#1172 VA “The Bodyguard: Original Soundtrack Album” (1992)

To musiał być hit. Grająca główną rolę w filmie “Bodyguard” wokalistka Whitney Houston od połowy lat 80. nie schodziła z listy najpopularniejszych artystek, a niemalże każdy jej singiel natychmiastowo stawał się światowym przebojem. Rola w hollywoodzkim filmie była ukoronowaniem jej sukcesów. Wyreżyserowany przez Micka Jacksona kinowy obraz do dzisiaj budzi spore emocje, a jego fabuły nikomu nie trzeba streszczać. A piosenki, jakie z myślą o nim powstały, to już klasyka.

Na dwanaście kompozycji wchodzących w skład soundtracku sześć przypadło Whitney. Są nie tylko najmocniejszymi punktami płyty, ale i śmiało zaliczyć je można do grona najlepszych utworów w dyskografii Amerykanki. A konkurencja jest spora, bo starsze albumy artystki kusiły innymi świetnymi balladami (dość wspomnieć “Greatest Love of All”, “Didn’t We Almost Have It All” czy “All the Man That I Need”) czy porywającymi do zabawy nagraniami (legendarne już “I Wanna Dance with Somebody (Who Loves Me)”).

Rolę rozbudzających, rozgrzewających kawałków na soundtracku pełnią “I’m Every Woman” i “Queen of the Night”. Delikatne rozpoczęcie pierwszej z piosenek nie zwiastuje takiej energetycznej bomby. Reszta nagrania dryfuje w stronę dance popowo-house’owego klimatów. Nie brzmi to już zbyt świeżo, ale utwór spełnia swoją imprezową rolę. “Queen of the Night” także się już zestarzało, choć śpiewająca z większym pazurem w metalicznej, inspirowanej rockiem produkcji wokalistka wypada intrygująco i zadziornie.

Występ Whitney dopełniają balladowe kompozycje. Przepełnione mocą popowo-soulowe “I Will Always Love You” zachwyca mnie od lat. Emocje, którymi artystka naładowała ten kawałek, są gęste i niezwykle wyczuwalne. Szanuję wersję Dolly Parton, ale to, co uczyniła z utworem Whitney, wychodzi poza wszelką skalę. Moim ulubieńce jest również rozkwitające “I Have Nothing”. Ładnie wybrzmiewają także romantyczne, musicalowe “Run to You” oraz urokliwy, zaaranżowany na delikatną, popowo-orkiestrową modłę chrześcijański numer “Jesus Loves Me”. Nie do końca rozumiem jego obecność na soundtracku, lecz przyznam, że jest niczym powiew świeżego powietrza po cięższych nagraniach z początku albumu.

Ale “Bodyguard” to nie tylko Whitney. Niezbyt podoba mi się niemrawe “Even If My Heart Would Break” w wykonaniu Aarona Neville’a i towarzyszącego mu na saksofonie Kenny’ego G, czy przaśny, country rockowy numer “(What’s So Funny ‘Bout) Peace, Love, and Understanding” Curtisa Stigersa, ale już jadące na mniej lub bardziej błyszczących disco bitach “Someday (I’m Coming Back) Lisy Stansfield czy zabarwione r&b i hip hopem “It’s Gonna Be a Lovely Day” grupy The S.O.U.L. S.Y.S.T.E.M. mogą się podobać. I, co ciekawe, po latach lepiej mi się ich słucha niż tanecznych kawałków sygnowanych nazwiskiem Houston. Piosenką z innej bajki jest rockowe, ejtisowe “Trust in Me” Joe’a Cockera i Sass Jordan.

Płyta “The Bodyguard: Original Soundtrack Album” na długo zdominowała listy przebojów stając się jednym z najlepiej sprzedających się albumów w historii (ponad 40 milionów kopii!). Największa w tym oczywiście zasługa Whitney Houston, która nie tylko brawurowo zagrała rolę będącej w niebezpieczeństwie gwiazdy muzyki, ale i nagrała na potrzeby filmu jedne ze swoich najbardziej efektownych piosenek. Znikają przy jej mocnym, soulowym wokalu utworu przygotowane przez innych artystów, ale łączy je jedno – przenoszą nas w czasie do pierwszych momentów lat 90.

Warto: I Will Always Love You & I Have Nothing

2 Replies to “#1172 VA “The Bodyguard: Original Soundtrack Album” (1992)”

  1. Oglądałam “Bodyguarda” iks lat temu i pamiętam, że wynudziłam się niezmiernie, ale soundtrack dobrze wspominam, przynajmniej piosenki Houston. “I’m Every Woman” to jeden z moich ulubionych wykonów artystki. “I Have Nothing” rzadko słucham, ale to ładny utwór, a “Queen of the Night” kojarzy mi się z “Free Your Mind” En Vogue. . Tylko “I Will Always Love You” mi się ograło, nie mogę już go słuchać.
    A tak nawiasem mówiąc, podobno zastanawiano się nad obsadzeniem Madonny w roli Rachel. Ciekawe jak wyglądałby film i soundtrack w takim układzie. 😉
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.

    1. A ja właśnie już baaardzo dawno nie słuchałam Whitney i z przyjemnością wróciłam do jej najpopularniejszych kawałków z tego posta 🙂 Muszę jeszcze tylko zbadać pozostałych artystów z tego soundtracku, bo wcześniej tego nie robiłam 🙂

Odpowiedz na „SzafiraAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *