#1075 Noah Cyrus “The End of Everything” (EP) (2020)

Nie sądziłam, że kiedykolwiek nastanie czas, gdy bardziej wyczekiwać będę nowej muzyki Noah Cyrus aniżeli jej sławniejszej siostry. Tymczasem Miley zajęta jest kolejnym związkiem i nie wydaje mi się, byśmy prędko otrzymali obiecanego albumowego następcę “Younger Now”. Spieszyć jej się chyba nie będzie, bo do przeskoczenia ma poważną konkurencję. I to w postaci osoby, która dorastała w tym samym domu – jej młodsza siostra Noah zaskoczyła właśnie kolejną epką.

Ciężko może w to uwierzyć, ale chociaż Noah Cyrus pojawiła się z pierwszą piosenką przed czterema laty (nagranie “Make Me (Cry)”, wciąż nie ma na koncie pełnoprawnej, debiutanckiej płyty. Postawiła za to na wiele singli, a w 2018 kilka utworów zamknęła na epce “Good Cry”. Mini album, na którym wylewała swoje żale i smutki po krótkim romansie, był udaną mieszanką niezbyt radiowego popu, białego elektro-r&b i country. Prawie dwa lata po premierze tego wydawnictwa Noah zaskoczyła kolejną epką.

Jest jeszcze smutniej. Począwszy od otwierającej całość przestrzennej, muśniętej delikatną elektroniką, traktującej o stracie ballady “Ghost”, po zamykające album folkowe nagranie tytułowe, które już w pierwszych sekundach atakuje nas słowami everyone you love is gonna die. Z tego zbioru ponuraków wyłamuje się jedynie nowocześniejsza, popowo-rhythm’and’bluesowa produkcja “Wonder Years”, która jest niczym delikatne marcowe promyki słońca. Nic wielkiego, ale ociepla epkę, choć mocniejsze fragmenty na modłę “With a Little Help From My Friends” The Beatles niezbyt były tu potrzebne.

Highlightem wydawnictwa jest za to “I Got so High That I Saw Jesus”. Nagranie rozczuliło mnie od pierwszego usłyszenia, wprowadzając w melancholijny nastrój. W tej prościutkiej kompozycji Noah pięknie połączyła dwa światy – country i muzykę chrześcijańską. Elementy gospel przewijają się w innym znakomitym kawałku. W łamiącym serce “Lonely” otwarcie śpiewa o swojej samotności i wrażeniu, że nikogo nie obchodzi. Poruszające wołanie o pomoc. W podobną tematykę uderza akustyczne, melodyjne “Young & Sad”. Na “The End of Everything” nie brakuje też opowieści o miłosnych rozterkach. Noah otwiera się przed nami jeszcze bardziej w surowym, fortepianowym “Liar” (pięknie śpiewając o braniu na siebie winy za rozpad związku) i folkowym “July”.

Ośmiotrackowy krążek pesymistycznie zatytułowany “The End of Everything” skierował młodszą Cyrus na ścieżkę skromniejszych, jeszcze smutniejszych brzmień. To taki… depresyjny pop podlany sporą dawką country i folku. Jeśli wyczuwaliście fałsz w ponurych kompozycjach Billie Eilish, z odsieczą przychodzi Noah. Tej dziewczynie wierzy się jakoś łatwiej. Szczerość i naturalność zapisaną ma w swoim DNA. I chociaż w jednej z piosenek otwarcie śpiewa o trudach bycia siostrą Miley, powinna docenić swoje położenie – od niej nikt nie wymaga znakomitej sprzedaży. Może więc robić swoje. Co zresztą jej nieźle wychodzi.

Warto: I Got so High That I Saw Jesus & Lonely

2 Replies to “#1075 Noah Cyrus “The End of Everything” (EP) (2020)”

  1. “The End of Everything” bardziej podoba mi się od “Good Cry”, chociaż nie wiem, czy będę jeszcze o nim pamiętać w grudniu. Na pewno zapamiętam “With a Little”… znaczy się “Wonder Years”, bo jego obecność bardzo mnie zaskoczyła. 😉 Myślę, że tytuł kompozycji też nie jest przypadkowy.
    Pozdrawiam. 🙂

  2. Nie powiem, żebym czekał na płyty ani jednej, ani drugiej z sióstr 😉 Noah wydaje się mieć jednak trochę więcej klasy, natomiast Miley lubi otaczać się kiczem. Jedna i druga czasami trafia w punkt. I tak jak kiedyś podobało mi się “Mother’s Daughter”, tak teraz spore wrażenie zrobiło na mnie “Lonely”. Zupełnie inne klimaty, ale po prostu bardzo dobre piosenki.

Odpowiedz na „SzafiraAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *