#348 Paramore “Paramore” (2013)

Zespół Paramore powstał w 2004 roku. Amerykańska grupa szybko podbiła serca wszystkich zbuntowanych nastolatek. Najpierw we własnej ojczyźnie, niedługo potem na całym świecie. Wydali już cztery studyjne albumy, dwa koncertowe krążki oraz użyczyli dwóch swoich piosenek (“Decode” i “I Caught Myself”) na soundtrack do filmu “Zmierzch”, czym przysporzyli sobie nowych wielbicieli. Dziś, po niemal czterech latach od premiery płyty “Brand New Eyes” i kilku poważnych kłótniach w zespole, w wyniku których dwóch członków Paramore zdecydowało się na odejście, amerykański zespół powraca do walki o fanów. Czy albumem “Paramore” ponownie zawojują scenę muzyczną, tak jak zrobili to w 2005 roku krążkiem “All We Know Is Falling”?

Chociaż bardzo miło wspominam takie utwory zespołu jak “Hallelujah” czy “Ignorance”, po twórczość Paramore sięgam niezbyt chętnie. Niestety, ale muzyka grupy zawsze kojarzyła mi się z czymś dziecinnym. Byli po prostu jednym z tych zespołów, który powstał, by zadowolić fanki Avril Lavigne, ale do pierwszej ligi najlepszych rockowych bandów nigdy by się nie zaliczyli. Z ulgą nawet odebrałam wiadomość, że na trochę wycofują się z muzycznego show-biznesu, by starać się naprawić relacje panujące w zespole. I kiedy zaczęłam już nazywać ich muzycznym reliktem, wyskoczyli nagle z singlem “Now”. A ja zaczęłam niemal na kolanach przepraszać za to, co o Paramore myślałam wcześniej.

Dopiero przy okazji zapoznawania się z czwartą płytą zespołu zwróciłam bardziej uwagę na postać Hayley Williams – wokalistki. Ma świetny głos! Potrafi nieźle nim operować. Raz zaśpiewa delikatnie (“Hate to See Your Heart Break”), innym razem pokazuje na co ją naprawdę stać (“Still Into You”). Jest również świetnie przygotowana technicznie. Śpiewa niesamowicie czysto.

Każdy, kto narzekał, że musi tyle czekać na nowy album Paramore, na pewno będzie usatysfakcjonowany, że zespół nie nagrał jedynie 10 nowych piosenek, ale przygotował ich aż 17. Na początku byłam tym faktem trochę wystraszona. Obawiałam się, czy dam radę przebrnąć przez ten album kilka razy. Okazało się jednak to bardzo prostym zadaniem, bo utworów z “Paramore” słucha się naprawdę z dużą przyjemnością. Muzyka zespołu nie przeszła wielkiej metamorfozy. Nadal nagrywają piosenki z pogranicza pop punku, pop rocka i rocka alternatywnego. Jednak nigdy wcześniej ich twórczość nie była tak przebojowa.

Zabawa zaczyna się niemalże od razu. „Fast In My Car to dynamiczny, choć umiarkowanie szybki numer. Wyróżnia go elektroniczna obróbka głosu Hayley przed refrenem. Album znacznie przyśpiesza za sprawą nagrańNow iGrow Up. Chociaż darzę je dużą sympatią, nie mogą równać się z „Ain’t It Fun”. To jedna z najlepszych piosenek Paramore. Można z początku zapytać – co ją takiego wyróżnia? Odpowiedź jest prosta – gospelowy chórek. Dodajmy do tego pozytywny wydźwięk utworu i jego wakacyjny klimat (marzę, by „Ain’t It Fun” było kolejnym singlem!) i mamy sukces. Całkiem podoba mi się „Still Into You”. To bardzo melodyjny kawałek. „Anklebiters” z kolei wyróżnia się nie tylko mocnym, ale i szybkim rytmem.

Na “Paramore” znajdziemy również kilka bardziej stonowanych utworów. Jednym z nich jest gitarowe “Last Hope”. Jestem zachwycona minimalistycznym brzmieniem tej piosenki. Trochę szkoda jednak, że z czasem się rozkręca. Wolałabym, aby w takim stylu kawałek dociągnął do końca. Zaskoczeniem jest natomiast delikatne, lekkie, bardzo dziewczęce “Hate to See Your Heart Break”. Nie spodziewałam się, że zespół nagra kiedykolwiek tak subtelny numer i zamieni ostre gitary na skrzypce.

Prawdziwy smaczny kąsek grupa zostawiła na sam koniec. Utwór “Future” trwa ponad siedem minut i jest… doskonały. O ile w pozostałych piosenkach można poczuć klimat zabawy, tak tu panuje ciemność i chłód. Piosenka jest bardzo surowa i ma swój klimat. Zespół stopniowo buduje napięcie. Kulminacją jest niesamowicie głośny środek – gitary i perkusja mają swoje pięć minut w “Future”. Tym bardziej, że naszej uwagi nie absorbuje wokal Hayley, która po prostu milknie.

