Mało w ostatnich kilkunastu latach było karier naznaczonych tyloma potknięciami, co ta robiona przez amerykańską wokalistkę Keshę. Ta jednak nie daje się złamać i wciąż nagrywa nowe płyty. Może już nie odnotowujące takich komercyjnych sukcesów co wcześniejsze wydawnictwa, lecz aranżacyjnie ciekawsze i podkreślające drogę, jaką Amerykanka przeszła. Dziś ponownie zagłębiam się w jej dyskografię.
Luźne taśmy: maj ’23
Wycieczka na gorące wyspy u boku francuskiej formacji La Femme. Cofnięcie się w czasie do lat 30. z Sharon Van Etten. Wspomnienie wielkiego przeboju Madonny. A także garść nowości od takich artystek jak Daria Zawiałow i Janelle Monae. Taki był mój maj 2023.
RECENZJA: Kesha “Gag Order” (2023) (#1396)
Karierę amerykańskiej wokalistki Keshy Sebert podzielić można na dwa etapy. Pierwszy, jeszcze ze znaczkiem dolara w jej pseudonimie, to czas elektropopowych nagrań, które zdążyły się już zestarzeć. Drugi, zapoczątkowany płytą “Rainbow”, to moment uzyskania artystycznej wolności i postawienie na onieśmielającą nieraz szczerość. Tytułem nowej płyty artystka komunikuje o nałożonym na nią obowiązku milczenia. I jak zwykle nic sobie z nakazów nie robi.
Zapomniane duety (cz. 6)
Którzy skandynawscy artyście postanowili stworzyć imprezowy przebój? U kogo w klimatach PBR&B zaprezentował się Kendrick Lamar? Jaki zespół w aż dwóch utworach postanowił wesprzeć Keshę? Odpowiedzi na te pytania nie muszą być zbyt oczywiste, bo i kompozycje nie cieszyły się zbyt dużą popularnością. Warto je sobie jednak przypomnieć.