RECENZJA: Summer Walker “Still Over It” (#1254)

Sława Summer Walker jest dość dziwna. Za Oceanem uznawana jest za jedną z najważniejszych współczesnych przedstawicielek r&b bijącą rekord z rekordem, w naszej części świata mało kto o niej słyszał, a jej albumów ze świecą szukać w lokalnych sklepach płytowych. Moją uwagę przykuła w 2019 roku po premierze debiutanckiego longplay’a “Over It”, by nieco mnie zmartwić wydaną rok później epką “Life on Earth”. Z pewną dozą nieufności sięgałam więc po “Still Over It”.

Druga płyta Summer Walker jest godnym następcą “Over It” sprzed dwóch lat. Podobieństw między dwoma wydawnictwami można dostrzec naprawdę wiele. To nie tylko tytuł wskazujący na kontynuację projektu, ale i aranżacje (r&b prezentowane przez Amerykankę nadal miksuje komputerowe bity z dźwiękami żywych instrumentów); historie o niemalże wszystkim; klimaty nawiązujące do lat 90. i pierwszych lat nowego tysiąclecia; niemała lista gości i równie pokaźna liczba kompozycji.

SZA, Cardi B, JT, Lil Durk i Ari Lennox obok The Neptunes, Ciary i Omariona. Summer Walker udowodniła, że możliwa jest przyjaźń między pokoleniami, nawet jeśli to utwory z młodą gwardią wypadają tu lepiej. W odrzucającej miłość na rzecz dobrej zabawy szczerej kompozycji “No Love” udziela się jak zwykle bezbłędna SZA. W jeszcze lepszym, jazzującym (ta saksofonowa solówka!) “Unloyal” słyszymy Ari Lennox. JT swoim rapem nadaje skądinąd sympatycznemu “Ex For a Reason” agresywniejszego charakteru, podczas gdy Lil Durk jest zupełnie zbędny w “Toxic”. Intryguje minimalistyczne “Bitter” z zapisem podtrzymującej na duchu wiadomości, jaką zostawiła Summer Cardi B. O ile taka przemowa w wykonaniu raperki mi się podoba, zmarnowano potencjał Ciary, która jedynie przemawia w smyczkowym “Ciara’s Prayer”. Nie jestem także fanką “Dat Right There” – Pharrella stać na więcej. Sytuację ratuje Omarion, który pojawia się w rozpływającym się, seksowym “Screwin”.

Solowo wokalistka najbardziej podoba mi się w takich nagraniach jak “Throw It Away”, “You Don’t Know Me”, “Insane”, “Session 33” oraz “4th Baby Mama”. Pierwsza z piosenek przypomina mi czasy albumu “Aaliyah” i produkcje, za jakie posądzać by można było Timbalanda i Missy Elliott. Na uwagę zasługują harmonijne backing vocals, które pasują i w akustycznym “You Don’t Know Me”. Gitarowe początki Summer przypomina także spokojne “Session 33”. “Insane”, utrzymane w alt-rhythm’and’bluesowym klimacie, sporo zyskuje dzięki wykorzystaniu pogrywającej w tle gitarze basowej. Ważną kompozycją jest “4th Baby Mama”. To takie walkeroweDirty Laundry” – artystka wylewa tu swoje żale i śpiewa o mężczyźnie, z którym wiązała spore nadzieje, a z którym życie było pasmem rozczarowań. Poprzednimi nagraniami Amerykanka nie przygotowała nas na nadejście takiego tornada. Reszta nagranych przez nią utworów to niezłe rhythm’and’bluesowe produkcje, których słucha się przyjemnie, lecz bez pojawiających się myśli, że faktycznie mogą coś wnieść do tego gatunku.

“Still Over It” czy “Over It”? Takie pytania pojawiają się zawsze po premierach drugich płyt, lecz w przypadku Summer Walker odpowiedź na nie nie jest jednoznaczna. To bardzo równe projekty, choć stworzone w dwóch różnych momentach życia wokalistki. Na “Still Over It” artystka jest świeżo po rozstaniu, stąd sporo tu tekstów o złamanym sercu czy toksycznych relacjach. Artystka jednak świetnie się trzyma i nie daje się porwać pesymistycznym myślom. Udziela się to słuchaczowi, który ze spotkania z nowym krążkiem Summer wychodzi bez szwanku. Może jedynie nieco ze znużeniem, gdyż taka ilość równych, jadących w podobnym tempie kompozycji potrafi zmęczyć.

Warto: Unloyal & Throw It Away & 4th Baby Mama

_____________

Over ItLife on Earth

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *