#1180 Kings of Leon “When You See Yourself” (2021)

Nie trzeba nikogo przekonywać, iż albumem “Only By the Night” amerykańska kapela Kings of Leon rozbiła bank i wylansowała przeboje, od których nie da rady się łatwo odciąć. Lata jednak mijają, a rodzina Followill nie osiadła na laurach. Ponad dekadę od premiery przełomowego krążka zespół wydał ósmą studyjną płytę, która sprawia, że do głosu dochodzi moja nostalgiczna natura. Kiedyś to było…

Wstęp utrzymany jest w niezbyt pozytywnym tonie, lecz nie chcę by brzmiało to tak, iż album “When You See Yourself” nadaje się jedynie do kosza. Powrót po latach do dyskografii Kings of Leon pozwolił mi zerknąć na twórczość grupy z dystansu i przekonać się, w jakim wydaniu zespół podoba mi się najbardziej. Wybieram dla siebie ich trzy pierwsze, dość niedbałe, lecz przez to szalenie autentyczne krążki. Ostatni, “WALLS”, jest już przybyszem z innej planety. Spokojniejsza, naciskająca pedał hamulca płyta miała swoje świetne momenty (“Muchacho”!). Także i na nowym, pierwszym od pięciu lat wydawnictwie formacja nie szokuje, stawiając raczej na brzmienie w stylu alternative-daddy’s rock i kierując swe piosenki do osób, które nie dałyby już rady wyskakać całego “Sex on Fire” na koncercie.

Płyta “When You See Yourself” zostawi po sobie na moich playlistach znak postaci trzech utworów ją wieńczących. Trylogia złożona z “Claire & Eddie”, “Echoing” i “Fairytale” to najlepsze momenty wydawnictwa. “Echoing” niesione jest przez energiczne, przyspieszające melodie będąc najbardziej charakterystyczną piosenką na krążku. W przemycającym country “Claire & Eddie” oraz art rockowym “Fairytale” Kings of Leon proponują nam zaś balladowe granie. Szczególnie urzeka mnie druga z kompozycji, która faktycznie sporo ma w sobie z baśniowości. Niekoniecznie będąc bajką kończącą się happy endem.

Pozostała część płyty jest przeplatanką radiowych, rozbudzających numerów (takich jak chociażby “The Bandit”, za daleko idące z obróbką wokalu “Stormy Weather” czy foalsowe “When You See Yourself, Are You Far Away”) i stonowanych utworów, które zespół wzbogaca patentami, które jeszcze wiele lat temu nie przyszłyby Followillom na myśl. Warto w tym momencie zerknąć na przestrzenne, wykorzystujące efekt echa “A Wave” czy kładące nacisk na linię basu “Supermarket”.

“When You See Yourself” jest płytą, która sprawia mi nieco kłopotów. Z jednej strony Kings of Leon nadal robią swoje. Są grupą facetów, którzy występują ze sobą od lat, dobrze się znają i wiedzą, w czym czują się najbardziej komfortowo. Od paru albumów to już nie jest proste, głośne granie. Ich piosenki stały się bardziej złożone i poukładane. Straciły na tym jednak polot i świeżość. W efekcie o “When You See Yourself” najprościej powiedzieć, iż jest to wydawnictwo porządnie wykonane, lecz szybko wylatujące z pamięci. Obawiam się, że pod koniec 2021 roku tylko najzagorzalsi fani Kings of Leon pamiętać będą, iż kapela powróciła z nową muzyką.

Warto: Echoing & Fairytale

________________

Only By the NightMechanical BullWALLS

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *