#1064 Tom Waits “Blue Valentine” (1978)

Za swój poprzedni album, “Foreign Affairs”, Tom Waits zebrał mieszane recenzje. Wiele osób zarzucało mu prezentowanie w kółko jednej i tej samej piosenki utrzymanej w niechlujnej jazzowej stylistyce przełomu lat 40. i 50. Krótko mówiąc Waits doszedł do ściany. I nawet jeśli lubię wracać do jego starszych kompozycji, kolejna płyta utrzymana w klimacie pijanego jazzu mogła podważyć jego wizerunek jako wszechstronnego muzyka. 

I wtedy ukazał się krążek “Blue Valentine”. Nagrywany przez kilka dni na przełomie lipca i sierpnia 1978 roku album nieco odchodził od knajpianych melodii i przedstawiał nam Toma jako obiecującego rockmana. Chociaż wciąż melodie utkane są z dźwięków pianina, a gdzieniegdzie nadal przebija się saksofon, do głosu po raz pierwszy dopuszczona została gitara elektryczna.

Otwarcie albumu “Blue Valentine” jest jednak zaskakujące. Wokalista postawił bowiem na cover kompozycji “Somewhere” z broadwayowskiego musicalu “West Side Story”. Wyśpiewywana przez Waitsa zachrypniętym, niskim głosem piosenka ma w sobie sporo romantyzmu i retro pierwiastka. Znaczącą rolę w kreśleniu jej niezwykłego klimatu odgrywają orkiestrowe elementy i trąbka. Wprawdzie jest trochę cukierkowo, ale już kolejne nagranie jest powrotem mroczniejszego, zawadiackiego oblicza Toma. Śpiewno-recytowane “Red Shoes by the Drugstore” podszyte jest pewną nerwowością, która idealnie współgra z minimalistyczną, surową aranżacją. Jeszcze lepszym utworem jest klawiszowe, sarkastyczne “Christmas Card from a Hooker in Minneapolis”. To, pod względem strony lirycznej, mój ulubiony moment “Blue Valentine”. Tom odczytuje nam bowiem list od byłej prostytutki, która pisze w nim o pozytywnych zmianach, jakie zaszły w jej życiu. Na koniec jednak kobieta przyznaje – to wszystko jest kłamstwem, bo chodzi mi tylko o pieniądze. Jest w tym nagraniu coś poruszającego. Podobne emocje wywołuje fortepianowa, melancholijna ballada “Kentucky Avenue”.

Pozytywne wrażenie robią pozostałe kompozycje. Może i jazzowo-rockowy jam “$29.00” trwa o kilka minut za dużo, ale już długość mrocznego “Wrong Side of the Road”, blues rockowego “A Sweet Little Bullet from a Pretty Blue Gun” czy przejmująco wykonanego, zaaranżowanego jedynie na gitarę elektryczną tytułowego kawałka kompletnie mi nie przeszkadza. W tych piosenkach łatwo się zatracić.

Chociaż należę do wielkich fanów wydawnictwa “The Heart of Saturday Night”, równie spore wrażenie robi na mnie album “Blue Valentine”. Tom Waits pozwolił sobie na eksperymenty, ale jednocześnie pozostał sobą – obdarzonym zachrypniętym, mało sympatycznym głosem artystą, który nadal przedstawia nam w swoich utworach obrazki z mniej reprezentacyjnych ulic wielkich miast. Na jego piątej płycie najbardziej jednak podoba mi się zderzenie nowocześniejszych melodii z typowymi dla niego dźwiękami saksofonu czy trąbki.

Warto: Wrong Side of the Road & Christmas Card from a Hooker in Minneapolis

One Reply to “#1064 Tom Waits “Blue Valentine” (1978)”

Odpowiedz na „ScarlettAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *