RECENZJA: Paramore “This Is Why” (2023) (#1368)

Kiedy patrzę na historię takich zespołów jak Paramore, zdaję sobie sprawę, jak szybko płynie czas. Lada chwila pełnoletność osiągnie ich debiutancka płyta “All We Know Is Falling”, a ja wciąż mam w pamięci ten dreszczyk emocji, gdy słuchałam ich nagrania “Decode”, które powstało z myślą o filmie “Zmierzch”. Muzyka formacji częściej lub rzadziej wracała do mnie w ostatnich latach, stąd ciekawość związana z premierą jej nowego wydawnictwa.

Tym bardziej, że sporo się u nich działo w ostatnich latach. Krążek “After Laughter” z 2017 roku był odejściem od grania zahaczającego o punk, alt rock czy emo i zatopieniem się w brzmieniach z pogranicza synth i new wave o mocnych ejtisowych wpływach. Sama liderka Paramore, Hayley Williams, w nasze ręce zdążyła oddać dwa solowe dzieła, które pełne były udanych eksperymentów z folkiem, pościelowym popem, r&b czy nawet nu disco. Mnogość pomysłów kazała zadać pytanie o powrót Paramore z “This Is Why”.

Jak na tyle lat czekania ciężko powiedzieć, by zespół się przepracowywał. Szósty krążek grupy to bezpieczna dziesiątka utworów przekładająca się na trzydzieści sześć minut muzyki. To także bardzo odpowiednia długość, gdyż większość kompozycji dryfuje sobie w podobnym tempie. Na pierwszy plan wybija się dzięki temu sam początek płyty, gdzie czekają zaraźliwe, miksujące post punk z funk rockiem “This Is Why” (jedna z tych piosenek, które docenia się po czasie) oraz nerwowe, głośne “The News”. Bez wątpienia uwagę zwracają na siebie także “C’est comme ça”, które łączy wpadający w ucho, choć nieco banalny refren (na-na na-na na-na, serio…) z melorecytowanymi zwrotkami, oraz proste, rockowe “You First”, w którym dostrzegam ten sam ogień, jaki tlił się w Paramore dekadę temu. Aż szkoda, że “Running Out of Time” chwilami zwalnia, a “Figure 8” proponuje szaleńcze wręcz zmiany tempa.

Perełkami są “Big Man, Little Dignity” i “Liar”. Pierwsza z kompozycji to zespół, który zatacza szerokie kręgi dookoła dream popu oraz dokonań takich legend jak Interpol. Balladowe “Liar” zaś to Paramore wysuwające na pierwszy plan Hayley i to, co chce nam ona przekazać. Jej opowieść o uczuciach podana jest w sposób pastelowy i pełen uroku. Jeśli lubicie solowe dokonania Williams, “Liar” brzmi jak ich piękna kontynuacja. Magia dzieje się także w “Thick Skull”, które rozkwita i doprowadza nas do ekstatycznego, epickiego zakończenia. Utwór jest dowodem na to, że amerykańska kapela nie jest jeszcze chętna na stanie w miejscu, nawet jeśli przed chwilą prezentowała nam nijakie “Crave”.

Czy “This Is Why” jest płytą, jaka zachwyci fanów “After Laughter”? Niezbyt. Nie ma tu tylu barw i przebojowych dźwięków, na co jej poprzedniku. Jest to jednak album, jaki czym prędzej posłuchać powinien starszy fan Paramore, który dojrzewał razem z formacją, lecz nadal ma ochotę na wzbogacenie swojego życia o kilka energicznych przejażdżek z gitarami i perkusją u boku. Mnie ta żonglerka prędkością i rytmicznością nagrań nieco zmęczyła, lecz nie zmieniło się u Paramore jedno – zespół wciąż potrafi zaskoczyć i przygotować choć kilka kawałków, do których aż chce się wracać.

Warto: This Is Why & Liar

________________

All We Know Is FallingRiot! ♥ Brand New EyesParamore After Laughter

One Reply to “RECENZJA: Paramore “This Is Why” (2023) (#1368)”

  1. “After Laughter” było pierwszym albumem Paramore, który przesłuchałam, najprawdopodobniej dlatego, że był “inny” od reszty ich krążków. Nie wiem, czy mam ochotę słuchać “This is Why”, który jest prezentem dla “starych” fanów, szczególnie, że do tytułowego kawałka jeszcze się nie przekonałam. Chyba muszę dojrzeć do tej decyzji. 😀
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *