#791 Kesha “Rainbow” (2017)

Kilkanaście miesięcy temu pół muzycznego światka żyło sprawą amerykańskiej wokalistki Keshy (niegdyś Ke$hy) i procesem, jaki ta wytoczyła wytwórni Sony Music i związanemu z nią producentowi Dr. Luke’owi. Nie zagłębiając się w szczegóły – artystka chciała anulować kontrakt płytowy i odciąć się od człowieka, który znęcał się nad nią psychicznie. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale po prawie pięciu latach muzycznej posuchy dostaliśmy nowy album o bardzo wymownym tytule “Rainbow”.

Jednym z problemów Keshy był brak artystycznej wolności. Ponoć wiele jej pomysłów było z miejsca torpedowanych, a ją samą zmuszano do nagrywania utrzymanych w klimatach banalnego electropopu piosenek, które złożyły się na albumy “Animal” i “Warrior”. Mam niestety wrażenie, że wokalistka wiedziała, w co się pakuje. Nie uwierzę, że nie chciała być sławna. Będąc piosenkarką nagrywającą utwory w stylu swoich idoli (m.in. Beck, Neutral Milk Hotel, Johnny Cash, Iggy Pop) nie miałaby co liczyć na wysokie pozycje na listach przebojów. Ale może byłaby wtedy szczęśliwsza.

Po ujawnieniu szczegółów albumu “Rainbow” najbardziej zelektryzowała mnie wieść o przygotowanych kolaboracjach. W dwóch piosenkach Keshy towarzyszy zespół Eagles of Death Metal. Chociaż trochę narzekam, że za mało w pop rockowym “Let ’em Talk” i glam “Boogie Feet” wokali Jessego Hughesa, a w pierwszej z kompozycji sama Kesha niebezpiecznie przypomina mi Miley Cyrus, oba utwory zarażają pozytywną energią i zachęcają do szaleństw. Wokalistka lepszego zespołu dla siebie znaleźć nie mogła. Czuć, że z EODM odbierają na tych samych rozrywkowych falach. Ładny duet artystka stworzyła z Dolly Parton, królową country. Powolne, zabarwione rockową nutą “Old Flames (Can’t Hold a Candle to You)” ma szczególne znaczenie. Piosenka powstała w latach 70., a jedną z jej autorek jest matka Keshy.

Moim ulubionym momentem płyty jest jednak zadziorne, feministyczne “Woman”, będące przebojowym przekładańcem rockowo-funkowo-country brzmień. Z żywszych kompozycji godną polecenia piosenką jest także “Hunt You Down”, mogące uchodzić za hołd, jaki Kesha składa Johnny’emu Cashowi i jego twórczości z końcówki lat 50. Oldskulowo brzmi także “Spaceship”. Ten prosty, zaaranżowany m.in. na banjo i odznaczający się ładnymi chórkami numer posiada najlepszy tekst spośród wszystkich utworów Keshy. Lord knows this planet feels like a hopeless place. Thank God I’m going back home to outer space śpiewa Amerykanka, dając nam do zrozumienia, że czuje się wyrzutkiem, który czeka na sposobność przedostania się do lepszego, szczęśliwszego świata. Ze spokojniejszych punktów płyty najbardziej do gustu przypadły mi akustyczne “Bastards” (znakomity tekst; Don’t let the assholes wear you out) i “Godzilla”.

Zdarzają się jednak na “Rainbow” i kompozycje, do których rzadziej mam ochotę powracać. Do tej grupki trafiło m.in. nowocześniejsze, utrzymane w średnim tempie “Hymn”, dość banalne (z muzycznej strony), choć chwytliwe “Learn to Let Go” oraz zachęcające do potupania nóżką “Boots”. Nie potrafię także zachwycać się trójką celujących w balladowe klimaty utworów: nijakim “Finding You”, nudnym “Rainbow” oraz singlowym “Praying”, które większe wrażenie by robiło, gdyby Kesha nie starała się tak dramatyzować i krzyczeć. W przypadku takiej piosenki cisza byłaby mocniejsza i wymowniejsza.

Słuchając “Rainbow” w końcu mam wrażenie, że słucham Keshy. W przypadku takich płyt jak “Animal” czy “Warrior” widziałam blond wokalistkę, która za wszelką cenę usiłowała mi pokazać, jaka to ona jest rozrywkowa, bezczelna, pyskata. Przekonywała, że cały jej świat jest jedną wielką imprezą. Na dłuższą metę tak się przecież nie da. Światła kiedyś zgasną, przyjaciele pójdą do domu, a pogoda za oknem będzie jesienna. I potem pojawia się “Rainbow” – jak ładnie gdzieś ujęto, płyta nagrana sercem, będąca dla Keshy formą terapii. Stąd wiele historii o stawianiu czoła problemom, szukaniu pewności siebie, odnajdywaniu sensu życia i kontroli nad nim oraz cieszeniu się z małych rzeczy. Amerykańska wokalistka nie stała się nagle jedną z moich ulubionych artystek, ale udało mi się ją bardziej polubić. Udany powrót wartościowej dziewczyny.

Warto: Woman & Spaceship

7 Replies to “#791 Kesha “Rainbow” (2017)”

  1. Ogólnie mieszane uczucia, ale końcówka płyty lepsza, niż początek, szczególnie “Godzilla”.

    Pytanko, jakiś czas temu wysłałem Ci krótkiego maila, nic wielkiego, ale jestem ciekaw, czy do Ciebie dotarł, czy może po prostu wylądował w spamie.

  2. Raczej nie przesłucham tego albumu, nie słuchałam nawet singli, ale cieszę się, że Kesha w końcu może tworzyć to, co chce.

    U mnie nowy wpis – goodsoundsvibes.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

  3. zdecydowanie początek albumu podoba mi się bardziej pod każdym względem. na samym końcu uwagę skupia już tylko duet z Dolly Parton. niestety nie podzielam zachwytu nad “Spaceship”, które uważam za totalny niewypał i najgorszy utwór Keshy pod każdym możliwym aspektem. zamiast ciekawego utworu na zakończenie (w końcu trwa 5 minut, jak na porządne outro przystało) otrzymaliśmy coś z niby dobrym tekstem, z niby dobrym potencjałem, ale kompletnie zmarnowanym, nijakim. słuchając tego utworu kończącego album odnosi się wrażenie, że 5 minut trwa więcej niż cały album.

  4. Część piosenek, tych bardziej dynamicznych – na plus, ballady przesłuchałam raz i raczej do nich nie wrócę.

  5. Też myślę, że to udany powrót, w końcu Kesha brzmi szczerze, prawdziwie i za to lubię ten album. Mnie “Praying” bardzo przypadło do gustu, nawet z tymi krzykami (a może przede wszystkim :)), chociaż spokojna wersja rownież mogłaby być ciekawa. Za pierwszym razem “Woman” nie przypadło mi do gustu, ale wystarczyło odsłuchac kilka razy, by stał się moim ulubionym numerem z całego albumu 😉 Ku mojemu zdziwieniu nawet “Hymn” i “Learn to let go” też mi się spodobały, szczególnie tę drugą ostatnio dość często słucham.
    Właściwie nie ma piosenki na albumie, której bym nie lubiła, a coś czuję, że z czasem będę przechodziła fazy na kolejne piosenki 😉

Odpowiedz na „~royalrockinAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *