Pamiętacie jeszcze zespół Slowdive, który dziś znany jest szczególnie z takich nagrań jak “Sugar for the Pill”, “Alison” czy “Catch The Breeze”? W działalności tej shoegazowo-dream popowej kapeli powstała licząca niemalże dwie dekady przerwa. Jej członkowie nie wybrali się jednak na wczasy, lecz powołali do życia nową grupę, o której istnieniu słuch już zaginął.
Mojave 3 było zespołem, który powstał na zgliszczach wyrzuconego z wytwórni Creation Records Slowdive, co stało się to chwilę po premierze albumu “Pygmalion”. Neil Halstead, Rachel Goswell i Ian McCutcheon początkowo nie mieli w planach rzucania się w wir nowych zawodowych zobowiązań. Zaczęło się jednak od Halsteada, który – zainspirowany twórczością takich legend jak Leonard Cohen i Nick Drake – napisał kilka lżejszych piosenek, które zasługiwały na nagranie pod zupełnie innym szyldem. Potem wszystko potoczyło się szybko i kilka miesięcy po ostatnim albumie Slowdive fani formacji mogli już sprawdzić, czy odpowiada im nowe oblicze ulubionego zespołu.
Jest prościej. Dużo prościej i ciszej. Na debiutanckim albumie Mojave 3, “Ask Me Tomorrow”, dominują spokojne kompozycje z pogranicza folku, country i rozmarzonego popu, w których przecinają się wokale Neila i Rachel. Oboje mają swoje pięć minut, lecz największa magia dzieje się wtedy, gdy decydują się na wspólny występ. Taką perełką jest powolne, ponure “Candle Song 3”, które ma w sobie coś tak rozczulającego (może to te połączenie wspomnianych w utworze świąt Bożego Narodzenia z pełnym rezygnacji i smutku śpiewem obu artystów?), że już po pierwszym spotkaniu gotowa byłam umieścić ten numer w gronie najbardziej wzruszających piosenek, jakie znam. Do innych naprawdę pięknych momentów albumu należą delikatny, alt-country utwór “Love Songs on the Radio” zachwycający kruchymi, dziewczęcymi wokalami Goswell; akustyczne “You’re Beautiful” z pogrywającymi w tle cichymi smyczkami czy przejmujące, tęskne “Where Is the Love”. Całość dopełnia jeszcze kilka nie mniej udanych tracków utrzymanych w podobnie niespiesznej, gitarowej stylistyce.
Często bywa, iż z płyty na płytę zespoły bądź soliści chcą bardziej zaskakiwać melomanów. Tak jakby do serca aż za bardzo wzięli sobie tworzące tytuł jedynej płyty 4 Non Blondes słowa bigger, better, faster more. Ma być ciekawiej, bardziej spektakularnie, bardziej efekciarsko. Wszystko bardziej, bardziej, bardziej. I po prostu inaczej. W przypadku ex-Slowdive, Mojave 3, powiedzieć można, że z pewnością jest po nowemu. Na “Ask Me Tomorrow” dzieje się mniej, niż na płytach Slowdive. Muzyka została ograniczona do niezbędnego minimum, wokale są cieplejsze i bardziej przyziemne. Zachowany został niezbyt optymistyczny nastrój. Kompozycje są niezwykle spójne i okraszone dobrymi tekstami, które jednak potrafią wpędzić słuchacza w dołek. Więc jeśli lubicie poddawać się takiej atmosferze, warto skierować swą uwagę na debiut Mojave 3.
Warto: Candle 3 & Love Songs on the Radio
Ostatnio lata 90. figurują na moim muzycznym radarze, więc z albumem się zapoznam, szczególnie że załączone utwory mi się podobają.
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
Warto 🙂 Ja natknęłam się na nich jak miałam ogromną fazę na starszy dream pop i zespoły pokroju Mazzy Star. Od razu polecam też album Bavarian Fruit Bread zespołu Hope Sandoval (wokalistka Mazzy Star) and the Warm Inventions
Ten numer Candle Song faktycznie rozwala.