Nowością na płycie “Paramore” jest obecność przerywników. Pomiędzy piosenkami znajdziemy trzy krótkie kompozycje. Chociaż poruszają inne tematy i różnią się długością, łączy je to, że zagrane zostały na ukulele. Pierwszym z takich nagrań jest “Interlude: Moving On”, które opowiada o tym, by zawsze pamiętać, by nie przejmować się opiniami innych. Nie są tego warci. W “Interlude: Holiday” Hayley swoim głosem wprowadza w błogi, wakacyjny nastrój. Ostatnie intro, „Interlude: I’m Not Angry Anymore” jest najmniej ciekawe, aczkolwiek stanowi chwilę oddechu po „(One of Those) Crazy Girls”.

Byłam bardzo ciekawa opinii fanów Paramore na temat czwartej płyty zespołu. Zdania były podzielone – inny woleli stare nagrania kapeli, drudzy zaś są nowymi piosenkami zachwyceni. Ja należę do tej drugiej grupy. O ile poprzednie krążki zespołu nie robiły na mnie dużego wrażenia, tak “Paramore” uwielbiam. Chociaż na płycie jest aż tyle utworów, nie czuć znużenia czy monotonii. Każda piosenka jest inna, każda wnosi coś nowego i świeżego. Klamrą spinającą nagrania jest oczywiście sama muzyka – pełna mocy i rockowego zacięcia.

26 Replies to “#348 Paramore “Paramore” (2013)”

  1. Nic mnie z tej płyty nie zachwyciło, ba, nic mi się nawet nie podobało. Takie zwyczajne przeciętniaki – ni to złe, ni to dobre.
    Nowa recenzja: “The 20/20 Experience” Justin Timberlake (fizzz-reviews.blogspot.com)

  2. “Future” jest genialne! Jeśli Paramore ma więcej takich piosenek jak ta, to z chęcią sięgnę po dalszą twórczość zespołu.
    Pozdrawiam, True-Villain.blog.pl

  3. Nigdy nie słuchałam Paramore, ale odkryłam ,,Still Into You” i przekonałam się do tego zespołu. Świetna piosenka i oryginalny teledysk. 🙂 Hayley naprawdę dobrze śpiewa.

  4. Nie byłam wielką fanką Paramore jednak lubiłam czasem posłuchać ich piosenek “Decode”, “Monster”,”Ignorance”.
    Po Twojej recenzji jestem pozytywnie nastawiona na “Paramore” i z wielką przyjemnością wrócę do ich twórczości. // Nina-Nesbitt.blogspot.com

  5. bardzo Cię przepraszam, że przez długi okres czasu nie komentowałam notek, ale zrobiłam sobie przerwę w blogowaniu. mam nadzieję, że teraz wszystko wróci do normy:)
    jak dla mnie ‘future’ jest bezkonkurencyjną piosenką! ogólnie paramore jest świetnym zespołem i tworzą fajną muzykę.

    {theQueen.blog.onet.pl}

  6. Zaproszenia w stronę NN o OneRepublic, oraz do oddawania swoich głosów na 9/15 walk tej edycji, w której mierzą się aktualnie Lana Del Rey oraz CHŁOPAKI z kwintetu One Direction 🙂

  7. Od dobrych kilku dni nie słucham niczego innego, jak właśnie tego albumu. Wszystko inne mi się nie podoba, albo szybko mi się nudzi.
    Śmiem twierdzić, że to najlepszy długogrający krążek w całej dyskografii zespołu 😉

  8. Na kompie mam 2 albo 3 piosenki zespołu, które lubię. “Ignorance” i “Decode” i nie jestem pewna, czy coś jeszcze. Kiedyś przesłuchałam ich jakiś album i mnie nie zachwycił, nawet zraził do ich muzyki… Co prawda piszesz, że najnowszy album jest inny, lepszy, ale nie wiem czy zaryzykuję go przesłuchać 🙂 Może kiedyś 🙂

  9. Ja należę do tych co wolą starsze piosenki. Jasne, zespół musi się rozwijać itd, i fajnie, że to robią, ale mi osobiście [podkreślam, że osobiście :D] się nie podoba ten kierunek. Zbyt popowo. Mimo, że lubię pop, to ten jednak taki nijaki. Albo mi się po prostu wydaje, bo Paramore byli moim ulubionym zespołem przez 4 lata i nagle takie coś wydali :c
    Swoją drogą Hayley ostatnio coraz tragiczniej wygląda.

Odpowiedz na „~T.K.Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *