Relacja z koncertu King Krule


© Going.

Pomysłów na muzyczne festiwale jest naprawdę wiele. Jednym z ciekawszych (i najmłodszych) na mapie Polski jest cykl koncertów WorldWideWarsaw. Organizatorzy wydarzenia od czterech lat zapraszają do stolicy artystów, o których wkrótce zrobić się powinno naprawdę głośno. Można więc powiedzieć, że bawią się w muzycznych trendsetterów. I nie pudłują. 

Artysta, który otwierał tegoroczną edycję WorldWideWarsaw, był brytyjski wokalista, muzyk i producent Archy Ivan Marshall, który występuje pod osobliwym pseudonimem King Krule. Chociaż ma zaledwie dwadzieścia trzy lata, wydał trzy studyjne płyty, które zyskały aprobatę słuchaczy i muzycznych dziennikarzy. Mi w ucho wpadł dopiero w zeszłym roku, kiedy trafiłam na singiel “Czech One”. Wystarczyło jedne spotkanie z tym utworem bym już wiedziała, że muzyka młodego wokalisty odegra w najbliższych tygodniach ważną rolę w moim życiu. I tak faktycznie się stało, a ukoronowaniem tego była moja obecność na jego polskim koncercie.

To było szaleństwo. Tak najprościej podsumować można wiadomość o pojawieniu się Archy’ego w Polsce. Bilety rozeszły się w mgnieniu oka, a warszawski klub Progresja pewnie dawno nie widział takich tłumów, które przyszły obejrzeć artystę, który w swej ojczyźnie już porównywany jest do Morrissey’a – podobnie cyniczny, pozujący na outsidera, wolący postrzegać świat w czarnych barwach. Ciekawsze rzeczy dzieją się jednak u niego w warstwie muzycznej, o której powiedzieć “alternatywa” to jak nie powiedzieć nic. Kompozycje King Krule są przykładem grania bardzo wyszukanego, wymyślnego. Największa w tym zasługa odwagi w mieszaniu muzycznych stylistyk. Trochę tu trip hopu, sporo zadymionego jazzu, hip hopu, psychodelii i rockowych klimatów. Całość dopełnia nieperfekcyjny, niski głos artysty, w którym często wyczuć można lekkie rozdrażnienie.

Chociaż utwory King Krule w studyjnych wersjach przyjmują minimalistyczną formę, ich koncertowe aranżacje potrafią zaskoczyć. Towarzyszący artyście niewielki zespół wnosi takie kompozycje jak “Has This Hit?”, “(A Slide in) New Drugs” czy “Dum Surfer” na jeszcze inny poziom, proponując licznej publiczności porządną porcję porywających, post punkowych brzmień. Nie zabrakło także spokojniejszych, kołyszących momentów, które zawdzięczaliśmy klimatycznemu “Baby Blue”, muśniętemu retro “Midnight 01 (Deep Sea Driver)” czy lżejszemu (w porównaniu do studyjnej wersji) “Half Man Half Shark”. Oprócz nagrań z albumów “The OOZ” i “6 Feet Beneath the Moon” King Krule wykonał jedną nową piosenkę. Niestety jej tytuł nie jest znany. Być może podczas koncertu sam wokalista go zdradził, ale przyznać muszę, że Brytyjczyk nie należy do wykonawców, którzy na scenie dobrze radzą sobie z konferansjerką. Nie mówi dużo, a jak już to robi, robi to niedbale i niewyraźnie. Nie można mu jednak odmówić charyzmy i muzycznej dojrzałości. Mam nadzieję, że w następnych latach korona mu z głowy nie spadnie. Long live the king.

Cechą, która odróżnia WorldWideWarsaw od zwykłego festiwalu, jest rozłożenie koncertów w czasie. Tu nic nie odbywa się w ciągu jednego weekendu. Tegoroczna edycja trwa do 27 marca. Podczas festiwalu wybrać się można na koncerty takich artystów jak Kelela, JMSN, Smerz, Playboi Carti i Boy Pablo. Bilety na poszczególne wydarzenia wciąż są w sprzedaży.

SETLISTA

Has This Hit?
Ceiling
Dum Surfer
A Lizard State
The Locomotive
Midnight 01 (Deep Sea Driver)
Cadet Limbo
Rock Bottom
Little Wild
Emergency Blimp
Nowy utwór – tytuł nieznany

(A Slide in) New Drugs
The OOZ
Half Man Half Shark
Baby Blue
Easy Easy
Out Getting Ribs

5 Replies to “Relacja z koncertu King Krule”

Odpowiedz na „bartosz-po-prostuAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *