RECENZJA: Cat Power “Moon Pix” (1998) (#1505)

Mimo iż swój poprzedni album Cat Power nagrywała w komfortowych warunkach, a on sam ukazał się przy wsparciu znaczącej wytwórni płytowej, ukrywająca się za tym pseudonimem Chan Marshall nie mogła przebić się do grona artystów, którzy mogą żyć z muzyki. Po premierze “What Would the Community Think” podróżowała (dotarła aż do Afryki), dorabiała także jako niania. Impulsem do stworzenia kolejnego krążka była jednak noc, o której wolałaby zapomnieć.

Cat Power padła bowiem ofiarą paraliżu sennego, który dosięgnął ją w położonym na odludziu domu. To była obłąkana noc – tak o tym doświadczeniu zwykła mówić amerykańska wokalistka. By wrócić do równowagi chwyciła za gitarę i w przeciągu kilku godzin napisała kilka kompozycji. Później doszły do nich kolejne i ani się Chan obejrzała, miała już materiał na “Moon Pix” – album, który zmienił jej życie i zwrócił na nią oczy muzycznego światka.

Dwa pierwsze nagrania są najbardziej rozbudowanymi pod względem instrumentarium utworami na krążku. Blues rockowe “American Flag” bazuje na cykających samplach z “Paul Revere” Beastie Boys, które w towarzystwie elektrycznej gitary brzmią niepokojąco. W “He Turns Down” uwagę ściąga na siebie melodia fletu nadająca całości folklorowego sznytu. Perkusja nadaje rytm melancholijnemu “Metal Heart” oraz nowocześniejszemu “Cross Bones Style”. Uderzenia w klawisze pianina tworzą nostalgiczny obraz w poruszającym “Colors and the Kids” – piosence o chęci rozpoczęcia życia od nowa w innym miejscu, przy jednoczesnym poczuciu, że coś trzyma nas tam, gdzie obecnie jesteśmy. Nagranie to, do spółki z indie folkowym, mrocznym “Moonshiner” oraz wspomnianym “Metal Heart”, jest moim ulubionym momentem wydawnictwa. Z grona akustycznych kompozycji najprędzej zabieram dla siebie burzowe “Say”, w którym zastosowano delikatne efekty na wokalu Cat Power. Pogodniej robi się za sprawą “You May Know Him”, by zasmucić nas ponownie w minimalistycznym “Back of Your Head” czy “Peking Saint”.

Poprzednie trzy płyty Cat Power obfitowały w raz delikatniejsze, raz głośniejsze i bardziej chaotyczne brzmienia z pogranicza indie rocka i bluesa. “Moon Pix” wypada przy nich niezwykle skromnie, kameralnie, intymnie. To w dużej mierze album skrojony pod gitarę akustyczną, która w połączeniu ze szczerymi (m.in. o samotności) tekstami Marshall i jej przejmującym, choć nieprzesadzonym w żadnym kierunku wokalem trzyma w dziwnym napięciu. I właśnie dla tego osobliwego uczucia warto sięgnąć po “Moon Pix”. Jeśli ktoś oczekuje tu fajerwerków i zaskakujących melodii, wyjdzie ze spotkania z czwartym dziełem Cat Power rozczarowany.

Warto: Metal Heart & Colors and the Kids & Say

_______________

Dear SirMyra Lee ♠ What Would the Community Think

Autor

Zuzanna Janicka

Rocznik '94. Dziewczyna, która najbardziej na świecie kocha muzykę. Nie straszny jej (prawie) żaden gatunek, ale najbardziej lubi sięgać po r&b z lat 90. oraz indie/alt rocka. The-Rockferry prowadzi od 2010 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *