylera Josepha, korespondując tym samym z tekstem utworu. Chętnie wracam również do “Standing in the Rain” (łączącego gorączkowy rap Action Bronsona ze stonowanym śpiewem Dana Auerbacha z The Black Keys); całkiem eleganckiego kolażu r&b, soulu i hip hopu “You Don’t Own Me” zaprezentowanego przez Grace i G-Eazy; odważnie miksującego nu metal (!) z elektroniką “Medieval Warfare” Grimes oraz wyciszającego, najbardziej filmowego “I Started a Joke” ConfidentialMX z anielskimi wokalizami Becky Hanson.

Nieźle słucha się mało oryginalnego (nieco stylistyka PBR&B mi się już nudzi) “Gangsta” Kehlani oraz “Wreak Havos” Skylar Grey, które całkiem mnie zaskoczyło, bo nie przypominam sobie, by w swoich wcześniejszych solowych utworach artystka flirtowała z hip hopem. W nowej kompozycji przypomina mniej agresywną wersję Angel Haze. Niespodziankę zrobił Brendon Urie (obecnie jedyny członek Panic! at the Disco), biorąc na warsztat utwór, który według wielu powinien być nietykalny. Mowa tu o prawdziwej rock-operze – “Bohemian Rhapsody” z repertuaru Queen. Wstydu jednak nie ma. Cover – oprócz oczywiście głównego wykonawcy – nie odbiega od oryginału. Nieco mniej podobają mi się kawałki Kevina Gatesa (zwyczajne, hip hopowe “Know Better”) i duetu Rick Ross & Skrillex (“Purple Lamborghini” szczodrze posypane dubstepowo-trapowym pyłem).

Warto także zwrócić uwagę na trzy starsze numery, które choć powstały w innych dekadach i wykonywane są przez różnych artystów, wpasowały się w klimat filmu. Moim ulubieńcem jest króciutki rockowy utwór “Fortunate Son” Creedence Clearwater Revival, w którym poznajemy myśli człowieka zmuszonego do wzięcia udziału w wojnie.

Soundtrack przygotowany do filmu “Suicide Squad” naprawdę mi się spodobał. To zbiór ciekawych, czasem nawet zaskakujących kompozycji, okraszonych najczęściej mocnymi, wyrazistymi melodiami, których tematyka kręci się głównie wokół ludzkiego szaleństwa i obłąkania. Na płycie króluje hip hop, choć twórcy albumu nie zapomnieli i o innych gatunkach, trzymając jednak daleko od siebie piosenki słodkie i banalne.

9 Replies to “#684 VA “Suicide Squad” (soundtrack) (2016)”

  1. Ucieszyłam się, kiedy dowiedziałam się, że Twenty One Pilots nagra piosenkę do tego filmu. Jest to zespół godny uwagi i wiedziałam, że wymyślą coś niesamowitego. Mi także do gustu przypadł “Sucker For Pain”. A jeżeli chodzi o ,,Bohemian Rhapsody” w wykonaniu P!ATD to wolę koncertową wersję.

    Nowa recenzja: Billy Talent ,,Afraid of Heights”. Zapraszam, http://www.Music-Rocket.blogspot.com

  2. Recenzja bardzo zachęcająca, ale znając mnie pewnie nie przesłucham. Zwykle najpierw oglądam film – a takich o (anty)bohaterach nie lubię – a później sprawdzam soundtrack.
    No i zdziwiła mnie obecność “Fortunate Son”, ten utwór zawsze będzie mi się kojarzył z Forrestem Gumpem przylatującym do Wietnamu. 😉
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam.

  3. Oglądałam film i mnie rozczarował, ale muzyka faktycznie była niezła. Na ile pamiętam i z chęcią przyjrzę się bliżej temu soundtrackowi. “Bohemian…” wyszło dobrze, nawet nie zorientowałam się, że to cover. Myślałam że tylko to troszkę przerobiono na potrzeby filmu 🙂

Możliwość komentowania jest wyłączona.