RECENZJA: Mary J. Blige “Mary” (1999) (#1221)

Kariera Mary J. Blige po wydaniu przełomowego debiutu “What’s the 411?” szybko mogła runąć. Walcząca z wieloma personalnymi problemami artystka rozumiała jednak, że kluczem do lepszego życia jest muzyka, która często pełni funkcję terapeutyczną. O tym był właśnie album “My Life”. Jego następca, “Share My World”, przedstawiał nam już szczęśliwszą Blige. Ten spokój udzielił się artystce również podczas kompletowania “Mary” – płyty, którą pomachała na pożegnanie słodko-gorzkim latom 90.

Z końcem lat 90. i wraz z premierą czwartego studyjnego krążka Mary J. Blige pożegnała coś jeszcze. Wokalistka opuściła ulicę i pewnym krokiem weszła na salony. Hip hopowe inspiracje, które wymieszane z rhythm’and’bluesem przysporzyły Mary J. ogromnej popularności lata wcześniej, odeszły w zapomnienie, ustępując miejsca dojrzalszym czarnym brzmieniom i soulowym zapędom Amerykanki. Blige kontynuowała za to poszerzanie swojej listy znajomych, która na “Mary” osiągnęła wręcz gwiazdorski pułap.

Wygląda na to, że swego czasu z artystką chcieli pracować wszyscy. Nad jej nowymi piosenkami nie tylko czuwały takie legendy jak Babyface czy tandem Jimmy Jam & Terry Lewis, ale całkiem zacne grono innych wykonawców zgodziło się na współpracę. Przykład otrzymujemy już na samym początku. Miksujące neo soul z delikatnymi hip hopowymi wpływami “All That I Can Say” jest dziełem Lauryn Hill. Moja sympatia do ex-Fugees jest wciąż ogromna, stąd oczarowanie i tym kawałkiem. Świetnie słucha się także pościelowego “Sexy” (feat. Jadakiss); wokalnie kładącego na łopatki “Don’t Waste Your Time” (z udzielającą związkowych porad Arethą Franklin) czy urokliwego, popowo-rhythm’and’bluesowego “As” (feat. George Michael). Jeszcze lepszymi kolaboracjami są dojrzała ballada “Give Me You” z przygrywającym na gitarze Erikiem Claptonem oraz tęskne, odwołujące się do soulowej tradycji lat 70. “The Love I Never Had” z perkusistą Paulinho da Costą. Rzutem na taśmę na “Mary” załapał się i Elton John, którego pianino z utworu “Bennie and the Jets” posłużyło za sample w kompozycji “Deep Inside”. Średniakiem jest za to szorstkie “Not Lookin'” z K-Ci Hailey’em.

Rzecz jasna na “Mary” nie zabrakło miejsca dla solowych popisów wokalistki, których koniec końców jest całkiem sporo. Znajdziemy tu bowiem takie nagrania jak utrzymane w średnim tempie nagranie “Beautiful Ones” z pięknymi wokalnymi harmoniami; oldskulowe “I’m in Love” będące jedyną piosenką na płycie samodzielnie wyprodukowaną przez Mary J. (ze wspaniałym skutkiem!) czy zaskakujące “Let No Man Put Asunder”, które jest połączeniem r&b z tanecznymi, niezbyt nowoczesnymi brzmieniami. Podobają mi się także dwa utwory, w których Amerykanka wylewa żale swojego ukochanego – w “Your Child” opowiada o dowiedzeniu się, że jej mężczyzna ma dziecko z inną kobietą, w “No Happy Holidays” śpiewa zaś o tym, że czuje się przez niego porzucona podczas ważnych dla niej świąt.

Mimo sporej konkurencji Mary J. Blige w latach 90. była artystką, która nie schodziła ze szczytu może nie tyle komercyjnych sukcesów, co artystycznych. Każda jej kolejna płyta była sporym wydarzeniem i gwarancją otrzymania muzyki na poziomie. Najlepiej podkreśla to fakt, że mi samej ciężko jest wskazać najlepsze dzieło artystki z ostatniej dekady XX wieku. O to miano rywalizują “My Life” i właśnie “Mary”. Recenzowane przeze mnie wydawnictwo świetnie pokazuje, jak długą drogę przeszła jego autorka – od hip hopu do eleganckiego, kobiecego r&b, które lubi zderzyć się z innymi gatunkami. Na swoim czwartym krążku Blige robi coś jeszcze – nie ma ochoty na kreowanie trendów w czarnych brzmieniach, lecz na własne potrzeby adoptuje aranżacje, które są ukłonem zrobionym w stronę minionych dekad. A i tak jest sobą.

Warto: All That I Can Say & The Love I Never Had & I’m in Love

What’s the 411?My LifeShare My WorldA Mary Christmas

Autor

Zuzanna Janicka

Rocznik '94. Dziewczyna, która najbardziej na świecie kocha muzykę. Nie straszny jej (prawie) żaden gatunek, ale najbardziej lubi sięgać po r&b z lat 90. oraz indie/alt rocka. The-Rockferry prowadzi od 2010 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *