RECENZJA: Beth Gibbons “Lives Outgrown” (2024) (#1535)

1994 rok. Dowodzona przez Beth Gibbons formacja Portishead wydaje album “Dummy” i nic nie jest takie, jak przedtem. Płytę uznaje się dziś za porcję piosenek, które pomogły ukształtować popularny w latach 90. trip hop oraz jednym tchem wymienia w gronie najważniejszych wydawnictw ostatniej dekady XX wieku. Gibbons śmiało mogłaby już nic nie robić, lecz uznała, że czas nagrać coś pod własnym imieniem i nazwiskiem.

Niesprawiedliwie byłoby jednak powiedzieć, że po zawieszeniu działalności Portishead (ostatnią płytę – “Third” – zespół wydał w 2008 roku po jedenastoletniej przerwie) Beth leżała do góry brzuchem i w pełni korzystała z uroków życia. Już w 2002 roku nawiązała współpracę ze znanym z Talk Talk Paulem Webbem, która przerodziła się w folkowo-jazzowy projekt “Out of Seasons”. Przed pięcioma laty dołączyła na moment do Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w roli sopranistki. W międzyczasie można było ją usłyszeć m.in. u Annie Lennox i Kendricka Lamara. “Lives Outgrown” jest zaś jej solowym debiutem.

Zestaw dziesięciu solowych piosenek Beth Gibbons rozpoczyna gitarowym, zahaczającym o psychodeliczny folk numerem “Tell Me Who You Are Today”. Jest tajemniczo, jest enigmatycznie. Jaśniejszą piosenką jest “Floating On a Moment”, które zapowiadało cały projekt. Chamber popowo-folkowe nagranie nie przestaje mnie zachwycać, a towarzyszący Gibbons dziecięcy chórek nadaje całości dodatkowego uroku. Chórek pojawia się także w “Beyond the Sun”, lecz wydźwięk tej napędzanej bębnami kompozycji jest zgoła inny – złowrogi, katastroficzny. Wyrazistymi utworami są również krautrockowe, jazgotliwe “Rewind” oraz bluesujące “Reaching Out”, którego melodia wzbogacana jest o grę rogów. Ostrzejsze smyczki filmowego charakteru nadają piosence “Burden Of Life”, zaś w muśniętym elektroniką “Lost Changes” podbijają uroczysty wydźwięk utworu. Instrumenty smyczkowe stanowią także o sile pięknego, balladowego “Oceans” oraz melancholijnego, podszytego lekką dramaturgią “For Sale”. Przygotowane przez Gibbons nagrania nie należą do najlżejszych, ale ten ponury klimat równoważy zamykający “Lives Outgrown” kawałek “Whispering Love”. Od piosenki bije ogromny spokój, a jej wiosenny nastrój przypomina o “Aerial” Kate Bush.

W Beth Gibbons długo siedział pomysł nagrania solowej płyty. Prace nad “Lives Outgrown” zaczęły się już ponoć dekadę temu, a przez ten czas Brytyjka zbierała pomysły, doświadczenia (często te ciężkie), kolekcjonowała przeżycia. I gdy stwierdziła, że faktycznie ma światu coś do zakomunikowana, zaprezentowała album. W latach 90. zostawiła trip hop, więc jakiekolwiek przywoływanie tu Portishead byłoby nie na miejscu. “Lives Outgrown” to raczej ukłon w stronę chamber popu, folku i art rocka. Album pełen jest nienarzucających się aranżacji, które jednak warto rozkładać na czynniki pierwsze. We mnie ta muzyka dojrzewała powoli, ale dziś sądzę, że to jedna z najładniejszych, najbardziej estetycznych płyt 2024 roku.

Warto: Floating On a Moment & Rewind & Reaching Out

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *