#930 BROODS “Conscious” (2016)

Swój tekst o drugim studyjnym albumie nowozelandzkiego, rodzinnego duetu BROODS zacznę wyświechtanym stwierdzeniem – drugi krążek jest największym sprawdzianem dla artysty; jego być albo nie być. Tym bardziej, gdy debiut został ciepło przyjęty. Musi to być stresujące – masz mniej czasu na pracę; ciągle ktoś nad tobą stoi i przygląda się temu, co robisz; pojawia się presja ze strony otoczenia. Przykro mi to już na wstępie stwierdzić, lecz Georgia i Caleb Nottowie oblali test drugiej płyty.

Wydany w 2014 roku album “Evergreen” przyniósł rodzeństwu rozpoznawalność, choć nie zostawił po sobie singli, które dziś wspominane byłyby z rozrzewnieniem. Muszę jednak przyznać, że płyta skrywa materiał udany, a z takich numerów jak “Evergreen”, “Medicine” czy “Killing You” Georgia i Caleb naprawdę mogą być dumni. Piosenki zawarte na “Conscious” powstawały już w większym gronie. Aż chce się powiedzieć: gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. A raczej czego słuchać.

Trochę osłodzę ten gorzki wstęp i w pierwszej kolejności skupię się na kompozycjach, które najbardziej przypadły mi do gustu. Co ciekawe ta święta trójca (“Worth the Fight”, “Bedroom Door”, “Conscious”) znalazła się na samym końcu wydawnictwa. Pierwszy z utworów jest klimatycznym nagraniem o zwracającej uwagę, jasnej perkusji. Nie mniej nastrojowo robi się za sprawą balladowego, elektronicznego, wyciszającego “Bedroom Door”. To taki numer, który stworzony został do słuchania po ciężkim, męczącym dniu. Podobnie uspokajająco nie działa za to tytułowa piosenka, która jest utworem mroczniejszym i (to za sprawą chórku) na swój sposób epickim.

Do czego jeszcze od biedy planuję wracać? Nieźle brzmi nośne, osadzone na połamanych bitach “Free”, które jest najciekawiej, najbardziej prawdziwie zaśpiewanym numerem na płycie. Warto zerknąć na synthpopowe “Heartlines”, w którym do odnotowania jest fakt, iż za tekst (traktujący o związku na odległość) współodpowiedzialna jest Lorde. To nie jedyna pop gwiazda, która wsparła BROODS. W aksamitnym “Freak of Nature” usłyszeć możemy Tove Lo. Z balladą koresponduje inny spokojny track – zaskakująco minimalistyczne “All of Your Glory”. Co z resztą kompozycji? Kręcą się gdzieś między radiowym, choć ciężkostrawnym i mało interesującym popem a synth popem i elektro.

Zbliża się sesja więc posłużę się pewnym porównaniem. Georgia i Caleb Nottowie przypominają mi typowych studentów, którzy, choć mieli dużo czasu na przygotowanie się, zostawili wszystko na ostatnią chwilę. “Conscious” sprawia wrażenie płyty, z którą ktoś bardzo się spieszył. Niby teksty są dojrzalsze niż poprzednim razem, ale wokale i same podkłady postawiłabym półkę niżej. Miało być bardziej mainstreamowo, a wyszło po prostu tanio. Wpisałabym do indeksu tróję na szynach, ale, pamiętając “Evergreen”, wiem, że BROODS mają większe ambicje.

Warto: Bedroom Door & Conscious

4 Replies to “#930 BROODS “Conscious” (2016)”

  1. Pamiętam słuchanie tej płyty, ale po latach nic mi z niej nie zostało. Brzmienie mają okej, nawet mi się podoba, ale wokale nic ze mną nie robią, a szkoda. Mam wrażenie, że brakuje im prawdziwych emocji, albo nie potrafią ich jeszcze dobrze przekazać.

Odpowiedz na „Kinga KAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *