Patrząc na futurystyczno-komiksową okładkę albumu “I Should Call Them” pochodzącej z Sudanu Dua Saleh ciężko stawiać pytanie, czy rozpoznajecie tę postać. Za tym ludzkim awatarem skrywa się jednak wokalistka, której twarz kojarzyć możecie z jednego z najpopularniejszych netflixowych seriali – “Sex Education”. I chociaż aktorstwo należy do zainteresowań Saleh, równie wysoko na liście znajduje się muzyka.
Z własnymi piosenkami Dua pojawiła się już w 2018 roku. Swoją premierę miał wówczas singiel “Warm Pants”. W późniejszych latach artystka wzbogaciła swoją dyskografię o trzy epki (“Nūr”, “Rosetta”, “Crossover”), na których starała się połączyć różnorakie dźwiękowe inspiracje. Ona sama wychowywała się na tradycyjnej, sudańskiej muzyce, którą w nastoletnich latach zamieniła na jazz i najntisowy hip hop. “I Should Call Them” jest czymś jeszcze innym.
Rozpoczęcie debiutanckiego albumu Saleh jest jednak średnio interesujące. “Chi Girl” bazuje na delikatnie elektronicznych bitach, na których Sudanka położyć postanowiła swoje nieprzyjemnie obrobione wokale. “I Should Call Them” nie daje nam bowiem jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak w ogóle brzmi Dua. W każdym z utworów jej głos poddany jest komputerowej modyfikacji, która tylko podbija futurystyczny wydźwięk jej nagrań, jednak w pozostałych kompozycjach tak te zmiany nie rażą. A i same kawałki są lepsze od “Chi Girl”. Mi do gustu szczególnie przypadły kołyszące “Time & Time Again”; glitchowe “Coast” czy wzbogacane dźwiękami instrumentów smyczkowych, nocne “Unruly”. Perełką jest zamykające krążek “2excited”, w którym mamy do czynienia z istną kakofonią dźwięków, która wcale nie była taka oczywista biorąc pod uwagę klimatyczny wstęp do piosenki. Pozostałe kompozycje są przedstawicielami ciemniejszego, nowoczesnego r&b (seksowne “Bo Peep”; trapowe, z elementami ambientu “Pussy Suicide”; napastliwsze “Cradle”; pościelowe “Television” z przyciągającą uwagę basową gitarą).
Pisałam przy okazji epki “Rosetta” przed czterema laty, że chętnie będę obserwować kolejne muzyczne kroki Dua Saleh. Skończyło się na nadrobieniu wszystkich sezonów wspomnianego już “Sex Education”, gdzie wokalistka dostała rolę. Miałam więc braki w dyskografii artystki i, gdy już zaczęłam je nadrabiać, stwierdziłam, że więcej frajdy daje mi słuchanie jej epek aniżeli debiutanckiego longplay’a. Miałam wysokie oczekiwania co do “I Should Call Them”. Chciałam płyty odważnej, nieprzewidywalnej, stawiającej na głowie moje wyobrażenie o postaci Dua Saleh. Jest tymczasem bardzo bezpiecznie, momentami nawet przewidywalnie, a żadna z piosenek nie ma podjazdu do takich numerów jak “Signs”, “Umbrellar” czy “Warm Pants”.
Warto: Coast & 2excited