Przez dłuższy lat znana jedynie amerykańskim miłośnikom muzyki country wokalistka Kacey Musgraves stwierdziła, że pomysł na połączenie tego gatunku z popem jest warty uwagi. W efekcie jej sława w 2018 roku wystrzeliła, a wydana wówczas płyta “Golden Hour” słuchana była pod każdą szerokością geograficzną. Trzy lata później Amerykanka prezentowała już nowy album z zupełnie innej pozycji. Także tej osobistej.
W 2020 roku zakończyło się małżeństwo Kacey i wokalisty country Rustona Kelly’ego. Emocjom, które towarzyszyły artystce w tamtych miesiącach, poświęcona jest tematyka krążka “Star-Crossed”. Można więc powiedzieć, że jej tegoroczna płyta jest iście rozwodowym albumem. W ubiegłym roku z takim wydawnictwem wyskoczyła Katie Melua (“Album No.8”). Za moment sekrety swojego nieudanego życia uczuciowego ujawni Adele (“30”). Piosenki przygotowane przez Musgraves nie są jednak oczywiste – warto mieć w pogotowiu chusteczki, choć wiele melodii jest niezwykle lekkich i przyjemnych.
I signed the papers yesterday (…) And gave you back your name śpiewa Kacey w otwierającym album tytułowym numerze. Inspirowane flamenco Star-Crossed” brzmi jak nostalgiczny, filmowy wstęp do rozpisanej przez Musgraves tragicznej historii dawnych kochanków. To najlepszy moment płyty i jedna z najbardziej osobistych kompozycji w karierze wokalistki. To także dźwiękowa niespodzianka, gdyż Kacey mocno odeszła od country. Innych flirtów z różnymi gatunkami na albumie jest co nie miara. Sporym zaskoczeniem są również najtisowe, wkraczające w świat ciemnych snów “If This Was a Movie” oraz latynoskie “Gracias a la vida” sprawiające wrażenie nagrania odtworzonego ze zdartej, winylowej płyty. Te mroczniejsze nagrania kontrastują z synth popowymi “Cherry Blossom”, “Easier Said” i “There Is a Light” oraz delikatnie muśniętym światłem odbitym od dyskotekowej kuli “Breadwinner”. Nagrania te udowadniają, że Kacey ma dryg do pisania wpadających w ucho przebojów.
Więcej tu jednak kompozycji, w których Musgraves podkreśla swoje muzyczne korzenie. Najmocniej zakorzenioną w stylistyce country piosenką jest “Keep Lookin’ Up”, podczas gdy utwory pokroju “Good Wife”, “Simple Times” czy “What Doesn’t Kill Me” proponują nam popową odsłonę tego grania. Otrzymujemy tu także country w bardziej orkiestrowym, choć subtelnym wydaniu (“Angel”, “Camera Roll”) oraz country o bardziej alternatywnym wydźwięku (“Justified”).
Po latach grania dla wybranych wielu wykonawców z nurtu country decyduje się zawalczyć o rozgłos wśród miłośników innych brzmień – najczęściej rozpoczynając przygodę z popem. Także i Kacey Musgraves już jakiś czas temu poszerzyła swoje zainteresowania. Efekt? Udany, choć “Star-Crossed” pozostawia mnie z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony jest to zbiór piosenek, do których chciało mi się wracać, by razem z artystką przeżywać jej historie. Z drugiej zaś nad całością unosi się delikatny kiczowaty zapaszek, a o Musgraves ciężko powiedzieć, by była wybitną wokalistką. Jej album “Star-Crossed” nie jest ani wybitny, ani zły. Po prostu bardzo poprawny.
Warto: Star-Crossed & If This Was a Movie
Jak dla mnie zabrakło na tym albumie melodyjności, która była wielkim atutem poprzedniczki, a nawet jeszcze wcześniejszych krążków. Kacey dała się ponieść fali eksperymentów przez co nowy materiał jest porozciągany w każdą możliwą stronę. Szkoda, ale może taka była jej potrzeba.
Pozdrawiam serdecznie!
Mnie się ten album podoba mimo że przez wielu jest uważany za najgorszy. Mimo że piosenki są chwytliwe i najbardziej popowe w jej karierze to czuć ten emocjonalny wydźwięk, a teksty mimo że proste to mają w sobie jakiś urok. Do moich faworytów należą star-crossed, Justified, Cherry Blossom, Good Wife, There is a Light i cover Gracias a La Vida.
A zamierzasz zrecenzować Golden Hour? 🙂
Myślę nad tym, ale w tym roku (a raczej podczas tygodni, jakie z niego zostały) planuję skupić się na tegorocznych wydawnictwach by lepiej przygotować podsumowanie.
Więc GH najprędzej w 2022 😉
Właśnie słucham tego albumu, ale jakoś do mnie nie przemawia. Czegoś mi zabrakło, i zgodzę się z tym, że gdzieniegdzie słychać kicz. Będę musiała jeszcze kilka razy do niego wrócić.
Pozdrawiam. 🙂