#1016 FKA twigs “Magdalene” (2019)

Wiele pięknie zapowiadających się karier szybko przygasło, gdy ich autorzy robili sobie dłuższy urlop od sceny. Słuchacze w mgnieniu oka potrafią znaleźć sobie nowych idoli. Dzisiaj, przy dostępie do Internetu, jest to jeszcze prostsze. Sporo więc ryzykowała FKA twigs, brytyjska wokalistka, która była jedną z największych sensacji 2014 roku. Pół dekady później ukazuje się płyta, którą ponownie wkupuje się do naszych łask. Szaleństwo.

Tytuł następcy “LP1” nie jest przypadkowy. Na patronkę swojego powrotnego albumu FKA twigs wybrała Marię Magdalenę – postać z biblii, która przedstawiona w niej została w niekorzystnym świetle. Zdaniem Tehliah Debrett Barnett (tak naprawdę nazywa się wokalistka) za ten stan rzeczy odpowiedzialni są mężczyźni, którzy naszkicowali taki a nie inny obraz rzeczywistości. Płytą “Magdalene” FKA twigs chce pokazać nam się z różnych stron, zrobić więc to, na co szans nie miała Maria Magdalena.

Narzekać trochę można, iż po pięciu latach FKA twigs powróciła jedynie z dziewięcioma numerami, ale ponownie bardziej idzie w jakoś aniżeli ilość. Do świata “Magdalene” wkraczamy za sprawą intrygującego, mistycznego, choć stawiającego na dźwiękowy minimalizm nagrania “Thousand Eyes”. W tym poruszającym temat rozstania utworze Thaliah postanowiła zachwycić nas samym wykonaniem, prowadząc swój głos do operowo-folkowych klimatów. Aranżacyjnie ciekawszą piosenką jest elektro-hip hopowe, wzbogacane pianinem i smyczkami “Home with You”. Mieszane uczucia budzi jednak sama FKA twigs, która zdecydowanie najlepiej wypada, gdy jej wokal poddany zostaje sporej modyfikacji. Nie jestem fanką elektronicznej ballady “Sad Day”, w której śpiewająca wysokim, dziewczęcym głosem Brytyjka niebezpiecznie zbliża się do nastoletniej Kate Bush. Przychylniejszym okiem spojrzałam za to na singiel “Holy Terrain”, który jest trapowo-hip hopową produkcją, w której u boki FKA twigs rymuje Future. Może i jest to najbardziej komercyjna kompozycja w karierze artystki, ale i tak stoi kilka półek wyżej od współczesnych hip hopowych kolaboracji.

Niesamowitym utworem jest “Mary Magdalene” (uwielbiam jego pierwszy wers, którym Thaliah oddaje hołd wspomnianej już Bush*). W tym minimalistycznym, emocjonalnym numerze podoba mi się świadomość i pewność siebie, z jaką FKA twigs śpiewa o kobiecej sile. Moimi dwoma innymi faworytami są “Fallen Alien” i “Cellophane”. Pierwsza z piosenek brzmi, jakby powstała do futurystycznego filmu akcji. Mocna, wyrazista produkcja towarzyszy przeszywającym, ostrym wokalom FKA twigs i kontrastującym z nimi dziecięcym chórem. W innym kierunku zmierza “Cellophane”. Kompozycja jest jedną z najpiękniejszych, jakie wyszły spod ręki artystki. Tu królują jej podszyte nutką dramatyzmu wokale, które jeszcze nigdy nie miały tak ogromnego emocjonalnego zabarwienia. Historię “Magdalene” dopełniają powolne “Mirrored Heart” oraz osobiste “Daybed”.

Powoli zaczynałam tracić nadzieję, że jeszcze coś otrzymamy od FKA twigs. Ona sama jakby znikła z radarów, lecząc nie tylko złamane serce, ale i głowę, oczyszczając ją z depresyjnych myśli. “Magdalene” jest powrotem silniejszej i dojrzalszej Brytyjki, która nie boi się dziś śpiewać o słabszym okresie w swoim życiu. Tekstowo jest więc to album bardzo osobisty, szczery i (często) smutny. Muzycznie mamy tu przekładankę wielu inspiracji. FKA twigs sięgnęła bowiem nie tylko po hermetyczne, elektroniczne r&b, które uczyniło z niej jedną z najmniej oczywistych debiutantek 2014 roku, ale i trip hop, hip hop, awangardowy pop i… operę. Mieszanka jest całkiem przystępna, ale jednocześnie eksperymentalna i nieoczywista. “Magdalene” jest jednym z tych krążków, którego nigdy nie pozna się do końca w stu procentach.

Warto: Mary Magdalene & Fallen Alien & Cellophane

* Piosenka “This Woman’s Work” z 1988 roku.

4 Replies to “#1016 FKA twigs “Magdalene” (2019)”

  1. Ja dopiero przesłuchałam, a raczej przebrnęłam przez “LP1”. Mam nadzieję, że “Magdalene” będzie bardziej przyswajalne. 😉
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.

  2. Pamiętam, że niektóre numery z jej debiutu porządnie swego czasu zapętlałam. Do “Magdalene” dopiero się przymierzam, ale jestem jej bardzo ciekawa.
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂

Odpowiedz na „KingaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *